Programowanie w szkołach? Jestem jak najbardziej ZA! Tylko warto zadać kilka pytań pomocniczych…
Dość entuzjastycznie przyjąłem wiadomość o planach wprowadzenia nauki programowania do szkół podstawowych. W końcu IT rządzi światem i to się raczej nie zmieni. Jednak chyba nadszedł czas na pierwsze realne obawy związane z projektem.
W ostatnich dniach pojawiło się u mnie bardzo wiele pytań i niewiele odpowiedzi w tym temacie.
Gov-promocja
Najpierw obejrzyj oficjalny, ministerialny filmik promocyjny:
No… właśnie. Co Ty na to?
Cel(e)
Każda zmiana, każdy projekt, każda aktywność prowadzi do jakiegoś celu. Jeśli jest on jawnie zdefiniowany: to świetnie. Bo wtedy można zmierzyć powodzenie przeprowadzanej inicjatywy.
O celach w kontekście “nauki programowania w szkołach” dumałem już dawno. Wiem, jakie byłyby MOJE. Jednak dopiero teraz zaczynam się zastanawiać, do jakiej wizji dążyć będzie “oficjalna” wersja. Na podstawie tego krótkiego filmiku wydaje się, że… niestety, nie jedziemy tą samą furą, romantycznie, w stronę zachodzącego słoń(c)a.
Czy celem wprowadzenia nauki programowania do podstawówek powinno być… nabycie umiejętności programowania? Otóż paradoksalnie: nie! Można zacząć “język programowania” traktować jako obowiązkowy “język obcy”. Fajnie, gdyby każdy na swojej edukacyjnej ścieżce liznął jakiegoś IFa, jednak… Nie tutaj leży największa potencjalna wartość całego projektu. Prawdziwa korzyść “nauki programowania” to nie pisanie kodu! Tylko ZROZUMIENIE jak działa dzisiejszy świat. Wzrost świadomości. Klepanie literek to tylko najprostsza – i na pewno nie najlepsza – z możliwych opcji do wyboru.
Cyber-nation?
W XXI wieku nawet dwulatki obsługują tablety. A >50-latki często nie mają pojęcia, jak się to wszystko kręci. Byłbym wniebowzięty, gdyby za 15 lat te dzisiejsze dwulatki rozumiały choć w niewielkim stopniu “co to jest Facebook“. Albo potrafiły świadomie zrobić na iPadzie coś więcej, niż tylko włączyć Angry Birds albo wysłać snapa.
WIEDZA zdobyta w szkole siłą rzeczy przepłynęłaby także do domów. Do tych starszych. Istnieje szansa, że rodzice zostaliby zarażeni przez dzieci zainteresowaniem technologią. A może nawet procesami logicznego myślenia? Nieustannie wpatrzone w ekranik, podpięte do onlajnów MASY, tępo klikające po internetach, nagle zdobywają świadomość! Czyż to nie cudowna wizja?
Jednak do tego potrzeba… właśnie EDUKACJI! Przedstawienia podstawowych “informatycznych klocków”. Wystukać – jak w pokazanym filmiku – “function włączŚwiatło“? Po co? To jest już zadanie dla programisty, a niekoniecznie ucznia. Własnoręczne wygenerowanie magicznych szlaczków na ekranie nie spowoduje, że przestaną być one magiczne.
Nie możemy pozwolić na zbudowanie mitu, nierealnej wizji, w której szkoła “produkuje” programistów. Tak samo jak teraz sama obecność w programie nauczania matematyki czy języka polskiego nie produkuje matematyków i polonistów.
Czy to możliwe, by szkoła nauczyła “programowania domu”, o którym mówi się w filmiku? Ja wiem, że to tylko przykład. Ale mimo wszystko: może to zostać potraktowane jako fałszywa obietnica.
Jakie będą oczekiwania dzieci, które będziemy łudzić takimi bajerami?
A jak będą kształtowały się oczekiwania społeczeństwa – zbombardowanego takim przekazem – względem dzieci? Chodzisz do tej szkoły, uczysz się tego programowania, a nawet domu nie umiesz zaprogramować!
