Programistok 2016 przechodzi do historii. Na szczęście: z przytupem. Jak to wyglądało z perspektywy współorganizatora i “Pana Konferansjera”? O tak.
Ubiegłoroczną relację zakończyłem słowami co mi samemu przyjemność sprawiały:
Szykujcie się, za rok zahuczy ponownie. Jeszcze mocniej, jeszcze bardziej, jeszcze głośniej. Będzie się działo. (…) Gotujcie futra, czapki i szaliki. Podpijajcie wodę spod kiszonych ogórków. Szydełkujcie nerdowskie swetry. Programistok is coming. Do zobaczenia za rok. Bo “DLA NAS SIĘ TO PODOBA”!
Brzmiało dość buńczucznie. Ale wydaje się, że udało się te słowa poprzeć czynami.
Obawy
O promocji imprezy zbytnio się rozpisywał nie będę. Nagraliśmy piękny teledysk, byliśmy w Magazynie programista, Teleexpressie, RMF FM, Radio Białystok, TVP Białystok… Oczekiwania wystrzeliły pod sam sufit.
Po wyprzedaniu wszystkich biletów dostaliśmy dosłownie dziesiątki, jeśli nie setki, maili z pytaniami o kolejne wejściówki.
No i super, ale… jak tego nie spieprzyć? Jak tego nadmuchanego do granic możliwości balona nie przekształcić w kawał sflaczałej gumy? Wierzcie lub nie, ale baliśmy się przestraszliwie. Bo przecież w całym evencie chodzi głównie o samą konferencję, a nie jej medialną otoczkę.
Ja sam to spać nie mogłem od środy – a konferencja odbywała się w sobotę. W głowie układały mi się najróżniejsze scenariusze i teksty do powiedzenia ze sceny podczas prowadzenia całości. W snach przeżyłem tegoroczny Programistok kilkukrotnie, budząc się za każdym razem w środku nocy. W piątek położyłem się około północy a zasnąłem po 2:00, budząc się z nerwów ok 6:00. Działo się. No i dobrze, gdyby sukcesy łatwo przychodziły to byśmy ich nie doceniali :).
Before-party, czyli Cebuliada
Nasze grono organizatorskie liczy kilkanaście osób i chyba tylko raz udało nam się spotkać w pełnym składzie. Ciężko jest mi więc zidentyfikować autora każdego z pomysłów. Ktoś w każdym razie wymyślił, żeby przyjezdnym (a nie jest do nas łatwo się dostać :) ) umożliwić… pracę w przedkonferencyjny piątek! Przy współpracy z Hacklagiem – białostockim “miejscem do kodowania” – ogłosiliśmy możliwość zarezerwowania sobie stanowiska do kodowania. Chyba 16 zapaleńców z tego skorzystało. Bardzo zacnie wyszło, dzięki Hacklag!
A żeby zbytnio się od tego miejsca nie oddalać – before-party zorganizowaliśmy również tam. Centrum miasta, “biurowy” klimat, browarki, stół do ping-ponga, krzesełka, kanapy, i…
CEBULIADA!!!11!!oneone
Pokręcony pomysł autorstwa Macieja z Korsan Studio: scenarzysty, reżysera i kamerzysty naszego teledysku… i miliona innych rzeczy. Weź prelegentów, weź uczestników, zrób z nich 2 drużyny i niech grają w Familiadę. Tylko tak po programistycznemu. I po białostocku. Całość prowadził Adam znany też jako Sarin, który w określenie “białostocki programista” wpasowuje się bardzo dobrze :). Sucharami sypał pięknie, Sarinburger prawdziwy. A w rolę ankietowanych wcielili się uczestnicy, którzy wypełnili puszczoną na programistokowych kanałach dziwną ankietę w kilkuset (!!!) egzemplarzach.
Tutaj macie przykładowe pytanie: “Co i czym jest lepiej pokryte niż twój kod testami jednostkowymi?” (odpowiedzi musiały być trochę ocenzurowane, wy brzydale)
Były też inne ciekawe, jak np. “Jakim typem prostym byś był?”
Pogadali, pośmiali się i zawinąłem się do domu. Chociaż całość trwała potem gdzieniegdzie podobno nawet do 4:30 rano.
