A było to tak…
Tak jak pisałem kilka dni temu, w ubiegłą środę odbył się polski finał konkursu Imagine Cup 2009 w kategorii Projektowanie Oprogramowania. Tegoroczny temat przewodni: “Wyobraź sobie świat, w którym technologia pomaga rozwiązać najtrudniejsze problemy ludzkości”. Darząc tą inicjatywę ogromną sympatią spodziewałem się powrotu wspomnień sprzed kilku lat, widowiskowych prezentacji, studencko-pasjonackiego klimatu i generalnie dobrej zabawy. Od razu napiszę, że moje wysokie oczekiwania zostały w pełni zaspokojone.
Już na samym początku zostałem zaskoczony atmosferą i wystrojem Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, gdzie odbywała się oficjalna część wydarzenia. Obawiałem się, że wraz z “wyprowadzką” z budynku Microsoftu konkurs utraci część swojego uroku. Na szczęście okazało się, że organizatorzy zadbali o odpowiednie przygotowanie sali i dało się czuć tą specyficzną, niepowtarzalną atmosferę przez cały czas.
Zdziwiła mnie także liczba obecnych osób. Sala wypełniona była po brzegi, co niestety dało się odczuć podczas nieszczęsnej przerwy na kawę, kiedy to tłum rzucił się na jeden mały stolik i żeby się do niego dopchać, trzeba było prawie całą przerwę spędzić w kolejce. Rok temu podobno było tak samo, może za rok ktoś zmieni ów stan rzeczy?
Po krótkim powitaniu, przedstawieniu agendy i zaprezentowaniu nazw pięciu najlepszych drużyn zaczęło się. Na scenę po kolei wychodzili śmiałkowie, aby zebranej widowni przedstawić efekt swojej wielomiesięcznej pracy i walczyć o reprezentację Polski w Egipcie.
Prezentacje
Na sali było dość ciemno, więc niestety nie bardzo miałem możliwość notować swoje spostrzeżenia. Poniżej moje wrażenia z przedstawionych prezentacji tak, jak je wyryłem w pamięci. Zabawiłem się w jurora i powystawiałem oceny… co prawda moim zdaniem każdemu zespołowi należy się 9 za sam fakt wzięcia udziału w konkursie i dotarcia do finału, ale ten aspekt pominąłem. Żałuję też, że pierwszy dzień IC wraz z sesją plakatową nie jest w jakiś sposób otwarty dla publiczności – swoje zdanie trzeba było wyrobić jedynie podczas 20 minut prezentacji i kwadransa odpowiedzi na pytania jury. Ale mam nadzieję że mi się udało, więc po kolei.
1) FteamS (Politechnika Łódzka)
Chłopaki z Łodzi jako jeden z głównych problemów ludzkości obrali niedostępność edukacji dla dużej części mieszkańców naszej planety – głównie chodziło o wybiedzone afrykańskie dzieciaczki. Ich system miał zmienić ten stan rzeczy poprzez wykorzystanie telefonów komórkowych do rozprowadzania edukacyjnych treści. Stworzony przez nich format MMSa w zupełności wystarczał do przesyłania mądrych tekstów, quizów, obrazów itd. Na początku zdziwiłem się “komórki, w Afryce?”, szybko okazało się jednak, że ten pomysł nie został wzięty z nieba. Jak się dowiedzieliśmy, ponad 70% mieszkańców Afryki korzysta z telefonów komórkowych, a dzięki aplikacji napisanej w Javie do nauki nie jest wymagany super sprzęt.