Daj, ać ja pobruszę, a ty pokoduj
Na koniec jeszcze temat, którego przemilczeć nie mogę: mama filmowego ucznia. Właściwie od zawsze byliśmy przyzwyczajani do wizerunku “starszych nieogarów”, dla których te całe komputery są dziełem szatana, złodziejami czasu i nośnikami złych emocji. Ale tym razem zorientowałem się, że podlinkowany materiał nie przedstawia pokolenia moich – naszych – rodziców, o nie! Tutaj mamusia, frywolnie brykająca ze szmatą, to moje – NASZE – pokolenie! Pokolenie X, a może nawet Y!
Czy dobre i prawdziwe jest przedstawianie NAS w taki sposób? Że dziwimy się na widok zapalonej z poziomu kanapy żarówki? Że nie ma ratunku, i 10-latki są od nas oddzielone przepaścią nie do przebycia? Przecież to fałsz! Ta mama sama na pewno z kompa korzysta i poza szmatą umie posłużyć się też klawiaturą.
A jeżeli zbyt naiwnie na 30-40 latków, moich rówieśników, patrzę, to… czy nie powinniśmy próbować zbudować most? Poprzez pokazywanie WSPÓLNEJ nauki, nadrabiania zaległości, poznawania świata RAZEM. A nie powiększać dystans wymyślając protekcjonalnych mikro-geniuszy, dla których my sami jesteśmy już za głupi.
Credits
To wszystko są moje obawy wygenerowane przez półminutowy filmik na jutubie. Narosły one wokół innych pytań – w dość oczywisty sposób lęgnących się prawdopodobnie w wielu głowach.
Po pierwsze: KTO będzie uczył? Kto nauczy nauczycieli? Jak “nauka programowania” będzie różniła się od “informatyki”, obecnej przecież w szkole już dziś? Informatyki, na której albo formatuje się nagłówki w Wordzie albo gra w Sokobana.
I po drugie: co się stanie, gdy hobby nielicznych programistycznych pasjonatów stanie się obowiązkiem ogółu? Coś, co robią teraz z własnej woli, zacznie być mierzone, oceniane i porównywane. Czy to nie spowoduje buntu i zniechęcenia?
Mamy “IT-siłę” w narodzie. Nawet w moim konkursie programistycznym Daj Się Poznać wśród prawie 1000 Uczestników znaleźć można 14- czy 15-latków. Im się CHCE.
Czy nadal będą chcieli, gdy będą musieli?
MEN troche dali ciała w tej reklamówce z powodu… php :D Szanujmy się.
Andrew,
A to słuchałeś? http://devstyle.pl/2017/03/06/devtalk51-o-php-z-mariuszem-gilem/
Polecam :)
Raczej chodzi o to, że PHP i IoT średnio się kojarzą ze sobą.
RLY? Widziałeś drona sterowanego prze PHP?!
https://www.youtube.com/watch?v=i07m_TFR9no
Ja myślę, że jedyną zaletą wprowadzenia programowania do szkół będzie delikatny wzrost świadomości “czym to się je”. Wszystko oczywiście zależy od nauczyciela bo, nie oszukujmy się, informatyki w szkołach uczą w przeważającej większości nauczyciele plastyki, ZPT czy jakiegoś jeszcze innego przedmiotu, którzy zrobili sobie jakiś kurs albo studia podyplomowe. Nie sądzę, aby w praktyce zajęcia z programowania wyszły poza strony w HTML i może coś w stylu Scratch-a (chociaż to już by było bardzo dużo i to chyba marzenie ściętej głowy). Nie wpłynie to pewnie też zbytnio na e-świadomość. W przypadku dzieci objętych nauką programowania od najwcześniejszych lat rodzice, jak to słusznie zauważyłeś, i tak są już zaznajomieni z tematem (mówimy tu przecież o ludziach w wieku powiedzmy średnio 20-45 lat). Tak samo jak informatyka w szkole w tej chwili nie ma jakiegoś wielkiego wpływu, tak samo będzie z lekcjami programowania. Oczywiście wszystko rozbija się o temat właściwych nauczycieli, ale tutaj na szybki progress bym nie liczył. Cały temat jest zbytnio rozdmuchany i wpływ wprowadzenia tych zajęć lub nie na jakiekolwiek zmiany społeczne będzie można liczyć w promilach. Ot, taka kolejna propaganda “dobrej zmiany”. Generalnie problem jest taki, że ludzie u “steru” od dawna są z technologią na bakier i z tego powstają kwiatki w postaci zamówień publicznych na systemy wyssane z d..y i przy okazji takie pomysły. Mam wrażenie, że komuś youtube, gdzieś pomiędzy filmami o kotkach, podpowiedział jakiś filmy z code.org i taka jest geneza całej akcja… Wszystko jak zwykle będzie nie przemyślane i na szybko bo przecież to takie polskie – “Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie”.