Konfa, czyli mięsko
Rok temu biłem się w pierś jedną i drugą, że mimo plakietki z napisem “Organizator” nie zrobiłem prawie niczego. Tym razem dość niechcący… zaprosiłem większość prelegentów. I to jest zdecydowanie odpowiedzialność, która mi odpowiada.
Nasi piękni prelegenci (fot. Maciej Korsan / Korsan Studio)
Zaczął Gynvael, czyli legenda polskiej developerki. Spec z Zurychu, nawykły do przepychu ;). Pokazał, że nawet tak pozornie banalne operacje jak porównanie czy dodawanie może nam zrobić kuku.
Później Basia, prawdziwa Pani Obieżyświat, wprowadzała temat Big Data i analizy danych z R.
Na wzrost apetytu przed obiadem Michał hakował appki na Androidzie.
Po obiedzie nadszedł czas na lightning talks, czyli “krótkie wystąpienia kogokolwiek o czymkolwiek”. Każdy chętny mógł otrzymać na własność scenę na 5 minut i zrobić z nią… co chce. Widzieliśmy więc i żonglerkę, i opowieść “o sobie samym, by KSM”, a nawet licytację obrazu na cele charytatywne. Posłuchaliśmy też o “życiu z programistką” z perspektywy nieprogramisty i o “demonach” czyhających na każdego deva. Oprócz tego: Git, zalogowanie się do Windows7 bez znajomości hasła (!) oraz własny framework do TDD w 5 minut. Dynamicznie, śmiesznie, interesująco, po prostu: superancko. Wahaliśmy się, czy rezerwować taki slot dla Uczestników, ale była to zdecydowanie dobra decyzja.
Obraz, wylicytowany za 500zł przekazane na hospicjum (fot. Maciej Korsan / Korsan Studio)
Na tak rozbujanej scenie drugi Michał – ten, który utrzymuje się z Commodore64 (!) – zaoferował podróż w czasie w stylu retro.
Jako przedostatni zakozaczył Łukasz z tematem wywołującym chyba najwięcej kontrowersji: Continuous Delivery. Jak CD może być kontrowersyjne? Ano widocznie może :).
Całość kończył Marcin z pogadanką o ReactJS. Ale nie było tam kodu rodem z pierwszego lepszego tutoriala, a raczej przedstawienie własnej przygody i wprowadzenie w nieco bardziej ambitny sposób.
Niestety tylko tyle potrafię o samych prezentacjach powiedzieć, bo tylko jedną z nich widziałem w całości. Nadrobię, gdy pojawią się nagrania na jutubie.
Okazało się, że rola konferansjera jest dużo bardziej męcząca, niż przypuszczałem. Pisałem wcześniej o stresie i “zaplanowanych” tekstach. Finalnie prawie wszystkie wyrzuciłem do kosza i postawiłem na spontan. Bardzo chciałem stworzyć luźną, a nie nadętą, atmosferę. Taką jak z naszego klipu. Grupa ziomków w jednym miejscu spotyka się, by PUSHOWAĆ POZYTYWNIE. Dlatego też rozpocząłem imprezę słowami: “Panie i Panowie… Typy i typiary“. A dalej już jakoś samo poszło.
Po lunchu zmieniłem też elegancką marynarę i koszulę:
Procent-ładny (fot. Maciej Korsan / Korsan Studio)
na ubiegłoroczny konferencyjny tshirt i bluzę dresową GIT PULL, by w miarę zbliżania się aftera całość stała się jeszcze mniej oficjalna.
Procent-dres (fot. Maciej Korsan / Korsan Studio)
Jednak “prezentacyjne sloty” wykorzystywałem na chwilę odpoczynku, rozmowy, kawkę i fajeczkę.
Dlaczego wnioskuję zatem, że było dobrze? Bo rozmawiałem z całą masą ludzi. Oczywiście nie jest tak, że wszystko się każdemu podobało – tak się nie da. Ale zarówno z konwersacji jak i z ankiet wynika, że poziom merytoryczny stał na ponadprzeciętnym poziomie. Co nas wszystkich niezmiernie cieszy. Nie chcieliśmy, żeby prezentacje były tylko koniecznym dodatkiem do całej wypasionej otoczki. I to się, najwidoczniej, udało. YEAH!!!
