Z pewnością zdolnych/dobrych programistów jest cała masa. Prawdopodobnie większość z nas ma coś ciekawego do powiedzenia, spostrzeżenia do przekazania, dobre praktyki warte stosowania na szeroką skalę. Aż żal, że ogromna część takiej wiedzy/przemyśleń się po prostu marnuje.
Dziesiątki niezaimplementowanych ulepszeń w bibliotekach, setki nierozpoczętych dyskusji, czy wreszcie tysiące nienapisanych komentarzy… to wszystko idzie w piach każdego dnia. Dlaczego? Dlatego, że ich autorzy nie mają miejsca do podzielenia ze światem się swoim słowem.
Rozwiązanie problemu jest bardzo proste. Jeśli, drogi Programistyczny Czytelniku, nie masz jeszcze konta na Twitterze – to je sobie od razu załóż. Serio. Możesz zacząć od “śledzenia” mnie, przejrzenia mojej listy “Following” i wybrania z niej kolejnych osób do śledzenia. Z czasem do Twojej listy dojdą następni, a w miarę udzielania się w dyskusjach sam zdobędziesz “followerów”.
Ale nie daj się zwieść – nie chodzi tutaj bynajmniej o jakąś grę/rywalizację/gonienie za statystykami. Nawet jeśli nikt Cię nie obserwuje – nie ma to żadnego znaczenia. Ty, obserwując innych, i tak będziesz mógł udzielić się w publicznej dyskusji. I to z nie byle kim – pomyśl sobie o tete-a-tete z takim Hanselmanem, Ayende, czy Udim – Twitter ci to umożliwia, bez spięcia.
Śledząc odpowiednie osoby (np Scotta Gu) będziesz na bieżąco z technologicznymi newsami. Obserwując trendy dowiesz się jaką bibliotekę warto rozpoznać.
Dodatkowo pomyśl sobie w ten sposób: co mógłby pod moje nazwisko podlinkować ktoś, kto chciałby o mnie wspomnieć w jakimś artykule/poście/newsie? I jeśli odpowiedź brzmi “Goldenline” czy “LinkedIn” to naprawdę potrzebujesz odświeżenia swojego społecznościowego portfolio.
Prawdziwą wagę Twittera doceniłem tak naprawdę dopiero niedawno. Przed konferencją We Actually Build Stuff w polskiej “twittosferze” dało się zauważyć osoby, które również się tam wybierają. Nie znając się w “realu” umówiliśmy się w jakim hotelu mieszkamy, kiedy przyjeżdżamy i wyjeżdżamy z Wilna, zaplanowaliśmy imprezę – wszystko przez Twittera. Potraktuj Twittera jako możliwość dołączenia do setek polskich dev-ziomów, których możesz spotkać na najbliższej konferencji, z którymi możesz pójść na browara. O wiele łatwiej jest się w takim towarzystwie odnaleźć jeśli ty kojarzysz ich mordy z avatarów, a oni twoją.
Tak naprawdę programista nie może sobie pozwolić na nieposiadanie Twittera. Bez tego medium omija Cię tak wiele newsów, ciekawych linków, poglądów oraz – co najważniejsze – osób, że minuta poświęcona na założenie konta i kolejna poświęcona na zainstalowanie klienta zwróci się wielokrotnie.
Aha, co bardzo ważne: Twitter nie musi wcale zjadać kilku godzin dziennie, wystarczy rozsądnie z niego korzystać. Niebezpieczeństwo jest takie, że Twitter MOŻE okazać się pożeraczem czasu, zabójcą produktywności. Jak ze wszystkim: trzeba go używać korzystać rozsądnie i z umiarem. Zapomnij o desktopowym kliencie z pingającymi, migającymi powiadomieniami – wtedy na pewno za wiele nie popracujesz. Zainstaluj sobie klienta w telefonie i niech sobie ciągnie nowe tweety co jakiś czas. Całą ich masę zdążysz przejrzeć, i na kilka z nich odpowiedzieć, a parę dodać do ulubionych, w ciągu kilku minut spędzonych w kolejce, w korku czy nawet w windzie. A nawet jak kilkaset tweetów przegapisz – to nic. O najważniejszych (tzn takich które bezpośrednio ciebie dotyczą) zostaniesz powiadomiony mailem. A pozostałe przegapione tematy, jeśli naprawdę są warte uwagi, tak czy siak w ciągu kilku następnych dni pojawią się ponownie.
