Ta historia zaczęła się mniej więcej jak byłem w technikum. Udało mi się je ukończyć jako technik elektronik o specjalności systemy komputerowe. Brzmi w miarę poważnie, ale…
…na zajęciach informatyki graliśmy w Quake 2. W pamięci zapadła mi mapa Q2DM7 – pierwsze dwie osoby z największą ilością fragów dostawały piąteczki, dwie kolejne czwóreczki a reszta tróje.
Niniejszy post jest częścią cyklu "Wasze Historie".
Autor: Piotr
Przyszłość narodu – młodzi technicy ;)
Let’s start…
Oprócz zwykłych zajęć zacząłem uczęszczać na zajęcia dodatkowe. Tak poznałem pierwsze komendy UNIXowe, mIRCa i podstawy tworzenia stron HTML. Nic wielkiego, head, body, jakieś znaczniki. To wtedy się wszystko zaczęło. Po ukończeniu technikum wystartowałem na Politechnikę Warszawską.
Wymarzyłem sobie Wydział Automatyki i Robotyki. Kandydatów było naprawdę sporo więc uczelnia przeprowadziła egzamin, który niestety zawaliłem. Jednak uczelnia nie pozbyła się wszystkich którzy odpadli. Przerzucili nas Wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa bo tam nie było pełnej obsady.
Wytrwałem semestr i dałem sobie spokój nie mogąc ogarnąć fizyki. Wtedy liznąłem delikatnie Fortrana. Napisałem jakiś malutki programik który pobierał trzy długości i sprawdzał czy da się z nich zbudować trójkąt, jeśli tak to liczyło się pole i obwód. Z końcem politechniki wyciszyły się moje plany programistyczne.
Pan magister
Uwalona polibuda to nie było dobre coś. Otrzymałem naciski z góry (od mojego ojca).
Miałem za wszelką cenę ukończyć jakąś uczelnię, bo tylko papier magistra zapewni mi dobrze płatną pracę. Nie było za bardzo w czym wybierać, jednak zmuszony naciskami wybrałem. Najpierw obroniłem licencjata z biznesu międzynarodowego, później dorobiłem mgr finansów i bankowości.
Miało być świetnie, a nie było. Wszyscy robili studia bo był na nie boom. W efekcie czego panowie magistrowie pracowali w sklepach z dywanami albo roślinami :)
Ja zacząłem pracować jako młodszy księgowy. Taki ludek od czarnej roboty – wprowadzanie faktur do oprogramowania, jazda po urzędach (US i ZUS). Nic wielkiego. W międzyczasie postanowiłem przysiąść do (o ile dobrze pamiętam) Delphi, czyli graficznej wersji Pascala.
W tamtym podejściu nic nie zdziałałem i uznałem że to nie dla mnie, że się tego nie nauczę i lepiej żebym nie zaprzątał sobie tym głowy.
Najgorsza decyzja
I zapomniałem. W międzyczasie podjąłem jedną z dwóch najgorszych decyzji w moim życiu. Ukończyłem kurs na samodzielnego księgowego bilansistę. Miałem pracę jako samodzielny księgowy w komisie samochodowym. Tak przy tej pracy dostałem po dupie, że zraziłem się na maxa do księgowości. Chłopaki ciągle kręcili dziwne interesy a ja nie mając pełnej wiedzy walczyłem z urzędem skarbowym i z urzędem celnym. To była masakra. Dlaczego uważam kurs na samodzielnego księgowego za życiową porażkę?
Otóż, gdy porzuciłem księgowość i zacząłem szukać jakiejś innej pracy bo przecież miałem mgr przed nazwiskiem, nie mogłem nic znaleźć. I ktoś kiedyś mi powiedział dlaczego.
Bo lepiej przyjąć kogoś po zawodówce albo i nie, któremu trzeba wytłumaczyć jak się nalewa wody do wiadra niż magistra co potrafi liczyć, bo takiego to się nie da zrobić w konia.
Programik
Zmieniłem pracę na jakieś fizyczne zajęcia, pojawiła się dziewczyna. Jedno dziecko, później drugie. Zwykłe „nudne” życie. I gdy to pierwsze dziecko – syn, w zeszłe wakacje 2016 zaszalał zbytnio z graniem na kompie (a miał wtedy 11 lat) nie wiedzieliśmy co robić.