Wspomniałem o ankiecie, więc od razu zapytam: czy jest tam Twój feedback? Jeżeli ciało Twe i umysł były z nami w ubiegłą sobotę, to koniecznie daj nam znać jak było. Najlepiej pod tym linkiem: http://bit.ly/programistok-ankieta2016.
Atrakcje, czyli tło
Oprawa graficzna konferencji to dla mnie majstersztyk. Mateusz i wszelcy pomocnicy zrobili taką robotę, że normalnie czapki z głów.
Piękne naklejki:
Piękne identyfikatory dyndające na kablu zamiast standardowej smyczy (to serce z GIT PULL mnie rozwala):
Do tego można było usiąść w piwnicy znanej z naszego teledysku i spróbować pohackować w specjalnie przygotowanej konsoli, dając się przy tym sfotografować (wszystkie zdjęcia dostępne w albumie “Programistok 2016: Piwnica“):
A to zdjęcie mnie rozwaliło – Czarek przyjechał do nas ze swoimi nieodłącznymi maskami:
Co tu się odprogramistokowało? (fot. Maciej Korsan / Korsan Studio)
A gdy kogoś rozpierała energia to zawsze można było powyciskać pecety na ławeczce:
Pakuj, ziom! (fot. Maciej Korsan / Korsan Studio)
Całości miały dopełnić specjalne rękawy-tatuaże:
[tweet 781872361419206656]Jednak niewielu się odważyło na ich założenie :).
A dodatkowo kilkadziesiąt osób zgarnąłem z korytarza i pokazałem im backstage (dosłownie – miejsce za sceną), łamiąc granice pomiędzy organizatorami a uczestnikami. Bo nie powinno jej być.
Podczas konferencji można też było zrobić coś dobrego: oddać krew! Przez większość dnia przed wejściem stał “krwiobus” i okazało się, że faktycznie sporo osób skorzystało z tej możliwości. Super! Obsługa była bardzo zadowolona, bo zebrali prawie 2x więcej krwi niż “zakładane minimum”.
Krew, pot & WDROŻENIE! W przerwach pomiędzy sesjami zapraszamy do krwiobusa. pic.twitter.com/fq9UvhAyTS
— Programistok (@programistok) October 1, 2016
After-party, czyli KODZIĆ CHCĘ
Po prezentacjach spotkaliśmy się ponownie w Herkulesach – legendarnym już białostockim klubie. Przez pierwsze 2 godziny wstęp mieli tylko uczestnicy, a potem zmieniło się to w imprezę otwartą. After animował znany z Cebuliady Sarin, przeprowadzając nerdowskie konkursy na znajomość muzyki z gier.
A potem… A POTEM!!! Wspomniany już Korsan przywiózł atrakcję specjalną. Był nią Dziemian – białostocki piosenkarz, którzy użyczył nam wokalu w teledysku. Dziemian zagrał krótki koncert, wykonując te właśnie dwa utwory. Co się tam wtedy działo, to ja nie ogarniam. Piękna chwila: masa osób śpiewała i tańczyła do tych piosenek. Mam nadzieję, że ten moment zostanie jeszcze jakoś “zrecyklingowany”.
Bardzo fajnie było pogadać zarówno ze starymi, jak i nowymi znajomymi. Wraz z Joanną zawinęliśmy się jakoś ok 4 rano.
Na koniec
Obserwowanie, jak kilkumiesięczne starania kilkunastu mega-świetnych osób w ciągu dwóch dni spinają się w jedną cudną całość, jak dobrze naoliwiona skomplikowana machina, jak konferencyjne tryby działają prawie bez zarzutu i po prostu wszystko “się dzieje” – to doświadczenie bezcenne.
Bardzo dziękuję za możliwość uczestniczenia w czymś tak wyjątkowym. I WAM: Uczestnikom. I WAM: najlepszemu gronu Organizatorów. I oczywiście także WAM: Prelegentom. Razem zrobiliśmy coś niesamowitego. Community RULZ!
Sam nawet nie wiem ile pracy wykonał cały zespół. I to właściwie było piękne: każdy miał coś do zrobienia i robił to tak, żeby było dobrze. Żeby innym dupy nie zawracać. Na każdym można było polegać. Jak na Zawiszy.
