Przejdź do treści

DevStyle - Strona Główna
Słowo na niedzielę, o produktywności i raku

Słowo na niedzielę, o produktywności i raku

Maciej Aniserowicz

8 stycznia 2017

Na miękko

Jakże modna jest w dzisiejszych czasach “produktywność”! Wyciskanie każdego dnia do MAXIMUM. Jak cytrynę. Sam byłem zapalonym ewangelistą tej religii. Aż naszło mnie opamiętanie i chwila refleksji.

Refleksje te nie prowadziły do wniosków, żeby zadowolić się absolutnym minimum. Nie chodzi bynajmniej o to, aby osiąść na laurach i spędzić życie oglądając kolejne edycje Big Brothera czy Klanu. Tylko: z umiarem. Robić jak najwięcej? A jakże! Ale: z głową.

Wspominałem niedawno (“Retrospekcja z 2016. I wróżby na 2017.“), że chodzi mi po głowie pomysł rozpisania się na temat produktywności w postaci poważniejszej niż tylko post na blogu. Jestem przekonany, że znaczną część takiej książki poświęciłbym…… niebezpieczeństwom związanym z NADproduktywnością! Zderzyłem się z nimi, przegrałem kilka rund, zniszczyły mnie i nikomu nie polecam.

Napierdzielanie non-stop jak różowy króliczek z wetkniętymi w anus nowiutkimi Duracellami sprawdza się, ale nie w długiej perspektywie.

Zanim jednak na poważnie zacznę dzielić się swoimi refleksjami i doświadczeniami, niech w głowach zadźwięczą te przepiękne wersety:

Growth for the sake of growth
Is the ideology of the cancer cell
Edward Abbey

Gdybym tatuował sobie cytaty, ten najprawdopodobniej znalazłby się w pierwszej trójce kandydatów.

Zobacz również