Największe jednak wrażenie robiła inna część systemu – interaktywna tablica. Założenie jest takie: nauczyciel traktuje ścianę jako kawałek tablicy, jednak zamiast mazaków wykorzystuje kontroler konsoli Wii oraz długopis z diodą wysyłającą sygnały w podczerwieni. Dzięki temu komputer może dokładnie sczytać ruchy ręki nauczyciela, odwzorować je jako zbiór krzywych, i przesłać przez sieć do innej aplikacji. Na tym końcu dane są ponownie formatowane w obraz i wyświetlane za pomocą rzutnika na ścianę w domu ucznia. Oczywiście komunikacja może przebiegać w obie strony. Dema zaprezentowane w postaci filmików puszczonych podczas prezentacji potrafiły zaimponować. Sam pomysł nie jest może nowy (zresztą Bartek Pampuch, jeden z jurorów w konkursie, już od kilkunastu miesięcy wykorzystuje ten myk w swoich prezentacjach), ale za porządne wykonanie na potrzeby Imagine Cup należy się szacunek.
Po chwili zastanowienia pojawiło się u mnie jednak trochę wątpliwości. O ile sama tablica może z pewnością służyć do wielu zastosowań, o tyle całe “core” rozwiązania, czyli przesyłanie informacji edukacyjnych różnymi drogami (MMS, www, zwykła aplikacja desktopowa) wydaje się… trochę na wyrost. Jeżeli dzidzia w Afryce może odebrać MMSa z jakąś treścią, może równie dobrze odebrać maila. I nie potrzeba do tego specjalnej aplikacji, której obsługi musi uczyć się zarówno nauczyciel jak i uczeń. To samo tyczy się strony agregującej różne testy i materiały… na rynku istnieje już wiele systemów e-learningowych z przetestowanymi wdrożeniami, wykwalifikowanymi użytkownikami, pełną dokumentacją i dostarczających pełen wachlarz możliwości wymaganych od takiej platformy.
Do samego prowadzenia natomiast nie mam żadnych zastrzeżeń. Pójście na pierwszy ogień oznaczało faktyczne otwarcie imprezy, i ryzyko znudzenia widowni było większe niż w przypadku kolejnych prezentacji. Moim zdaniem jednak udało się bardzo dobrze – podczas tego wystąpienia powiedziałem do siebie “naprawdę będzie tu fajnie” i bez chwili znudzenia obserwowałem poczynania łodzian.
Moja ocena: 7/9 (za dość ciekawy pomysł i bardzo dobrą realizację – a w szczególności za tablicę; minus za odkrywanie koła na nowo w dziedzinie dość mocno już zagospodarowanej)
2) Demoscene Spirit (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Akademia Sztuk Pięknych w Poznaniu oraz Uniwersytet Medyczny w Poznaniu)
Drudzy w kolejności wystąpili zwycięzcy z zeszłego roku. Tym razem za problem do rozwiązania postawili sobie dyskomfort ciężarnej kobiety, która wielokrotnie podczas noszenia dodatkowego bagażu musi wybierać się do lekarskiego gabinetu na badanie KTG. A jak się okaże, że nie wszystko przebiega zgodnie z oczekiwaniami, to badanie takie wykonuje się nawet co 2 godziny (sic!). Dość ciekawe informacje jak na konkurs informatyczny i kolejny powód do odetchnięcia z ulgą, że Bozia postanowiła przy moim bycie postawić literkę M.
No dobra, ale co dalej? Otóż drużyna stworzyła uproszczony prototyp urządzenia, potrafiącego wykonać takie badanie bez wielkiej szpitalnej aparatury. Przy pomocy komputera. W DOMU pacjentki. Wyniki takiego badania zostają udostępniane lekarzowi, który juz wie co z nimi należy uczynić. Bardzo podobało mi się wielokrotne podkreślanie przez zespół faktu, że nie pretendują do tytułu pogromców drogich aparatów KTG, a jedynie chcą zwiększyć komfort pani w stanie błogosławionym poprzez zredukowanie liczby wizyt u lekarza – i tyle.
Pierwsze co rzucało się w oczy to nieprawdopodobnie wręcz urzekający interfejs użytkownika. Specjalnie do jego realizacji zaprzęgnięta studentka ASP próbowała wczuć się w rolę ewentualnej użytkowniczki programu i tak zaprojektowała wygląd aplikacji, że samo patrzenie i klikanie jest w stanie uspokoić szalejącą burzę hormonów czy zmniejszyć apetyt na śledzia z dżemem. Wielokrotnie podczas prezentacji wyrwało mi się “woow”, co nie zdarza mi się często.