PStrejczek,
Faktycznie, najbardziej można się obawiać chyba pośpiechu i nieprzemyślenia. Bo potencjał jest moim zdaniem bardzo duży, szkoda byłoby zmarnować.
Hmm u nas już w gim ludzie posuwali żółwia albo czarodzieja. Obecnie od podstawówy… zależy. Mam tylko nadzieję, że nie będą nieogarnięci nauczyciele ZNIECHĘCAĆ do programowania, jak obecnie zniechęcają do matmy, fizy czy histy.
No właśnie. W szkole podstawowej, gdzie zwłaszcza w pierwszych klasach nauczyciel jest dużym autorytetem, oczekiwałbym że program nauczania będzie wspomagać rodzica w nauce dzieci umiejętnego i bezpiecznego użycia nowoczesnych technologii. Realnie to wygląda tak, że nauczycielka mojego syna który jest w pierwszej klasie podstawówki, pisze maile bez podpisywania się, bez tematu itp.
PS a widziałeś to? https://www.youtube.com/watch?v=USk_RFGXnvA
Piatkosia,
Widziałem teraz. Rozumiem pogląd, choć mam taki jak napisałem w tekście.
“Tępo wpatrzone w ekranik masy nagle zdobywają świadomość! Czyż to nie cudowna wizja?” – brzmi jakby krótki opis filmu “Ja, robot” :D
A faktycznie :) Choć serial mi nie podszedł.
Programuję. A przez większość czasu też należę do “tępo wpatrzonej w ekranik masy”, gram w gierki czy jestem typowym homo scrollus po newsach. Więc umiejętność programowania tego nie zmieni podejrzewam.
Ale czego? Gapienia się w ekran? Oczywiście że nie.
> A może nawet procesami logicznego myślenia?
Cóż za odważne wyobrażenie! A tak poza tym to zgadzam się z Tobą, że trzeba nauczyć myślenia, a nie kodzenia.
Matma też miała uczyć myślenia, ale jej nie wyszło
Pomysł wprowadzenia programowania do szkoły jest świetny. To fakt. Sposób w jaki to wprowadzą jest już zupełnie inną kwestią i jest w tym wieeeeele problemów.
Po pierwsze to o czym napisał Pstrejczek, czyli nieprzygotowana kadra pedagogiczna. Właściwie w tym widzę największy problem. Ja miałem ciut szczęścia i liceum trafiłem na nauczyciela, który chciał nas nauczyć podstaw C, czy C++. Sam nie był jakimś wielkim ogarem, ale się starał. Jednak to dopiero w liceum. Wcześniej w podstawówce, czy gimnazjum faktycznie nie było takich osób i praktycznie nigdzie nie ma. A to też jest związane z 2 rzeczami. Aktualny program nauczania informatyki jest beznadziejny, bo się dzieciaki uczą painta, a logo to już wyższa szkoła jazdy dla chętnych. Oprócz tego umówmy się jak ktoś umie programować to raczej nie chce być nauczycielem. Wszyscy wiemy jak ta grupa społeczna zarabia i trzeba mieć w sobie naprawdę ogrom pasji do kształcenia kolejnego pokolenia żeby przy tym pozostać. Właśnie wczoraj przyszedł do mnie na rozmowę rekrutacyjną nauczyciel matematyki po kursie C#, który chce zmienić pracę, bo urodziło mu się dziecko i potrzebuje pieniędzy.