Zachęcam do zapoznania się z tym postem Hanselmana – w prosty sposób wprowadzi Cię w świat Twittera i pozwoli na zorientowanie się w otoczeniu. A póki co – zarejestruj się i daj mi znać (dodając @maniserowicz w treści swojego tweeta).
Ja już trzy lata korzystam z tego medium do komunikowania się z szeroko rozumianą programistyczną społecznością. Podchodziłem do tego sceptycznie, ale na dłuższą metę z pewnością przyniosło mi to więcej korzyści niż biedy. Nawet w trybie readonly twitterowe konto może być bardzo przydatne jako strumień newsów/linków/narzędzi… po prostu to jest najlepsze miejsce do tego, aby być na bieżąco. Ja na przykład od kilku miesięcy nie korzystam już z RSS – teraz wszystko co czytam pochodzi z Twittera. A w połączeniu ze świetnym kawałkiem softu Push To Kindle – wysyłam sobie tweety z telefonu na Kindle gdy akurat nie mogę w danej chwili zapoznać się z jakimś linkiem (czyli prawie zawsze jak sprawdzam Twittera w telefonie).
Wiem, że po tym poście można było oczekiwać więcej tematów. Namawiania do jeżdżenia na konferencje, uczęszczania na spotkania lokalnych grup pasjonackich, założenia bloga… Niby to wszystko jest ważne, fajne itd. Ale to właśnie Twitter, przy zerowym nakładzie pracy i niewielkim zaangażowaniu, umieszcza cię każdego dnia w wirtualnej sali pełnej top-devów z całego świata (oczywiście nie tylko top-devów, masa matołów też się znajdzie). I cały czas wydaje mi się, że w tej sali jest zbyt mało polskich .netowców.
P.S. Kilka tygodni po napisaniu tego posta natknąłem się na ciekawy artykuł, polecam lekturę: The Ghost Who Codes: How Anonymity is Killing Your Programming Career.
Tak Tak! Musze przyznać, że obserwując i uczestnicząć w “tweetowym” kanale z radością patrzę, że polskich ćwierkaczy jest coraz wiecej, Choć żal, że przy niektórych wydarzeniach tych njusików o nim samym jest tak strasznie mało w porównaniu z zagranicą. Ale wszystko idzie ku dobremu. To naprawdę niedocenione jeszcze u nas ale bardzo praktyczne źródło wiedzy, dyskusji czy pomocu (vide #SQLhelp) :)
Duzo osob boi sie ze zostana skrytykowani, wysmiani. Ciezko do kogos takiego dotrzec z tlumaczeniem ze community IT, developerow jest mega przyjazne i otwarte. Jak ze wszystkim w zyciu trzeba zaryzykowac, przelamac sie i zobaczyc ze to nie boli, a nawet jak ktos nas skrytykuje to wyjdzie to nam tylko na dobre :)
Michał,
Też się tego bałem, szczególnie przed startem bloga. Pokonałem to i nie żałuję, jak się można domyślać:). Ale z tą “przyjaznością” dev-community to bym nie przesadzał, czasem przydaje się twarda skóra i umiejętność olewania pieniaczy.
Cześć od jakiegoś czasu chodzi mi po glowie założenie własnego bloga. Ostatnio byłem na konferencji poświęconej temu jak się wybić i w końcu dać się zauwazyć. Wyszło na to że jesli nie używasz Twittera, nie masz bloga, czy innych kont na których można by było się czymś podzielić to tak na prawdę nie istniejesz. Nie ma cię i nie jesteś atrakcyjny pod wzgledem tego co robisz, czym się zajmujesz na codzień w pracy. Z twittera kozysta masa ludzi. Więc dlaczgo byz tego nie skorzystać ;)
Jeśli o to czy mam obawy które hamuja mnie przed założeniem bloga to tak mam i to spore. Nie chciałbym zostać wyśmiany o czym już tutaj była mowa. Jak już coś robic to dobrze, solidnie i z sensem. Ale czy kogos zainteresuje to że napisałem jedną czy dwie funkcjie w takim a takim języku skoro w nim nie wmiatam, a dopiero raczkuje ?