Nie było sposobu, a ciągłe stanie nad nim gdy grał było w zasadzie niewykonalne. Wymyśliłem więc jakiś programik który wyłączył by kompa po zadanym czasie, więc odpaliłem googla i szukałem. Wynik nie był za dobry, ale wtedy nastąpił pewien bardzo ważny przełom – uznałem że sam taki program napiszę :) Przeszperałem rankingi popularności języków programowania i padło na Pythona. Wiedziałem co chciałem zrobić – mój programik miał uruchomić systemową komendę windowsa wyłączającą maszynę po wyznaczonym czasie. Kiedyś korzystałem z tej komendy jak chciałem żeby komp się wyłączył po przykładowo 6 godzinach pobierania jakiegoś torrenta. Wyłuskałem z for i chyba częściowo ze stackoverflow fragment kodu odpowiedzialny za odliczanie czasu i poskładałem do kupy poprzednio opisywaną funkcjonalność. Jak czegoś nie wiedziałem, to google i czytać i do tego masa kursów. Najbardziej przypadł mi do gustu ten na codecademy.
Koniec końców apka powstała i robiła to co miała robić :) Niestety w kodzie był pewien błąd, którego do tej pory nie poprawiłem, ale to już z innego powodu. W mojej głowie zaczęły pojawiać się nowe pomysły, więc olałem pierwsze niepowodzenia i leciałem dalej. Nowy pomysł rodził nowe problemy, więc google, stack i lista mailingowa. Gdzieś po pół roku uznałem że tak właśnie chciałbym pracować. Pisząc programy. Nastawiłem się głównie na software użytkowy.
Daj Się Poznać
Gdy któregoś razu szukałem informacji co mam wpisać w CV wszedłem na stronę devstyle.pl. Była tam pewna informacja. Konkurs Daj się Poznać, a na decyzję miałem niecały dzień.
A co tam, przecież korona mi z głowy nie spadnie. Zapisałem się z projektem “Mistrz ortografii”. Nie liczyłem na jakąkolwiek wygraną. Chciałem się po prostu spróbować.
Nie było lekko ale dawałem jakoś radę :) Były wzloty i upadki też. Zaciąłem się na tydzień i już miałem się poddać gdy Maciej Aniserowicz odpisał mi na wiadomość pisząc coś w rodzaju “..głowa do góry, dasz radę..”. Korzystając z jego vlogów zacząłem kombinować. Zacząłem szukać pomocy ponieważ nie znałem nikogo kto mógłby mi pomóc.
Znalazłem stowarzyszenie PLPUG. Wspierają oni projekty Pythonowe i te związane z rozwojem dzieci. A mój projekt taki był. Przedstawiłem im mój kod i w odpowiedzi przeczytałem “dobra robota”. To była świetna wiadomość. Było tam coś o poprawkach ale ja zapamiętałem tylko te dwa słowa :)
Fora internetowe
Później zacząłem udzielać się na forum Pythonowym. To jest świetna forma nauki.
Ktoś o coś pyta, więc ja guglam temat, z tego co znajdę przerabiam sam na sobie ten kod i gdy się uda udzielam odpowiedzi. Nie daję gotowca z rozwiązaniem tylko jakieś dane naprowadzające plus jakieś linki. Sam powolutku jestem do przodu i przy okazji zbieram punkty reputacji, które mają dla mnie znaczenie. Dzięki nim czuję się pewniej na tym gruncie :) I na tym forum znalazłem pomocnika. Zaproponowałem, żeby został moim mentorem i się zgodził.
Utrzymujemy stały kontakt przez forum bądź mailowy rozwiązując zazwyczaj moje i czasami jego problemy.
Motywacja
Rozmawiałem niedawno z kolegą o programowaniu. Stwierdził on, że miał się uczyć, ale jakoś tak nie poszło bo nie było motywacji. Rzeczywiście, motywacja jest bardzo ważna.