Po drugie chyba nawet ważniejsze to program. W ogóle nie podoba mi się pomysł nauki stricte programowania. Powinniśmy się skupić tak jak wszyscy tutaj piszą na nowych technologiach. Nauczać o zagrożeniach związanych z korzystania z portali społecznościowych, czy wyszukiwarek bez filtów ;)
No cóż, ale żeby to wszystko miało ręce i nogi to potrzeba by było czasu, a nie robić wszystko z doskoku. Usunęliśmy, a nie przepraszam, wygasiliśmy gimnazja to przy okazji pykniemy jakiś programik w C# w klasach 1-3. A CO!
Kajetan,
Jeśli jest źle to fajnie, że coś się zmienia. Nawet jeśli w nie do końca dobrym kierunku, to i tak dobrze. Można skorygować w przyszłości. Lepiej działać niż nie działać.
To od której klasy powinno być Twoim zdaniem wprowadzone programowanie?
Nie mam (ani nikt z tutaj się wypowiadających) odpowiednich kwalifikacji, żeby tak konkretnie odpowiedzieć na pytanie. Moim zdaniem dużo powinni mieć tutaj do powiedzenia psycholodzy.
I szczerze mówiąc to nie wiem czy “programowanie” rozumiane jako “nauka języka programowania” w ogóle powinno się znaleźć w programie. Żeby każdy pisał pętle, ify czy stos?
Nie działa udostępnianie przez tweetera, przynajmniej z poziomu smartphona.
A dla tych którym ten problem jest bliski polecam promowanie tej międzynarodowej akcji: https://code.org/.
Bardzo fajna akcja ucząca dzieciaki tego co leży u podstaw programowania w bardzo przystępny i interesujący dla nich sposób. Polecam!
Pomysł wprowadzenia nauki programowania uważam za idiotyczny.
Takie rzeczy można wprowadzić na kółkach informatycznych w starszych klasach, a przykłady zastosowań z użyciem narzędzi dostępnych za darmo dla każdego ‘przemycić’ na lekcjach fizyki, chemii czy matematyki. Jak kogoś to zainteresuje, to już sam sobie znajdzie informacje w internecie.
“W końcu IT rządzi światem i to się raczej nie zmieni.’ nigdy nie mów nigdy, po pierwsze rządzi pieniądz i finansjera, a programiści to takie młotki do gwoździ, po drugie – w razie wojny, kataklizmów, wielkich kryzysów pierwsi, którzy wylecą to będą właśnie programiści bo to będą pierwsze koszta do cięcia. Po trzecie – młodzi muszą mieć umiejętności innego typu – jak nie dać się skroić bankom, sensownie umieć angielski i drugi wybrany język, potrafić prawidłowo napisać pismo do urzędu, podanie, CV.
Już widzę, jak grażynki czy inne bożenki będą się motały na zajęciach i będą pośmiewiskiem dla młodych, zaś nikt o zdrowych zmysłach nie przyjdzie do szkół za państwowe stawki nauczać podstaw programowania, co oznacza, że poziom nauczania będzie śmieszny.
Dalej – znaczącej części młodych to gówno obchodzi, bo oni chcą konsumować a nie wbijać ściany kodu – do tego trzeba mieć predyspozycje.
Wyjdzie jak zawsze i ja to przerabiałem – w podstawówce ‘mordowano’ mnie nauką gry na flecie, wywołało to tylko niechęć do uprawiania muzyki, nauczanie języków to było praktycznie rozpoczynanie od początku co parę lat i po 3 etapach nauki jakbym sam się nie uczył angielskiego to bym nic nie umiał, informatyka to była totalnie strata czasu, a WF na długie lata skutecznie zniechęcił mnie do uprawiania sportu, bo zazwyczaj była znienawidzona przeze mnie koszykówka.