Jeżeli do ciekawie wybranego problemu, fachowo zaprezentowanego przez studentkę medycyny, dodamy jego oryginalne rozwiązanie, opakowane w piękny interfejs i zaprezentowane na luzie w stuprocentowo profesjonalny sposób przez zapadający w pamięć zespół (zwracam uwagę na różnorodność uczelni i specjalizacji członków zespołu!) – otrzymamy prezentację-wzór. Jak dla mnie bomba.
Wspomnieć jeszcze muszę, że na omawianej problematyce oczywiście się nie znam, jednak obecna na widowni koleżanka z branży “dziecio-wyczarowującej” miała zastrzeżenia do przedstawianych faktów merytorycznych. Że 24 tydzień ciąży to coś tam, a 26 to coś tam innego, i że nie wszystko co usłyszeliśmy jest zgodne z prawdą… Ale newermajnd, jak ktoś się nie zna to i tak na to uwagi nie zwracał:).
Sędziom spodobał się również pomysł na ewentualną dystrybucję w aptekach. Fakt, ciekawe i oryginalne.
Moja ocena: 9/9 (właściwie za wszystkie elementy, na które zwracałem uwagę… tylko po co było do tego wszystkiego mieszać afrykańskie matki niemające możliwości kontaktu z lekarzem?)
3) NosoiFighters (Wojskowa Akademia Techniczna)
Ta prezentacja zaczęła się w dość nietypowy sposób. Wyobraźcie sobie: wychodzi koleś w jasnym garniturze i głosem Wołoszańskiego pomieszanego z narratorem Strefy W11 mówi: “wczoraj na sesji plakatowej jeden z biznesmenów był zarażony świńską grypą… zobaczmy ilu z nas przeżyje”. Taki klimat kilku pierwszych minut powodował nieustanny rechot w mych trzewiach, za co wielki plus.
Aplikacja miała służyć modelowaniu i symulacji rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. Biedne brudne dziecko w Meksyku ma jakąś chorobę i śmiga po mieście, gdzie natyka się na nie biznesmen z tej lepszej strony świata. Wsiada w samolot, wysiada na docelowym lotnisku i…
No właśnie, i co? Niestety, niewiele wyniosłem i zrozumiałem z całego wystąpienia. Pokazano nam jakieś kulki, wrzucono na stronę plik XML który był niby definicją jakiejś choroby, poklikano po obrazkach i tyle. Szkoda, bo zaczynało się fajnie. Jestem przekonany, że taki a nie inny rozwój prezentacji był spowodowany problemami technicznymi (naprawdę padła baza na studentlive udostępniona specjalnie w tym celu??) – sam bym pewnie zrezygnował z jakiejkolwiek walki, gdyby podczas wystąpienia wszystko przestało mi działać. No ale trudno, chodzi syf po ludziach. Po 20 minutach prezentacji wrażenie miałem negatywne: nuda, rezygnacja, nieporadność i szmery z sali zwiastujące porażkę i oczekiwanie na koniec.
Na szczęście w tym przypadku sędziowie, z genialnym Tadeuszem Golonką na czele, wypadli wyśmienicie. Podczas sesji Q&A dowiedziałem się o co tak naprawdę chodziło w aplikacji, skąd są czerpane dane i jak je można wykorzystać. Okazało się również, że WATowcy poza konkursem również zajmują się tą tematyką, co pozwoliło uwiarygodnić ich starania i wzbudziło respekt.
