Hej hej hej! Ostatnio porozmawialiśmy o technikaliach, a dziś zapraszam na materiał… inny. Inspirujący, motywujący, ale jednocześnie boleśnie prawdziwy. Z życia wzięty, prosto z okopów, można by rzec.
Do tego odcinka zaprosiłem Kamilę Tomczyk. Kamila dokonała tego, o czym w ostatnim czasie głośno na moich kanałach: zmieniła zawód. Przebranżowiła się. Została programistką. Akurat ona skorzystała z usług szkoły programowania (nie rozmawiamy o żadnej konkretnej, więc nawet nazwa nie pada).
W przyszłości pojawią się rozmowy z osobami, które dostały się (lub wróciły) do IT inną drogą.
“Sponsorem” ;) dzisiejszego odcinka jest moja nowa książka: “Zawód: Programista”. Kieruję ją do programistów na każdym etapie swojej kariery.
A osoby w sytuacji Kamili skorzystają na niej szczególnie. Zobaczą, co to znaczy “być programistą”. I albo się podjarają, albo… może zdecydują, że to nie dla nich?
Rozeszło się już ponad 6 tysięcy egzemplarzy (sic!), więc tym goręcej zachęcam do skuszenia się swój egzemplarz :).
Kup książkę “Zawód: Programista”… tutaj!
A teraz… PLAY!
Montaż odcinka: Krzysztof Śmigiel.
Ważne adresy:
- zapisz się na newsletter
- zasubskrybuj w iTunes, Spotify lub przez RSS
- ściągnij odcinek w mp3
Linki:
Muzyka wykorzystana w intro:
“Misuse” Kevin MacLeod (incompetech.com)
Licensed under Creative Commons: By Attribution 3.0
http://creativecommons.org/licenses/by/3.0/
Hej Maciej, ostatnio byłem z żoną w Ikei w Jankach i widziałem Cię z rodziną. Powiedziałem do żony, patrz tam siedzi ten słynny Maciej Aniserowicz. A ona chwilę się zastanowiła i zapytała “czy to ten, który chodzi po cmentarzu i gada do telefonu”? Widzisz, nawet moja żona – polonistka z zawodu, Cię rozpoznaje :D
Ano to prawda, byliśmy :) Mieliśmy rodzinny weekend 2km stamtąd, w Sękocinie.
I faktycznie żona mnie określiła chyba najlepiej jak się da, więc pozdro! ;)
Dzięki za świetną i bardzo inspirującą audycję:) Szkoda, że Kamila nie rozwinęła trochę bardziej tematu tej nieudanej pierwszej rozmowy. Problemy, o które rozbijają się juniorzy na pierwszych rozmowach o pracę, byłby bardzo ciekawy. Czekam na kolejne historie osób zmieniających branżę:)
Hej, Marku. :) Mogę Ci na priv opowiedzieć, generalnie założeniem rozmowy było udowodnienie mi, że nie nadaję się do pracy jako programista. Nie chcę o tym pisać na forum publicznym, bo pewnie padłyby pytania o nazwę firmy czy szczegóły rozmowy, a nie jest moim celem robienie czarnego PRu firmie, nawet jeśli na to zasłużyła. :) Generalnie, prawdopodobnie większość juniorów podobnej rozmowy nie odbędzie, to był naprawdę smutny ewenement.
Cześć Kamila :). Super, że odpisałaś. Oczywiście, jeżeli taka sytuacja miała miejsce to nie ma o czym pisać…z drugiej strony takich !%$#$ może dobrze byłoby “name and shame”, ale w 100% rozumiem Twoje stanowisko.
Twoja ścieżka jest mega inspirująca i życzę Ci z całego serca powodzenia. Szacun!