Materiałów na temat programowania jest w necie tyle, że jak ktoś ma ochotę, to sam znajdzie. Teraz dla dzieciaków najważniejsza jest nauka prawidłowej dedukcji, logicznego myślenia, bardzo dobra nauka języka obcego – w sensie ciągłości i przydzieleniu do właściwego poziomu. Ja uważam język za jedną z najważniejszych umiejętności, bo Polska skazana jest na handel z całym światem, zaś programowaniem zajmą się ci, którzy naprawdę chcą a nie zostaną zmuszeni. Zresztą takie rzeczy można robić na mat-fiz, a nie męczyć tych humanistów i przyszłych medyków programowaniem.
No i ostatni argument – nie chciałbym, aby na rynek wchodziło coraz więcej ludzi, tak Ci przeszkadzają wysokie pensje?
A dodam jeszcze jedno – przecież naukę programowania już była, pamiętam, że wprowadzali jakiegoś żółwia (język logo czy jak tam było) – pomogło? Bo ja miałem informatykę w technikum i na studiach i to było dno.
Rząd zamiast wymyślać niech się zajmie plagą ściągania i niech urealni program nauczania, bo im więcej durnych informacji wtłaczanych dzieciakom tym mniej będziemy mieć ciekawych ludzi, bo na rozwijanie swoich pasji po szkole i odrobieniu zajęć nie będą mieć już siły.
Swoją drogą ktoś chory wymyślił, że dorosły pracuje 8h i fajrant, a dzieciak cały dzień w szkole i po szkole musi ślęczeć nad książkami, bo przecież każdy nauczyciel uważa, że jego przedmiot to ten najważniejszy.
Im głupszy obywatel, tym lepiej dla kasty rządzącej i finansjery. Wiadomo, że bogaci będą swoje dzieci uczyć tego o czym właśnie piszesz – jak radzić sobie w biznesie i społeczeństwie, jak zarządzać, języki obce itd..
A biedota ma być uczona wyłącznie JAK ZAPIERDALAĆ. Czy to jest komputer czy kopanie dołów – nie ma znaczenia. Chodzi o żmudną pracę, o której za kilka lat i tak nikt nie będzie pamiętał, natomiast panowie bogacze będą mieli więcej kasy na rozkręcanie kolejnych biznesów rękami umysłowo-fizycznych roboli, którym wydaje się że znaczą coś więcej.
“Mówisz sobie że więcej coś znaczysz, że masz rozum, dwie ręce i chęć. Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy.. zaliczona matura na 5. Są tacy, co nie żart, dla których jesteś wart MNIEJ NIŻ ZEROOOOO O”.
Wszystko super pięknie, ale jak już sam zdążyłeś zauważyć: kto będzie ich nauczał programowania? Nauczyciele, którzy sami nie potrafią ogarnąć podstaw programowania? Nie oszukujmy się, ale taka jest rzeczywistość. Na poziomie akademickim, trudno jest znaleźć wykładowców, którzy uczą programowania
w bardzo przystępny sposób, a co dopiero w szkole. Fajnie jest potraktować programowanie jako zabawę, ale na tym filmiku zostało to przedstawiony w zupełnie innym świetle. Sądzę, że doprowadzi to do niepotrzebnego wyścigu szczurów i to nie między dziećmi, a ich rodzicami: “no bo jak to twoja koleżanka Asia ma 5 z programowania, a Ty masz tylko 4?”. Zupełnie zapominamy o tym, że programowanie jest jedną ze ścieżek w informatyce. Informatyka jak mi wiadomo jest w szkole. Ile każdy z niej wyniósł? Pozostawiam bez odpowiedzi ;)
Oczywiście, że kadra jest problemem. Dlatego też o tym napisałem :). Ale bez działań nic się nie zmieni. Działania się pojawiają, to i dobrze.