Moja ocena: 5/9 (tak mało, bo prezentacja kiepska; tak dużo, bo sesja z jurorami niezwykle obfita w nowe informacje)
4) RHEA (Politechnika Białostocka)
Białostoccy chłopccy i dziewczęta z Podlasięta tak jak niejedni poprzednicy bardzo ubolewali nad losem afrykańskich dzieci. Ciekawostka: w niektórych rejonach Czarnego Lądu bobasom nie nadaje się imion, dopóki nie przetrwają pierwszych X lat życia. A ile takich dzieci umrze podczas prezentacji? Nie pamiętam, ale mogliśmy się tego dowiedzieć. Cóż… nie ma to jak mocne wejście.
Stworzona aplikacja miała odmienić ten stan rzeczy poprzez udostępnienie globalnego systemu gromadzącego informacje o prawidłowym rozwoju dzieci w różnych regionach świata (tzw. siatki centylowe). Z jej pomocą troskliwy rodzic mógłby dodać swoją cegiełkę do światowej bazy danych oraz sprawdzić czy jego pociecha rośnie tak jak powinna. Cel szczytny, a wykonanie?
Jak dla mnie tylko dwie aplikacje konkursowe były wybitne pod względem UI. O pierwszej już pisałem, a ta druga to właśnie aktualnie opisywana. Bardzo miły dla oka, przyjazny interfejs prezentował najwyższy poziom. Zaglądając jednak pod spód ładnych okienek i stronek zauważyłem jedynie system gromadzący dane i… niewiele więcej. Wprowadź dane, zobacz uśmiechniętą bądź smutną buźkę pod wykresem i raduj się bądź leć do doktora. Owszem, wykorzystanie map i nanoszenie na nie informacji dotyczących aktualnej “sytuacji zdrowotnej” na świecie robiło wrażenie, jednak zdecydowanie zbyt mało czasu przeznaczono na opowiedzenie o najważniejszej i najbardziej skomplikowanej, moim zdaniem, części systemu. Chodzi mianowicie o opartą na statystycznych algorytmach predykcję rozwoju dziecka bądź grup dzieci w danym regionie. O tak interesującym feature jedynie wspomniano. Shaaade, bo widać było zainteresowanie jury tą kwestią (szkoda jednak, że bardziej nie pociągnęli drużyny za języki), a i wśród publiczności dało się zauważyć pewne ożywienie, gdy poruszono ten temat.
Napisałem “ożywienie” więc można by wnioskować, że cała reszta wystąpienia była nudna. Otóż… nie, nie było tak. To chyba najrzetelniej przygotowana prezentacja spośród całej piątki. Każdy krok był zaplanowany, widać było że wszystko szło zgodnie z planem. Bardzo dobrą angielszczyzną (co niestety nie jest jeszcze standardem) przeprowadzono nas przez założenia i rozwiązania zastosowane w systemie. Panujący na scenie porządek zawdzięczać można chyba rozsądnie rozplanowanym rolom w zespole – dwie osoby prezentujące i dwie obsługujące komputery i demonstrujące możliwości aplikacji.
Aha, jeszcze jedno: to był jedyny program, którego nazwę zapamiętałem. “Infant Analyzer”… czyż nie brzmi jak wzięte prosto z generatora nazw klas – http://www.classnamer.com/?:)
Moja ocena: 7/9 (za bardzo fajną prezentację, ładne UI i ciekawy pomysł przewidywania rozwoju dziecka, o którym niestety powiedziano zbyt mało)
5) kAMUflage (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Politechnika Poznańska)
Ostatnia paczka dzielnych informatyków miała trudne zadanie, ponieważ poziom poprzednich wystąpień był niezwykle wysoki. Aby im dorównać, trzeba było przedstawić rozwiązanie naprawdę ciekawego pomysłu. I tutaj pierwszy zgrzyt… czy to, że granie na instrumentach muzycznych jest mocno utrudnione dla ludzi niewidomych, można uznać za jeden z “największych problemów ludzkości”? Nie to żebym bronił komukolwiek grać albo żałował niewidomym czegokolwiek tudzież umniejszał ich nieszczęście, ale moim zdaniem praca nie była na temat. To tyle zrzędzenia.
