Tak jak zapowiadałem wcześniej, we czwartek 23 kwietnia w hotelu Sheraton miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu polskich społeczności Microsoft ze Stevem Ballmerem. W internecie pojawiło się już całkiem sporo relacji (bądź co bądź minęły dwa dni), jednak ostatnie 5 minut swojego życia spędziłem czyszcząc ich zawartość z mojej wewnętrznej pamięci podręcznej, aby przedstawić jak najbardziej obiektywne spojrzenie na całe wydarzenie.
Wszystko zaczęło się od wkroczenia na scenę z szalikiem z napisem Polska. Miło i były brawa, jednak przypuszczam że równie dobrze mógłby dostać nauszniki z napisem “Azerbejdżan” i darzyłby je podobnie obojętnym stosunkiem emocjonalnym:). Nie spodziewałem się okrzyków, skakania i wygłupów, i było właśnie tak – rzeczowo i (w miarę) spokojnie (co nie znaczy “nudno”!). Steve miał wciśnięty guzik “tie mode on”. Dzięki temu skupiliśmy się na tym co mówi, a nie na kwestiach “pobocznych”.
Jako że całość była dość krótka – zaledwie 40 minut – wszystko musiało zostać odpowiednio skompresowane. Dlatego też samo “przemówienie” Steve’a trwało jedynie kwadrans, a resztę poświęcono na sesję Q&A. Zarówno ów jednostronny kwadrans jak i pytania zlewają się w logiczną jedność, dlatego też opiszę je razem.
Temat pierwszy – szalejący kryzys. Steve przekonywał nas, że według niego właśnie teraz jest najlepszy czas na inwestowanie w nowe technologie, wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań i myślenie o przyszłości IT. Czy tak jest naprawdę? Microsoft z pewnością ma zobowiązania “wypuścić nowy Office za X lat”, “wypuścić nowy Windows za Y lat”, “wypuścić nowe Visual Studio za lat Z” i tyle, kryzys nie ma na to żadnego wpływu. Chodziło chyba bardziej o badania nad faktycznie INNOWACYJNYMI sposobami na używanie komputerów z wykorzystaniem takich dróg komunikacji jak dotyk, gesty czy głos. Wiadomo, wszystko jest już dzisiaj w jakiś sposób zaimplementowane, jednak do ideału brakuje jeszcze sporo. Wniosek: Microsoft, mimo że także odczuwa skutki załamania światowej gospodarki, nie rezygnuje z eksplorowania tych dziedzin. Łzy wzruszenia proszę jednak zatrzymać na później, w końcu takie badania zwrócą sie kiedyś z nawiązką – inaczej by ich nie prowadzono.
W temat kryzysu można wpleść jeszcze jeden dość zabawny wątek. Mianowicie na pytanie “czy uważasz, że kryzys spowoduje wzrost popularności darmowych rozwiązań takich jak Linux czy Open Office?” odpowiedź brzmiała “NIE; rozwiązania płatne oferują znacznie więcej i ich popularność nie zmaleje”. To samo w sobie nie jest jeszcze ciekawe, ale dodane stwierdzenie (cytuję z pamięci) “I think however that some people might change their piracy policy a bit” wywołało zasłużoną salwę śmiechu:).
Druga poruszona przez Steve’a kwestia to “inteligencja” komputerów. Dlaczego to sekretarka musi wykonywać te same żmudne, powtarzalne czynności przed każdym jego wyjazdem – a nie komputer? Dlaczego prowadząc prezentację musi polegać, że ktoś zmieni mu slajd, bo komputer nie potrafi tego zrobić samodzielnie? Dlaczego wpisując w wyszukiwarkę bardziej sprecyzowaną kwerendę otrzymamy gorsze wyniki, niż wpisując 1-2 słowa? Przecież “w realu” jest zupełnie odwrotnie. No i cóż… “they are working on it”:).
Nie dało się również uniknąć tematu Windows 7. Dowiedzieliśmy się, że na Windows 7 składa się kilka głównych czynników: po pierwsze ergonomiczny, wygodny, piękny interfejs użytkownika; po drugie wydajność zbliżona do XP; po trzecie setki niewielkich udogodnień skierowanych do różnych odbiorców, które uczynią korzystanie z PC przyjemnością i przygodą tak miłą, jak jeszcze nie mieliśmy okazji doświadczyć. No i informacja ostatnia: Windows 7 powinno ujrzeć światło dzienne tak wcześnie jak to możliwe, a opory itprosów przed wdrożeniem ich w firmach nie będą na to miały wpływu – w końcu ów opór będzie jednakowy niezależnie od daty premiery.