I ci biedni rodzice, którzy teraz robią dzieciaki projekty z plastyki typu wiatrak z zapałek, będą teraz musieli uczyć się programować i robić projekty z programowania? :O A tak poważnie, to problem słabej kadry można by rozwiązać przez dogadanie się ze studentami, którzy w ramach zaliczeń prowadzili by zajęcia z programowania. Teoretycznie możliwe, praktycznie – nie wierzę, żeby ktoś na to wpadł. Ale pomijając tego, czy ta reforma edukacji się uda czy nie, to rodzice są tutaj faktycznie ciekawym zagadnieniem.. Wspólna nauka programowania dzieciaków z rodzicami i “zrozumienie świata cyfrowego” to faktycznie piękna wizja, mam nadzieję, że nie utopijna ;)
Studenci prowadzący zajęcia z programowania w podstawówkach? Mam nadzieję że ktoś jednak na ten pomysł wpadł i go skreślił :).
Pojadę klasykiem – u mnie działa ;) tzn mam studentów którzy mi pomagają z dzieciakami i nie wygląda to wcale źle ;)
Nie za bardzo rozumiem, dlaczego to miałby być zły pomysł? Osobiście wolałbym, żeby w podstawówce/gimnazjum informatyki uczył mnie jakiś ogarnięty student niż nauczyciel techniki/geografii/etc po jakimś szybkim kursie, który właściwie uczy się równolegle z uczniami obsługi… GIMP’a. Mi dane było coś takiego przeżyć ;)
Bardziej ogarnięci studenci pracują lub robią własne projekty. Zostają tacy, których będzie kręciło nauczanie (a jest ich baaaaaardzo mało) i piszący kontroler w MVC na 1500 linijek (znam takich osób sporo, bo studia nie uczą programować dobrze, tylko aby działało). Poza tym do nauczania musisz mieć doświadczenie albo wiedzę (pedagogika?). Student idący ot tak uczyć, bo coś tam programuje zaszkodzi tak samo jak plastyk/muzyk/włefista.
Michała projekt znam i propsuję, tylko oni tam mają nadzór, a kto miałby nadzorować w szkołach? Możnaby ich nauczyć, ale skoro nauczysz półtoratysiącalinijkowców, to po miesiącu zrezygnują, bo znajdą pracę ;)
Kilku ogarniętych pomagających studentów to co innego niż znalezienie kadry na skalę kraju. Student informatyki jest raczej przeciwieństwem pedagoga.
Noo ok, faktycznie pomysł student ma sporo plusów i minusów ;) Chciałem jeszcze zwrócić uwagę tylko, że studia w Polsce są dotowane z państwa, a taki rewanżujący się darmową pracą w szkole student, mógłby się za to po prostu, po ludzku, zrewanżować ;)
Dlaczego mają się rewanżować tylko studenci informatyki? Mamy jeszcze politologów, z ochrony środowiska, metalurgii :-) A ci z zaocznych, którzy opłacają swoje studia?
Dalej, czy ma się rewanżować student, którego rodzice płacą ogromne podatki? Czy może ma się bardziej rewanżować student, którego rodzice biorą 500+ na młodsze rodzeństwo?
Spokojnie, to tylko myśl ;) A nie gotowe rozwiązania.. Też się zastanawiam po co produkować kolejnych humanistów za nasze pieniądze ;)
Eh, nauka programowania w szkołach, marzenie dzieciństwa ; p
Skoro Autor pyta o cele to chyba w ogóle nie wysilił się aby przeczytać podstawę programową z 14 lutego 2017 r. Tam są wyraźnie określone cele! Teraz jest taka moda, szczególnie w mainstreamowych mediach aby krytykować wszystko ponieważ stworzyła to (lub nie) jakaś tam opcja polityczny. Warto dyskutować opierając się na faktach a w szczególności na oficjalnie dostępnej “dokumentacji”. A filmiki jak to filmik stworzyła jakaś agencja na zamówienie ministerstwa i prawdopodobnie ma trafiać w gusta szerokiej publiczności a nie informatyków. Nauczyciele/szkoły będą nauczać opierając się na podstawie programowej.