Po przymknięciu oka na ten fakt nie sposób było nie docenić pomysłu oraz wykonanej przez zespół dobrej roboty. Stworzyli oni kilka aplikacji, które:
1) za pomocą PocketPC umieszczonego w specjalnym, skonstruowanym na potrzeby konkursu, “chwytaku” potrafią zrobić zdjęcie kartce z nutami, odpowiednio rozpoznać obraz i wygenerować cyfrową reprezentację zapisu nutowego (WOW!) – z interfejsem stworzonym z myślą o docelowych użytkownikach
2) przy użyciu stworzonego formatu plików umożliwiają przetłumaczenie rozpoznanych nut na alfabet Braille’a i ich wydruk na specjalnej drukarce
3) wspierają dzielenie się utworami w takiej postaci za pomocą biblioteki on-line
Prezentacja okraszona była filmikami ukazującymi Braille’ową drukarkę i (udane) próby wykorzystania wydrukowanych nut przez niewidomego muzyka. Jestem pewny, że takim ludziom może ona umilić życie. Jednak mimo wszystko… skala rozwiązywanego problemu ma się nijak do postawionego wyzwania.
Moja ocena: 4/9 (tak mało – bo moim zdaniem nie na temat; tak dużo mimo to, bo poza tym bez zastrzeżeń)
“A gdybym był jurorem…”
Może kiedyś się przekonamy co by wówczas było ;). A póki co kilka uwag:
Po pierwsze, przez te wszystkie lata ani razu nie zdarzyło mi się jeszcze zrozumieć werdyktu składu sędziowskiego Imagine Cup. Staram się być obiektywny, teoretycznie znam kryteria, jakimi sędziowie się kierują, ale… niestety nie potrafię pojąć skąd taka a nie inna kolejność na liście finalistów. Trochę światła rzucone na tą materię z pewnością podniosłoby poziom satysfakcji z uczestnictwa w Imagine Cup – zarówno zawodników, jak i widzów. Może jakaś anonimowa ankieta wypełniana przez każdego sędziego, dostępna dla wszystkich? Może suma punktów, jaką dany zespół uzyskał w danym kryterium? Może więcej słów wyjaśnienia podczas ogłaszania wyników…? Nie wiem jak najlepiej można to rozwiązać, moim zdaniem jednak aktualny stan rzeczy pozostawia trochę do życzenia. Nie są to w końcu wybory Miss Przedszkolaków i stuprocentowa czarna zasłona nie jest chyba aż tak niezbędna.
Po drugie, część pytań zadawanych przez sędziów do zespołów była najzwyczajniej w świecie… głupia i niepotrzebna. Z tego co się orientuję to nie ma obowiązku zgłaszania swoich uwag na siłę. Po co więc się odzywać, jeśli nie ma się nic mądrego do powiedzenia? Lans, chęć zabłyśnięcia? Nie wiem… ale momentami dość mocno takie coś rzucało się w oczy.
I ostatnia uwaga: w konkursie na tym poziomie i o takim znaczeniu nie powinno być miejsca na jakąkolwiek prywatę. Stąd też jedno z pytań zadane zespołowi Demoscene Spirit brzmiące: “a po pierwsze to czy Pani Agata się obroniła?” uważam za megaporażkę i wymazuję to z pamięci.
Na koniec moja kolejność: 1) Demoscene Spirit; 2) RHEA; 3) FteamS; 4) NosoiFighters; 5) kAMUflage.
Impreza
Jak co roku dzień pełen wrażeń został uwieńczony imprezą. Tym razem mieliśmy okazję pobawić się w kręgielni Hulakula, gdzie zorganizowano nam wyżerkę, wypitkę, turniej w kręgle, możliwość gry w bilard i rzutki. Rozpisywać się nie będę (tym bardziej że znaczna część wieczoru miga gdzieś w błogiej mgle zapomnienia;) ) – było po prostu tak jak być powinno.