A dla ciekawskich mamy jeszcze interesujący link. Nie wiem czy jesteśmy pierwszą konferencją – ale chyba tak – która ujawnia swój budżet i pokazuje ile kasy skąd się wzięło i na co poszło. Chcesz wiedzieć skąd wzięliśmy i na co wydaliśmy prawie 50 kafli? Proszę bardzo, oto BUDŻET Programistoku na portalu wikiBudgets.
I co dalej? Powiem tak: za kilka dni spotykamy się całą ekipą, bo z głów aż wylewają się nam pomysły na kolejny rok. Teraz było super, a będzie jeszcze lepiej. Jeszcze głośniej. Już teraz to wiemy. Też to wiedzcie i obserwujcie nasze poczynania, bo… będzie na co popatrzeć. I będzie warto kupić bilecik i odwiedzić nas w naszym kochanym Białymstoku.
Do zobaczenia za rok! Chlip.
Świetna sprawa, dobrze wspominam poprzednie wydanie. Niestety w tym roku nie było mi dane, szkoda. Naprawdę brawa za super organizację. Poprzeczka była wysoko po poprzednim roku, ale teraz widzę, że będzie jeszcze wyżej. :)
BTW. fajny rękaw ;)
Dario,
Rezerwuj termin za rok. Jeszcze nie wiadomo na kiedy, to rezerwuj całą jesień na wszelki wypadek ;). Będzie grubo.
Koniecznie. Już naginam fizykę, aby się udało :D
A to, że będzie grubo to nie wątpie :)
Nie bylem, ale brawo. BTW. dasz znac na blogu jak sie pojawia nagrania na youtube? Zwlaszcza to o CC mnie ciekawi.
WHITELIGHTNING,
Na blogu to najprawdopodobniej nie. Wpadaj na Programistokowego twittera i fejsa, tam będzie informacja na 100%.
Nie byłem bo nie dałem rady. Ale ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że będzie warto! Relacje, które sie pojawiają oczywiście to potwierdzają. Tylko mój laptop płacze, że znowu nie ma nalepki Programistok. Pomożecie mu..?!
Konrad,
Postaram się mieć przy sobie garść naklejek więc złapmy się przy kolejnej okazji (.net dev days?).
Było warto, nawet kosztem mandatu w drodze powrotnej z Białegostoku. Ale to tylko 100 zł a wrażenia bezcenne ;) Szkoda że na before nie byłem bo czułem się wyalienowany, nikogo znajomego nie spotkałem ;-(
Jakub,
Taki mandat to nie mandat :). A na biforze okazji do poznania było sporo. Jeżeli już nawet nie przez wzięcie udziału w Cebuliadzie, to choćby stół do pingponga gdzie masa nieznajomych sobie nawzajem osób wspólnie rozgrywała mecze.
Tak jak wspomniałem w ankiecie, było ZAJEBIŚCIE!!! Zdecydowanie obroniliście się po całej akcji marketingowej i to z grubą nawiązką :) Wpadam za rok bez zastanawiania ;)
Jeszcze raz wielki szacun i dzięki za ekstra konferencję!
Byłem pierwszy raz, i uważam że klimatem przebiliście wszystko :) Świetna zabawa w gronie pozytywnie zakręconych nerdów. Wielu znajomych, dobry poziom merytoryczny, dużo alkoholu. I nawet moja fotka sprzed komputera trafiła na wydarzenie after party na fb :D Gratulacje dla wszystkich organizatorów, do zobaczenia za rok!
Przyjechałem na grupę, a nie przyjechałem na Programistok. Ech. Za rok trzeba zrobić obydwa. Wszystkie materiały widoczne w sieci po prostu rozkładały mnie na łopatki: teledysk, Cebuliada (to pytanie z pokryciem…) no i możliwość zrobienia klaty Pecetem. Gratulacje wielkie i NA PEWNO do zobaczenia za rok.
Aj, gdybym nie doczytał do końca to pozostałbym w przekonaniu, że zrobiłeś sobie prawdziwe tatoo :).
Świetny pomysł!!!
[…] In the end of day conference organisers say thanks for coming. In the front speaks Maciej Aniserowicz: […]