Kiedyś raz w roku zatrzymywałem się na chwilę, chwilunię, dzionek jeden niepełny, by zastanowić się nad minionymi miesiącami i zerknąć w kulę szklaną z namalowaną przyszłością. Teraz, działając na większej liczbie frontów jednocześnie, kwartalnie to czynię.
Stadko nasze devstyLOVE rośnie prędko, więc dla nowych-ciekawskich podlinkuję poprzednie odsłony: styczeń-marzec i kwiecień-czerwiec. A jak było… teraz?
Odmładzająco
Lipiec zaczął się od poznania kilku nowych osób z “młodszego pokolenia”. Zostałem zaproszony na zjazd uczestników programu Microsoft Student Partner – czyli studentów, którzy robią więcej, niż trzeba. Poopowiadałem tam o produktywności i porozmawiałem o różnych ciekawych rzeczach. Fajnie zobaczyć, że w narodzie duch jeszcze młody ;).
Kontynuowałem też swoją przygodę ze Snapchatem. To zadziwiające, jak nowy kanał komunikacji pozwala wypłynąć na niezbadane dotychczas wody. Niezdecydowanych zapraszam do przeczytania posta i posłuchania podcasta na ten temat. W kontekście Snapchata jeszcze: załapałem się nawet do rankingu PC-Format, gdzie umieszczono mnie obok takich kont jak Miłościwie Nam Panująca Pani Premier, Jarosław Kuźniar czy Ewa Chodakowska. WOW.
Zaproszono mnie także do objęcia patronatu merytorycznego nad inicjatywą Żakatonu – wirtualnych targów dla studentów. Już wkrótce poznam jeszcze większą rzeszę młodych gniewnych.
I dobrze, bo… na przyszły rok rodzi się w mej głowie coś niezmiernie ciekawego w takich “młodocianych klimatach”.
Czatująco
Otworzyliśmy naszego wewnętrznego, daj-sie-poznaciowego Slacka i zaprosiliśmy nań wszystkich programistów. Sukces ogromny: dołączyło tam ponad 1500 osób. Okazało się, że to straszny zjadacz czasu, więc sam bywam tam raczej rzadko, ale… masa osób odnalazła tam umarłego ducha IRCa i o każdej porze dnia i nocy można w tym miejscu spotkać chętnych do pogadania devów.
Z tym czatem wiążą się także smutne refleksje, bo często dochodzą mnie sygnały o dość bydlęcych manierach niektórych osób. Pojawiły się nawet sugestie… cenzury! Trochę z zaskoczeniem, a trochę ze smutkiem odbieram takie wiadomości. Na razie: nie wiem co z tym fantem zrobić, poza apelem: pomyśl, zanim coś napiszesz… Nie bądź bydlakiem.
Społecznościowo
Wakacje to czas urlopu od konferencji, więc wystąpiłem tylko na trzech wydarzeniach. Przełamałem za to swoją obawę jeśli chodzi o “zagranicę” i zgłosiłem się na kolejną edycję CraftConf w Budapeszcie. 3majcie kćuki, żeby przyjęli!
Wziąłem też po raz pierwszy udział jako gość w innym podkaście! Darek Pawlukiewicz z foreverframe.pl, z którym poznaliśmy się przy okazji Daj Się Poznać ’16, zaprosił mnie do DevReview, gdzie przepytał mnie z testów. Fajnie wyszło, ciekawe doświadczenie.
Blog ma się bardzo dobrze. Właściwie to nigdy się jeszcze nie miał aż tak dobrze. Liczba Czytelników rośnie, fejsik rośnie, serducho me również. Statystyki z Google pokazują przynajmniej dwukrotny wzrost wszelkich numerków w stosunku do ubiegłego roku, a fejsik urósł aż pięciokrotnie! Tak trzymajmy, bo trend jest dobry.
Podcast także się trzyma. Udaje się publikować dwa odcinki miesięcznie, a teraz mam już umówione nagrania aż do końca roku. Spodoba się Wam! Będzie różnorodnie, zabawnie i jednocześnie poważnie. To… działa.