Podsumowanie
W kilku końcowych słowach należą się wyrazy najwyższego uznania dla głównych organizatorów konkursu, czyli Piotra Kramka oraz reszty zespołu: Karola, Kasi, Eugeniusza i Jana (do objerzenia na stronach Microsoftu). Moim zdaniem całe wydarzenie rozwija się bardzo energicznie i w pełni zasłużenie polska ekipa otrzymała okazję zorganizowania przyszłorocznego światowego finału IC. Tak trzymać, radość serce rozpiera gdy patrzy się na tak dynamiczną ewolucję czegoś tak potrzebnego i szczytnego! O tym, że ich wysiłki nie idą na marne, świadczyć może rosnący z roku na rok poziom dostarczanych projektów. Ba, “projekty” to jest już nawet właściwe słowo! To, z czym mamy do czynienia, to w większości gotowe do wdrożenia PRODUKTY! Ristekpa.
Na uwagę zasługiwała również obecność gościa specjalnego z USA – Joe Wilsona piastującego wysokie stanowisko Director of Academic Initiatives for Microsoft. Po obejrzeniu wszystkich wystąpień mieliśmy okazję wysłuchać jego oficjalnego stanowiska odnośnie trwających finałów. Nastawiałem się na standardową gadkę w stylu “polscy studenci są na wysokim poziomie, jesteście wszyscy fajni i tak mi tu dobrze”, ale na szczęście Joe wyszedł poza takie wyświechtane slogany. Tych kilkunastu minut w jego wykonaniu słuchało się bardzo przyjemnie, potrafił dać sensowny feedback każdej z drużyn i w dość pompatycznym, ale jednocześnie trzymającym realny poziom stylu zachęcić do dalszej pracy. Jak dla mnie jego słowa powinny być mottem i doskonałym podsumowaniem konkursu: “Take your ideas further – it does not stop here!“.
Innym elementem powalającym na kolana było wspomniane już prowadzenie sesji Q&A przez Tadeusza Golonkę. Jego rola nie była dla nikogo zaskoczeniem, ponieważ takie zadanie otrzymuje co roku. Poza Imagine Cup miałem okazję dwukrotnie zetknąć się z Tadeuszem na prowadzonych przez niego szkoleniach, więc jego osoba nie jest dla mnie nowością. A jednak… w tym roku wielki kunszt mediatora pomiędzy zespołami i jury zdołał mi ponownie niesamowicie zaimponować. Błyskawiczne i trafne puenty, błyskotliwe podsumowania, sklejanie dialogów w jedną mającą ręce i nogi całość – mistrzostwo. Na szczęście nie ma chyba przesłanek aby sądzić, że w kolejnych edycjach może się to zmienić.
Na sam koniec dwie uwagi krytyczne, ale nie mogą one zaważyć na ogólnym odbiorze konkursu, więc będę się streszczał:
1) wspomniana wcześniej przerwa na kawę (i obiad pewnie też – nie mieliśmy na tyle cierpliwości żeby się przekonać i poszliśmy do knajpy) to totalna porażka; jeżeli kolejne edycje mają się także odbywać w IWP to niechaj ktoś coś z tym zrobi – albo ulepszy, albo zupełnie z tego zrezygnuje
2) moim zdaniem ogłaszanie wyników podczas imprezy wieczornej miało o wiele fajniejszy klimat niż wyczytanie zwycięzców przed zakończeniem “oficjalnej” części; jednak powody takiego a nie innego planu są mi już znane, przyjmuję je do wiadomości i w pełni akceptuję… co nie oznacza że z braku innych “be” i “fuj” nie mogłem o tym tutaj wspomnieć:)
I to tyle. Zwycięzcom gratuluję, organizatorom dziękuję i, mam nadzieję, spotkamy się ponownie za rok.
Do niezdecydowanych studentów zwracam się jednocześnie z apelem: nie marnujcie tej wielkiej szansy i bierzcie udział w kolejnej edycji! Do roboty!