Gratulacje, Kamila! I powodzenia w nowym zawodzie! :)
Dziękuję! :) Przyda się. :)
Chyba jeszcze za mało w życiu widziałem, ale dopiero słuchając tego podcastu dowiedziałem się, że pracownicy it trzymają swoje zabawki tylko dla siebie. Zdarzyło mi się już pracować z ludźmi studiującymi prawo, będącymi nauczycielami polskiego czy kończącymi fizykę (oczywiście w ramach jednego działu w firmie) i powiem szczerze nigdy nie uważałem, że it jest moje bo skończyłem studia kierunkowe. Nie raz, nie dwa byli ode mnie lepsi, ponieważ posiadali większe doświadczenia którym chętnie się dzielili.
P.S. Gratulacje dla Kamili i brawa za odwagę w zmianie pracy na gorzej płatną, ale pozwalającą się rozwijać w wybranym przez siebie kierunku.
Chyba jeszcze za mało w życiu widziałem, ale dopiero słuchając tego podcastu dowiedziałem się, że pracownicy it trzymają swoje zabawki tylko dla siebie. Zdarzyło mi się już pracować z ludźmi studiującymi prawo, będącymi nauczycielami polskiego czy kończącymi fizykę (oczywiście w ramach jednego działu w firmie) i powiem szczerze nigdy nie uważałem, że it jest moje bo skończyłem studia kierunkowe. Nie raz, nie dwa byli ode mnie lepsi, ponieważ posiadali większe doświadczenia którym chętnie się dzielili.
P.S. Gratulacje dla Kamili i brawa za odwagę w zmianie pracy na gorzej płatną, ale pozwalającą się rozwijać w wybranym przez siebie kierunku.
Dziękuję, Rafał! :) Faktycznie przekonałam się, że można być dużo szczęśliwszym, zarabiając mniej, ale za to w fajnej, rozwojowej branży. :)
Miałem okazję poznać Kamilę i jej męża na finale DSP 2017. Bardzo fajni ludzie, pozdrawiam.
O, przekażę Maćkowi, dziękujemy – i pewnie do zobaczenia na kolejnych tego typu wydarzeniach! :)
Bardzo fajnie że pojawiają się taki podcasty, bardzo wiele tematów wyjaśniają, czy raczej prostują wyobrażenia. Dotychczas było wiele audycji i językach programowania , ale nie było o c++. Osobiście sam próbuje wystartować w c++ delikatnie mówiąc bez piorunujących skutków.
Kamila prosiła, żebym podrzucił poradę, więc jestem ;) Z mojej perspektywy najłatwiej wystartować w C++ jeśli lubi się obcować z elektroniką. Wszelkie systemy wbudowane, jakieś instalacje i urządzenia przemysłowe – to wszystko jest w dużej mierze oparte na C++ i ciągle jest popyt na ludzi, którzy mają pojęcie o programowaniu hardware.
Jeśli chodzi o start osobisty w C++ (i jakimkolwiek innym języku), to żadne zadanka, kursiki i inne takie nie dadzą doświadczenia – zastanów się, jakiego narzędzia Ci brakuje w życiu codziennym i zbuduj je sam :) Ja potrzebowałem przycisku nożnego do sterowania mikrofonem push-to-talk, podłączonego na USB na przykład :P
No cóż nie będąc Einstein-em, muszę wymyślić projekt i go realizować. Wrzucać na Github comity, założyć lakierki i pojeździć po Warszawie na rozmowy. Ale zastanawiam się skąd wziąć wsparcie “mentorskie”, oczywiście nie chodzi o ciągnięcie za twarz w realizacji projektu. Natomiast chodzi mi o konstruktywne uwagi, w stylu “słuchaj nie powinieneś tego robić w ten sposób, tylko zaimplementuj to tak”. Chyba że nie jest ważne uczenie się dobrych praktyk na początku? A może należy obok Github prowadzić blog o projekcie, tylko po co?