Robię co chcę i dobrze mi z tym. Chcę robić to samo dalej, lepiej, więcej. Niechaj tak zostanie.
Finansowo
Tajemnicą nie jest, że z “działalności społecznościowej” chcę ciągnąć korzyści także materialne. Satysfakcja jest fajna, ale jej do gara nie włożę. Fury też mi za nią nikt nie sprzeda.
W minionych miesiącach zauważyłem efekty swojej tegorocznej pracy. Dostałem propozycje różnych typów współpracy od około 20 (dwudziestu!) firm. Część z nich się udała, część się uda, a część się nie uda – jak to w życiu. Kolorowo nie jest, ale narzekać też nie mogę, bo widać perspektywy. Zęby zaciskamy i… do przodu! Gdyby ktoś chciał się devstylowo popromować to zapraszam na zakładkę /reklama – opcji jest dużo :).
A dokładny raport finansowy przedstawię Wam w grudniu. Sam jestem ciekaw jak będą wyglądały zarobki u programisty, który przez rok starał się odpoczywać od kodowania na pełen etat.
Lansiarsko
W sierpniu rozpocząłem interesujący… “projekt”, który ma skutkować przyspieszeniem mojego… “wzrostu”. Na szczegóły jeszcze za wcześnie, ale w tle dzieje się sporo różnych aktywności. Jeżeli pojawią się efekty, to będzie bardzo ciekawie.
Póki co: zrobiłem sobie fajną sesję zdjęciową. Poniższe zdjęcie baaaardzo spodobało się ludziom na fejsie. I nie dziwne, mi też się bardzo podoba:
Na fanpejdżu opisałem swoje doświadczenie z tą fotką związane:
“Po całym dniu cykania fotek w 4 lokalizacjach fotograf – zapaleniec i pasjonat – zaproponował pojechanie w jeszcze jedno miejsce. Zmęczenie było już takie, że hej, ale co zrobić. Wizja brzmiała bardzo fajnie.
Wybraliśmy się więc wieczorem na warszawską “Patelnię” – przed wyjście z Metro Centrum. O każdej porze dnia i nocy znajdziecie tam – tak na oko w przybliżeniu – z biliard ludzi. Moim zadaniem było usiąść pośrodku tego tłumu, otworzyć laptop na kolanach i… się nie ruszać. Trwało to z 15 minut. W tym czasie minął mnie jakiś tysiąc osób. Ludzie się o mnie potykali, niektórzy krzyczeli, inny się gapili jak na idiotę. A fotograf w tym czasie ustawiał aparat, konfigurował czasy naświetlania czy coś tam innego czego nie rozumiem i…
Efektem jest fotka, na której ja sobie piszę/koduję, a cały świat przepływa obok. Mega!
Ciekawostka: w trakcie robienia tego zdjęcia, pośrodku tego tłumu, naprawdę pisałem :). Nanosiłem ostateczne poprawki na post o “5 krokach (…)“. Niesamowite uczucie.
Wczoraj dostaję wiadomość o treści: “czy to możliwe, że niedawno minąłem Cię w gąszczu ludzi, gdzie po prostu siedziałeś nieruchomo z komputerem?”. Jeszcze z rok temu pomyślałbym: WTF LOL iksde iksde iksde, to jest nie-moż-li-we. Wtedy, otrzymując takie zadanie, narobiłbym w gacie ze stresu i tyle by tego było.
A… jednak! Kolejna bariera: BRZDĘK! Pękła. Nie ma.”
Dodatkowo: po raz pierwszy zwiedziłem radio od środka. I nawet wziąłem udział w audycji! Gdyby ktoś był ciekaw to można posłuchać online: Radio Białystok -> Radioskop -> Programistok. Bardzo ciekawe doświadczenie. Mam nadzieję, że uda się wkrótce powtórzyć.
Failowo
Nie wszystko jednak różem było naznaczone.
Miałem plan zorganizowania fajnej akcji – trochę w stylu Daj Się Poznać, ale jednak inaczej – na trwającą właśnie jesień. Nie udało się. Nie zdążyłem wszystkiego przemyśleć, opracować i… zostało tak rozgrzebane na kiedy indziej.