Jak miło się czytało :) Chiba zgadzam się z tobą w 100%. Moja kolejnośc – identyczna jak u Ciebie. Przerwa kawowa – porażka, oficjalne wyniki – niezrozumiałe, imprezka – udana, pytania od sędziów – czasami baaaardzo głupie, itp. itd.
Ogólnie oczywiście impreza bardzo udana. Co mnie najbardziej boli – brak uzasadnienia wyników. Mogę tutaj powiedzieć również jako uczestnik wcześniejszych edycji – jeżeli przegrałeś/wygrałeś to chcesz wiedzieć jak zostałeś oceniony w poszczególnych kryteriach. Właściwie jeśli chodzi o samo ocenianie to wydaje mi się, że te wszystkie kryteria to ściema. Jak inaczej wytłumaczyć to że “sędziowie X godzin debatowali na temat tego kto powinien być pierwszy”. To ich słowa. Czy w przypadku jasno zdefiniowanych kryteriów oceny nie powinna być wypełniona tabelka w Excelu, która po prostu dzielnie wskaże nam zwycięzcę? Przez te X lat ciągle mam wrażenie, że mimo iż wg kryteriów prezentacja ma 10-15%, to ciągle ma decydujący wpływ na miejsce na podium. Jak pisał procent – po ogłoszeniu wyników powinny być dostępne wyniki (zarówno z pierwszego jak i drugiego dnia).
Na sam koniec muszę jeszcze dodać słówko na temat poziomu projektów. To w jaki sposób ewoluowało to od “moich” czasów jest oszałamiające. To są naprawdę dziesiątki osobodni pracy. Szacunek :) Mi osobiście chyba by już się nie chciało :D
Naprawde :). NIe wiedzialem ze mam glos Wołoszańskiego. Ale dzieki zaprawsza na strone projektu http://nosoifighters.studentlive.pl/
Zgadzam sie z co do watkow na temat kryteriow oceniania – powinno byc wiadomo, za co i ile pkt w kazdej kategorii, a przynajmniej zbiorczo za:
sesja plakatowa (dzien i)
prezentacja (dzien ii)
Uwagi, co do organizacji tez mi sie zebraly, ale zostaly juz zgloszone do organizatorow, wiec nie ma chyba, co sie rozwodzic.
http://nosoifighters.studentlive.pl/
Nic tylko Maćka na sędziego brać :P
Jak już NosoiFighters wrzuca linka, to ja także dorzucę ten do mojej “relacji” z konkursu.
http://jacekciereszko.pl/2009/05/imagine-cup-2009-recenzja-oczami.html
Może komuś się to do czegoś przyda :]
Pozdrawiam,
Jacek Ciereszko (RHEA Team)
a mnie się wydaje, że większość projektów nie miała żadnych szans na wdrożenie i można je łatwo określić jako “woda dla Afryki na PDA”. Moim zdaniem powinny być doceniane projekty, które nie umrą w maju, ale będą kontynuowane. Dla tego z wynikami się zgadzam:)
Dokładnie zgadzam się z mik, większość z projektów była nie do wdrożenia, jedynie dwa pierwsze miejca mają szansę na kontynuacje i powodzenie. Sędziowie nie zadawali wcale głupich pytań a jedynie pomocnicze, żeby ogół ludzi na sali zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi, gdyż niestety z wielu prezentacji nie można było wiele wywnioskować. Rozumiem że 20min to mało, ale właśnie sztuka powiedzieć krótko i na temat o najważniejszym i jeszcze żeby to było ciekawe. Co do zarzutów do kAMUflage że nie na temat projekt, to sami zauważcie że nawet jeśli ktoś uważa że nie na temat (osobiście się nie zgadzam!!) to za zgodność z tematem było jedynie 10-15% prawda? I tak wyprzedzili pozostałe drużyny w pozostałych kryteriach. A współczuje wszystkim którzy uważają że problemy ludzi niewidomych nie są istotne. Spróbujcie jeden dzień przeżyć z zamkniętymi oczami. Powodzenia! pozdrawiam nieczułych informatyków