Patrzymy czasem na kogoś, kto wydaje się mieć “lepsze” – pod jakimkolwiek względem – życie i mówimy: “ten to ma szczęście”. Sam z reguły nie mam zbyt wielu powodów do narzekań i zwykle realizuję cele, na których mi najbardziej zależy, więc niejednokrotnie słyszałem, że jestem “szczęściarzem”. Ale czy na pewno chodzi tu tylko o szczęście? Czyli z definicji coś, na co nie mamy żadnego wpływu. Tępy zestaw zbiegów okoliczności prowadzący do pozytywnego efektu.
Zastanówmy się – skąd się takie “szczęście” bierze? Być może z rzadka przychodzi samo. Zdarza się momentami niespodziewany magiczny czuły dotyk łaskawej wszechistoty. Ale najczęściej… na wszystko trzeba po prostu zapracować.
I poniższe zdanie wydaje mi się pięknym uzupełnieniem “motta” mojego bloga brzmiącego “DO ROBOTY!”:
I find that the harder I work, the more luck I seem to have
Źródło: Thomas Jefferson