Miałem plan przekroczenia swoich “oczekiwań finansowych względem roku 2016” w minionym kwartale. Zapowiadało się całkiem realnie, a… także nie wypaliło. Ale tak jak pisałem, do tego tematu wrócimy pod koniec roku.
Miałem plan zawojowania jutuba swoim kanałem. I porażka. Bez odpowiedniego zaangażowania jednak nic się samo nie zrobi. Ale: ja tam jeszcze wrócę! ;)
Miałem plan rozpoczęcia kariery jako “anglojęzyczny pisarz”. Kilka tekstów stworzyłem, część z nich opublikowałem i… nic. Spodziewałem się, że “samo chwyci”, a jednak: nic się samo nie zrobi, że pozwolę się powtórzyć. Zatem: pas. Chociaż napisane teksty raczej się nie zmarnują, zobaczymy co się z nimi stanie w przyszłości.
Refleksyjnie
Dużą część sierpnia poświęciłem na dumania. Efektem tego były m.in. teksty “5 kroków do lepszego programistycznego życia” i “Kim chcesz być jak dorośniesz?“. Ale nie tylko.
Mniej piję, mniej palę. Więcej śpię. Lepiej się odżywiam. Ustaliłem datę całkowitego rzucenia fajek, a także lekkiej modyfikacji swojej… zewnętrznej powłoki.
Jakoś tak… ten cały piękny rok, dany mi od losu, powoduje chęć ZMIAN. Różnych. Jedne się dokonały, inne się dokonują, a kolejne czekają w kolejce.
Postanowiłem też – podczas jednej z “sesji zadumy” – zrobić wreszcie coś, czego pragnąłem od lat. Prawko na moto! I tak oto w przyszłym tygodniu będę prawdopodobnie zdawał egzamin. Łatwo nie było połączyć wszystkie wyjazdy i zobowiązania z kilkunastoma wypadami na lekcje, ale finalnie: się udało. Teraz tylko zostało zdać i pierś dumnie wypinać, szukając fajnej maszyny.
Przyszłościowo
Kolejny kwartał rozpoczął się grubo: od wspaniałego Programistoku. I dalej też zapowiada się ciekawie. Szczególnie listopada nie mogę się doczekać.
Oprócz standardowych: konferencji, szkoleń, postów, podcastów, w głowie już mieli się kilka arcy-ambitnych planów, w tym: już na kolejny rok. Ale o tym… też przy innej okazji.
Ale też tak kompletnie szczerze: jak widzicie, emocji nie jestem w stanie z siebie zbyt wiele wykrzesać w tym momencie. Czy to pogoda, czy to różne “smuteczki”, czy dwie bezsenne noce, czy też mnogość myśli kłębiących się po czasze: jest jakoś tak… neutralnie.
Póki co: jest do przodu. I niech nadal będzie do przodu. Czego i Tobie, i sobie życzę.
Do przeczytania wkrótce,
Procent Zamyślony (a może i Spać Właśnie Idący, wedle swych opisywanych już doświadczeń)
Imponująco … znaczy w dobrym kierunku ciągniesz
Trzymam kciuki. Narodziny legendy!
Po komentarzach widac ze masz juz fan klub :D Idzie to w dobrym kierunku.
Wiesz – obserwują takie Maciej-łanabi :)
Idzie w dobrym, a Tomek i Mirek to najlepsze fanki! :)
Ba … mam taki mały ołtarzyk, zaraz obok figurki yody.
” ale… masa osób odnalazła tam umarłego ducha IRCa ”
JAKIEGO UMARŁEGO! Aktywność zbliżona do slacka. Mimo dekad więcej.
Piatkosia,
Ostatnio w jakimś warsztacie w Gdańsku znaleźli działające Commodore…. no i co? :)
No i świetnie! Śledzę bloga, cieszę się, że idziesz do przodu, ale to zasługa “jedynie” Twojej ciężkie pracy. Oby tak dalej.