Przejdź do treści

DevStyle - Strona Główna
Słowo na niedzielę, o lenistwie

Słowo na niedzielę, o lenistwie

Maciej Aniserowicz

27 listopada 2011

Na miękko

Każdego to czasami dopada. Marazm, lenistwo, niechęć do robienia czegokolwiek ponad wymagane minimum. Jeśli jest to wybór świadomy i zasłużony – to jest dobrze, wtedy mamy po prostu “relaks”. Gorzej, gdy wpadnie się w niekontrolowaną pętlę nicnierobienia. Gdy wydaje się, że nie ma z niej wyjścia i mimo narastających wyrzutów sumienia tapla się człowiek w nieróbstwie, bardziej gryząc się aktualnym stanem rzeczy niż ciesząc z możliwości trwania w nim.

Ja w coś takiego po raz kolejny wsiąkłem parę miesięcy temu. Zrobić najlepiej jak się da to, czego wymaga praca zawodowa, a potem położyć na wszystko przysłowiową lachę i oglądać filmy czy grać w heroesów, a potem w kimę, i następnego dnia to samo. Samo w sobie byłoby to bardzo fajne… gdyby nie wiercące nieustannie czachę uczucie “marnowania czasu”.

W końcu na początku mijającego tygodnia postanowiłem dzielnie, że tak dalej być nie może i z wielkim trudem zmusiłem się do odpalenia Evernote’a i napisania kilku zdań pierwszego od wielu tygodni (a właściwie miesięcy) technicznego posta. Potrzeba było dosłownie kwadransa, żeby w głowie pstryknął jakiś przełącznik… i cały opór przed robieniem czegokolwiek pożytecznego zniknął. Minęło kilka dni i pięć gotowych postów czeka na publikację, a następne same się już układają w głowie.

Co dowodzi, że filozofy mają czasem rację:

The journey of a thousand miles begins with a single step

Źródło: Lao Tzu

Zobacz również