I tak jak przed laty jej nie miałem, tak pojawienie się mojego syna i jednego problemu tę motywację zbudowało. Swoim działaniem chciałem pokazać mojemu synowi i córce (jak podrośnie), też będę chciał pokazać, że komputer może służyć nie tylko do grania.
Rozrywką może być kreatywny proces twórczy. Sam kiedyś paręnaście lat temu zrobiłem jakąś muzyczkę. Nic specjalnego, ale zrobiłem i byłem z tego dumny. I tak teraz jestem dumny ze swoich osiągnięć programistycznych, bo rok temu nie wiedziałem nic. I pomimo świadomości, że mam sporo wiosen na karku (37) ciągnę dalej, bo wciąż mi mało :)
Nie wiem czy uda mi się znaleźć pracę jako ‘stary junior’, ale na pewno będę w stanie pokazać przynajmniej dwóm młodym umysłom (moje dzieci) klasyczne i Pythonowe:
print(„Hello World!”)
P.S.
Chciałem bardzo podziękować Maciejowi Aniserowiczowi za vlogi i wszelkie krzepiące słowa. Mój proces edukacji, moje problemy i pytania niemal układały się w całość wraz z jego twórczością. Takie zrządzenie losu – gdy miewałem jakiś problem to za dzień może dwa kręcił vloga na taki właśnie temat. Tak się to ładnie zgrywało :).
P.S. 2
Wraz z moim synem pomimo wakacji zaczęliśmy naukę Pythona. Opowiedziałem mu o typach danych i co można z nimi zrobić. A niedawno napisaliśmy programik który pobiera imię od użytkownika, na podstawie tego imienia ustala jego płeć i printuje odpowiedniego if’a. Jest świetnie bo młody “połknął haczyk” ;)
szacun, jako programista słyszę wiele narzekania od ludzi, że pracy nie ma, że zarobki słabe a ja mam tak dobrze.
odpowiadam, że skoro ja dałem radę to każdy może, łatwo nie będzie bo potrzeba czasu, żeby zacząć ogarniać na tyle, żeby wejść na rynek
mnie na początku motywowały zarobki i duży brak na rynku, byłem zmotywowany i zawzięty. nie rozumiałem wiele, miałem “mentora” który trochę mnie naprowadzał np “nie ucz się JSP, zamiast tego spróbuj JSF” (wtedy JSF było na topie), po jakimś czasie odniosłem mały sukcesik pisząc fajny program w C++ i zrozumiałem, że jednak może się udać :)
później wsiąkłem i zaczęło mi to sprawiać frajdę, tak z nienawiści przeszedłem do miłości do programowania :) a tak serio, to po prostu zauważyłem, że jak to napisałeś “rozrywką może być kreatywny proces twórczy”. programowanie trenuje umysł, wiele rzeczy które kiedyś wydawały mi się “niemożliwe” do ogarnięcia jestem w stanie opanować nawet w innych dziedzinach. ważne aby systematycznie trenować i można się nauczyć wszystkiego,
niestety ludzie mają problem z systematycznością i łatwo się zniechęcają
37 lat na “starego” junior deva to nie jest za późno. gdybyś programował w Java to poprosiłbym o maila i pewnie poleciłbym Ciebie do mojego klienta jako osobę wartą do zaproszenia na rozmowę :) chęci masz, potrafisz samodzielnie zrobić coś wartościowego dla innych, po tym tekście widać, że fajnie byłoby z Tobą pracować :) jakiś dev team programujący w Python pewnie Cie przygarnie :) a nawet jeśli nikt się nie zgłosi, to wysyłaj CV, podlinkuj program który napisałeś, podaj info, że brałeś udział w tym konkursie. uda się :)
powodzenia
Hej! Moja historia jest troszkę inna, ale rozumiem co sobie teraz myślisz. Co prawda wystartowałem na politechnikę i skończyłem tam to, co chciałem, a potem pracowałem tam, gdzie mi się podobało (byłem automatykiem). Jednak niespełna 3 lata temu, mając już rodzinę i też będąc dobrze po 30-ce stwierdziłem, że miejsce w którym jestem chyba prowadzi donikąd, więc strzeliłem tą branżą w diabły i poszedłem w cloud computing. Problem starego juniora to jedna z rzeczy, które też mocno zaprzątają mi głowę :) Trzymam kciuki!