@coffeina
Tak zainteresuje to wiele osób. Nie nie zostaniesz wysmiany. Nie nie trzeba robic dobrze i solidnie. Po prostu zacznij o “byle czym” i nie przejmuj sie opinia niektorych pieniaczy. Ludzie ktorzy wysmiewaja i nie merytorycznie krytykuja innych sa nic nie warci i tak naprawde maja powazny problem ze soba :) Najlepiej ich omijac. Nawet jak zostaniesz wysmiany to wyjdzie ci to na dobre bo powoli zaczniesz sie uodparniac.
Community developerow predzej doceni fakt ze cos probojesz i sie starasz. Nawet jesli skrytykuja pewne pomysly to w taki sposob ze cos z tego wyniesiesz. Niestety jak chcesz byc “widoczny” to musisz czasami wystawic sie na ostrzal ;)
Tez kiedys balem sie odezwac i wyrazic opinie, z czasem zrozumialem ze ludzie w wiekszosci sa mili uprzejmi i otwarci.
@coffeina
Tak zainteresuje to wiele osób, nawet jeżeli napiszesz coś prostego, z tego względu, że jest masa początkujących programistów, którzy nie ogarniaja za bardzo technologii i nie szukają zaawansowanych rozwiązan, bo jeszcze nie są tego w stanie zrozumieć. Chcą zacząć od czegoś prostego, przystępnego. Sam po sobie zauważyłem, że nie ma na start nic lepszego od opisu pewnego prozaicznego problemu, przez osobę, która też dopiero się uczy :)
“A pozostałe przegapione tematy, jeśli naprawdę są warte uwagi, tak czy siak w ciągu kilku następnych dni pojawią się ponownie.”
tak, ale to nie oznacza ze o tym sie dowiesz – patrz szkolenie Grega.
Ja bym nie stawial tylko i wylacznie na twittera. osobiscie mieszam twitter i RSS, twitter to nowowsci z danej chwili, rss, z danego dnia/tygodnia.
Jak sam powiedziales, twitter moze byc zjadaczem czasu. a przeszukiwanie historii twittera z dnia mija sie z celem. po to sa rssesy i to nie per osoba, najlepiej rejestrowac sie na grupowe rssy, podsumowujace kilka blogow itp. lub po prostu sledzic morning brew rss i miec co ciekawsze wpisy co dzien a reszte wylapywac z twittera.
Tak czy siak, FB do tego sie nie nadaje ;)
PS.: Push To Kindle moze byc gorszym zagrozeniem niz twitter sam w sobie. ja juz przestalem robic push, jezeli robie push to oznacza ze pewnie tego nie przeczytam. stosuje prosta zasade: jestem wstanie teraz przeczytac? tak | nie, czy przeczytam to w tym tygodniu? tak | nie : nie -> nie czytam, tak, wrzucam do toread list, ktore jest czyszczone co tydzien automatycznie. jezeli bylo cos warte przeczytania to i tak i tak to do mnie trafi w pozniejszym okresie.
Nie izoluj się | Maciej Aniserowicz o programowaniu…
Dziękujemy za dodanie artykułu – Trackback z dotnetomaniak.pl…
Założyłem twittera kilka dni temu i kilka osób obsrwuję. Dzięki za podrzucenie kilku kolejnych osób ;)
Muszę się przyznać od uzależnienia od Twittera [uff] :). Jeszcze trochę i będzie tak:
https://twitter.com/badbanana/status/308609403991511040?uid=35463200&iid=am-92850177113624837368328130&nid=56+426
U mnie też Twitter częściowo wyparł RSS tylko obieg mam trochę inny Twitter/RSS -> Instapaper -> (opcjonalnie jeśli przyda się w przyszłości) Pinboard. Kindle (choć Instapaper ładnie się z nim integruje) pozostawiam do książek inaczej czytałbym tylko artykuły/blogi a to za mało/płytko. IMHO smartfon/tablet do czytania książek (czy dłuższych niż wpis na blogu) tekstów się nie nadają – wielozadaniowość jest zbyt kusząca. Łapka swędzi, aby zajrzeć na Twittera/FB ;)
A ja musze się przyznać, że mikroblogi (twitter, blip itd.) są dla mnie kompletnie nieczytelne. Ja może starej daty jestem, jeszcze z usenetu (dyskusji ciągnięte miesiącami vs twitterowe bum-bum-bum i po 2h temat jest nieaktualny). Skorzystam jednak z rady % i spróbuję telefonem (też ze względu na niechęć do rozpraszania).
[…] the .NET Poland community is still small if we compare to other countries . Thanks for procent blogpost I can seen how he has got power of influence to people after his blogpost I got 10 more followers […]