Dobre praktyki warto znać od początku, bo czego Jaś się nie nauczy… itp. Natomiast nie są na początku kluczowe, w trakcie nauki często się coś brzydko upraszcza, żeby nie musieć ogarniać zbyt wielu zagadnień naraz (przykładowo, kiedy uczysz się operacji tablicowych, to na początku tworzy się statyczną tablicę na x elementów aby coś przechować, dopiero potem poznaje się operacje na wskaźnikach, co pozwala dynamicznie alokować pamięć pod tablicę). Po dobre praktyki i dyskucję nad rozwiązaniami sięgnąłbym na codewars.
Wrzucanie rzeczy na githuba jest ostatnio zwyczajnie modne, ale daje Ci gwarancję, że twój kod nie zginie, a sam będziesz mógł śledzić swoje postępy. Do tego prowadzenie bloga może pomóc Ci się zmotywować do regularności, a jakiś feedback od ludzi zachęca do kontynuowania tego, co się robi.
Jestem programistą od prawie roku (bez kilku dni).
Niestety nie udało mi się trafić do firmy w której tak dba się o rozwój pracownika jak to było w przypadku Kamili, mimo to ciężka praca daje efekty!
To prawda, że, oprócz własnej pracy, wiele zawdzięczam tzw. uśmiechowi losu. :) Jestem jednak przekonana, że każdemu z nas zdarzają się superszanse. Tak sobie mylę, patrząc wstecz na swoją pracę jako grafika, że w 90% przypadków każda kolejna zmiana miejsca pracy jest zmianą na lepsze: tak zapewne będzie u Ciebie, zwłaszcza że, jak to mawia mój szef, w branży panuje dzień dziecka. :) Najważniejsze jest to, czego sam się nauczysz: to otwiera niesamowite możliwości. Wiem, że to komunał, ale miły komunał. ;)
Kamilo gratuluję. Świetnie, że tak Ci się udało. Trzymam kciuki, za Twój dalszy rozwój i po cichu trochę zazdroszczę. Początkowa Twoja historia podobna do mojej, z tym że ja na razie jestem na etapie HTML CSS JavaScript ale dajesz mi dużo motywacji, do dalszego działania i wiary w to, że się uda. Dziękuję.
Dziękuję, Natka! :) HTML, CSS i JavaScript też są wymagające, dojście do etapu poprawnego kodowania stron “od frontu” to duże osiągnięcie! :) Na szczęście, rynek jest nam przyjazny, więc pozostaje nam dbać właśnie o motywację i absolutnie nie zniechęcać się przeciwnościami (co, wiem z autopsji, nie jest łatwe – ale zawsze warto). Trzymam mocno kciuki za Ciebie! :)
Czasami zastanawiam się nad powiedzeniem w stylu “sprawdzenie czy to coś jest dla mnie”. Co tak na prawdę się za tym kryje. Rozumiem, że nic na siłę itd. tylko to chyba nie może wyglądać tak, że odpala się jakiś kurs z podstaw programowania i po 5 minutach oglądania/czytania stwierdza się – “Nie, nie. To nie jest dla mnie”, ale na takiej zasadzie, że wymaga to jakiegoś wysiłku, pracy i podświadomie stwierdzane jest, że nie.
Hmm, jeżeli ktoś po odpaleniu kursu stwierdza kategorycznie po 5 minutach, że nie – bo nie – to ja bym nie namawiała do drążenia na siłę. Potem pojawią się kolejne, coraz większe przeszkody. Trzeba mieć choć trochę motywacji i samozaparcia – albo poczekac na bardziej sprzyjający moment w życiu.
Świetny wpis, fajnie że też są takie firmy, które dbają o rozwód pracownika.
Zamówione – jestem na etapie absolutnej zieleni i nie pokładam tym samym wielkich nadziei na owocną karierę, ale muszę przyznać, że jestem absurdalnie podekscytowany perspektywami;)
Mega fajna historia i tak jak Maciej na końcu mówił bardzo inspirujące i prawdziwe. Dzięki wam !