Steve wielokrotnie zachwalał nam również Internet Explorer 8. Pytał kto na sali korzysta z FireFoxa, nakłaniał do dania szansy IE8 i sprawdzenia jak intensywnie i dynamicznie przeglądarka ta się rozwija. Zapewnił też, że MS planuje dalej inwestować w IE i kupno na przykład Opery nie wchodzi w grę (między innymi z powodów “prawnych” – poinformował nas że pewnie organizacje antymonopolowe dość krzywo patrzyłyby na wykupienie przez MS jednego z konkurentów). Ja osobiście się z tego cieszę, ponieważ po kilkunastominutowym romansie z IE8 wróciłem do ukochanej Opery i dobrze mi z aktualnym stanem rzeczy:).
Inny wesoły epizod nastąpił po pytaniu “jak określiłbyś jednym słowem działalność Microsoftu”. Podpowiedź rzucona z publiczności, czyli “awesome”, przypadła Steve’owi do gustu. Rozwinął tą kwestię dalej, mówiąc “if you gave me 2 words, I would probably say AWESOME, BABY!”. Zaraz jednak pohamował swój temperament, tłumacząc że będąc w “krawatowym wcieleniu” prawdopodobnie nie mógłby użyć takiego określenia. Nie zostawił jednak tego pytania bez poważniejszej odpowiedzi i po chwili namysłu rzucił “popular innovation”, z naciskiem na POPULAR. W tym momencie trochę mnie zaskoczył, ponieważ porównał działalność Microsoftu do poczynań Apple’a. Bez złośliwej zawiści przyznał, że Apple robi niesamowite rzeczy i potrafi stworzyć naprawdę innowacyjny produkt. Zaraz wskazał jednak różnicę pomiędzy podejściem tych dwóch molochów. Jego zdaniem Apple skupia się na konkretnej, bardzo ograniczonej grupie odbiorców. Stwierdził, że Apple ma szansę zmienić i ulepszyć życie 2-3% ludzi, podczas gdy Microsoft jest zainteresowany bardziej globalnym podejściem do tego problemu. Hmmm.., Ja nigdy nie parzyłem na to w ten sposób, jednak gdyby chociażby w Polsce porównać liczbę osób mających IPhona czy MacBooka z liczbą właścicieli urządzenia z Windows Mobile czy zwykłych PCów/laptopów, może dać to do myślenia.
Ostatnim zapamiętanym przeze mnie tematem są patenty na oprogramowanie. Za wiele nie napiszę – Steve powiedział po prostu że za czyjąś pracę umysłową powinno się płacić, a patenty pozwalają na wymuszenie takiego działania. Przyznał też, że obecny system wymaga zmian i ulepszenia. Nie wiem jak ów “obecny system” działa i jakimi prawami się to wszystko rządzi, więc do głowy zbytnio tego nie brałem.
Podsumowując – czy warto było się tam zjawić? W moim przypadku odpowiedź brzmi “zdecydowanie tak” – takiej osoby zawsze przyjemnie posłuchać. Po raz kolejny Steve zaimponował mi swoją błyskotliwością, umiejętnością wyzwolenia w sobie “scenicznego zwierzęcia” (i pohamowania jego temperamentu) oraz niesamowitą wręcz charyzmą. A że dotarcie z Woli do Sheratonu nie stwarza większego problemu… jeśli jednak miałbym jechać z Krakowa, Łodzi czy Olsztyna to z pewnością bym sobie odpuścił. Profesjonalnie, miło i “dokładnie tak jak powinno być”, ale bez rewelacji.
No właśnie, był i już go chyba nie ma. Nam społeczności została dana szansa spotkania się z nim 23 kwietnia
Ja tam z Olszyna przyjechałem i nie żałuję :)
Co prawda był dosyć powściągliwy w swoim zachowaniu ale warto było ujrzeć na własne oczy człowieka który ma tak duży wpływ na IT, warto także było zobaczyć jego sposób prowadzenia prezentacji.
Jedyne co mi się nie podobało w spotkaniu to muzyka na początku – kupicha, wydra itp.
Ogólnie spotkanie spoko. Ale zgodzę się z %, że jakbym miał jechać z drugiego końca Polski to bym chyba sobie odpuścił.
Co do piosenek to brakowało jeszcze filmiku reklamującego, na którym MS dokarmia dzieci w Afryce.
A jak już puścili ONA, to tylko instrumental version… : -)