Witam. Mam bardzo podobną sytuację. Też wpadłem w pułapkę studiów, ale niestety nie miałem szczęścia ich skończyć. Ale uparcie dążę do celu i w przyszłym roku chcę mieć tytuł inżyniera. Choć teraz z perspektywy na to patrząc to strata pieniędzy i przede wszystkim czasu.
Takich historii jest chyba więcej, a myślałem, że tylko ja na starość zwariowałem. Level over over 30 here :) Skończyłem dobre studia, pracuję w zawodzie kupę czasu, zarobki ok, ale jednak brakuje wyzwań umysłowych. Od 2 lata walczę “po godzinach” z Pythonem i niedługo idę na pierwszą rozmowę na senior juniora :). Pewnie się nie uda, ale to mnie nie zatrzyma, żeby robić to, co sprawia mi obecnie przyjemność, czyli programowanie.
Bycie “starym” juniorem ma swój klimat:) mówi to 35 letni junior :)
Szacun! Do emerytury jeszcze Ci trochę lat zostało wiec wyrobisz się z tytułem “senior seniora” ;). Trzymam kciuki i jestem 100% pewna że z takim nastawieniem i determinacją osiągniesz sukces. Zwłaszcza ze dzieciaki “paczą” więc już nie ma mowy żeby odpuścić :P.
Życzę powodzenia, bo naprawdę prawdziwa praca jest wtedy kiedy łączy się z pasją i chęcią tego co chce się robić. Jeśli uważasz, że to jest to co chcesz robić to idź za tym i nie trać czasu.
Nigdy nie jest za późno… 42 (kto da więcej?) letni junior potwierdza, poleca i pozdrawia :)
Szacuneczek! Jestem w podobnej sytuacji. W tym roku zacząłem swoją programistyczną przygodę w fajnym zespole programistów, od których staram się jak najwięcej nauczyć. Jeszcze nie wszystko mi wychodzi jakbym tego oczekiwał, ale każdy nowy problem jest dla mnie nowym wyzwaniem, który staram się rozwiązać we własnym zakresie. Późniejsza satysfakcja, że coś się udało samemu wykonać…bezcenna!
Życzę powodzenia!
Pozdrawiam, początkujący programista po 30 :)
J również jestem technikiem elektronikiem o specjalności systemy komputerowe :-), po technikum wyjazd do Warszawy na studia na które się nie dostałam. Ale jak to mówi mama, studia trzeba mieć. Więc pierwsza próba, resocjalizacja. Oczywiście olane po roku. Drugie podejście, marketing, równiez olane, tym razem po 2 latach. Ile to ja nie mam kursów!! Nawet jestem technikiem kosmetologii. Prowadziłam salon kosmetyczny przez kilka lat. Pojawiło się dziecko pierwsze, drugie i trzecie… 5 lat siedzenia w domu z dziecmi, bez pracy. Ale zawsze wszyscy do mnie z prośba uderzali:”Anka, komputer mi nie działa!!”. Ja wszystko poprawiałam, magiczne rączki, czasem lutownica w ręke i taaadam!!!.
Po 4 latach siedzenia postanowienie: idę na kolejne studia ale tym razem wymarzone!! Zaocznie informatyka :-) W tej chwili mam 36 lat, od 5 msc pracuję jako Junior Java developer :-) Ciężko było znaleźc pierwszą pracę, teraz dlaej jest cięzko ale walczę bo warto. Uwielbiam programować. Myśle że jeśli się nie poddasz to i Tobie się uda czego Ci życzę. Jedna uwaga to rekruterów: wiek nie jest przeszkodą, wręcz w moim przypadku zaletą ponieważ doceniam każdy dzień i mam większą świadomość sukcesów i porażek.
Czasami kierunek ścieżki zawodowej klaruje się w nieoczekiwanych momentach.
Tak jak w przypadku autora artykułu, który swoją drogę znalazł niejako dzięki synowi, który, jak to nastolatek, spędzał za dużo czasu przy grach.
I tak jak pisze autor, motywacja to klucz do sukcesu. Motywacja i pasja.