Piszę to nie po to aby krytykować Autora tylko aby przyczynić się do merytorycznej dyskusji.
źródła:
http://www.dziennikustaw.gov.pl/DU/2017/356
http://www.dziennikustaw.gov.pl/du/2017/356/D2017000035601.pdf
Strona – 175 –
INFORMATYKA
Cele kształcenia – wymagania ogólne
I. Rozumienie, analizowanie i rozwiązywanie problemów na bazie logicznego
i abstrakcyjnego myślenia, myślenia algorytmicznego i sposobów reprezentowania
informacji.
II. Programowanie i rozwiązywanie problemów z wykorzystaniem komputera oraz innych
urządzeń cyfrowych: układanie i programowanie algorytmów, organizowanie, wyszukiwanie
i udostępnianie informacji, posługiwanie się aplikacjami komputerowymi.
III. Posługiwanie się komputerem, urządzeniami cyfrowymi i sieciami komputerowymi,
w tym znajomość zasad działania urządzeń cyfrowych i sieci komputerowych oraz
wykonywania obliczeń i programów.
IV. Rozwijanie kompetencji społecznych, takich jak komunikacja i współpraca w grupie,
w tym w środowiskach wirtualnych, udział w projektach zespołowych oraz zarządzanie
projektami.
V. Przestrzeganie prawa i zasad bezpieczeństwa. Respektowanie prywatności informacji
i ochrony danych, praw własności intelektualnej, etykiety w komunikacji i norm współżycia
społecznego, ocena zagrożeń związanych z technologią i ich uwzględnienie dla
bezpieczeństwa swojego i innych.
Treści nauczania – wymagania szczegółowe: …
Przeczytałem z zaciekawieniem tę podstawę programową i szczerze mówiąc nie widzę tu wielkich zmian w stosunku do tego co serwowano na informatyce w szkole przez ostatnie kilkanaście lat. Trudno to nazwać tak na prawdę jakąkolwiek szkółką programowania. 15 lat temu proste zadania algorytmiczne rozwiązywało się w szkole za pomocą aplikacyjki ELI, proste programy pisało w Logo i Pascal-u a proste strony w HTML. Obecna podstawa programowa nie wnosi do tego nic nowego, nauczyciele mogą w związku z tym spać spokojnie a poziom nauczania informatyki (pomimo górnolotnej wizji z filmu reklamowego) nie ulegnie zmianie. Z grubsza biorąc wiem o czym mówię. Na studiach zrobiłem sobie kurs pedagogiczny i przez miesiąc miałem praktyki w szkole – program nauczania z tamtych czasów (prawie 15 lat temu) praktycznie nie odbiegał od tego co zapisano w tych dokumentach.
“To cały proces, informatyczne podejście do rozwiązywania
problemu: od specyfikacji problemu (określenie danych i wyników, a ogólniej – celów
rozwiązania problemu), przez znalezienie i opracowanie rozwiązania, do zaprogramowania
rozwiązania, przetestowania jego poprawności i ewentualnej korekty przy użyciu
odpowiednio dobranej aplikacji lub języka programowania. Tak rozumiane programowanie
jest częścią zajęć informatycznych od najmłodszych lat, wpływa na sposób nauczania innych
przedmiotów, służy właściwemu rozumieniu pojęć informatycznych i metod informatyki.
Wspomaga kształcenie takich umiejętności jak: logiczne myślenie, precyzyjne prezentowanie
myśli i pomysłów, sprzyja dobrej organizacji pracy, buduje kompetencje potrzebne do pracy
zespołowej i efektywnej realizacji projektów.
Umiejętności nabyte podczas programowania są przydatne na zajęciach z innych
przedmiotów, jak i później w różnych zawodach, niekoniecznie informatycznych. ”
Przeciez to jest bullshit!
” informatyczne podejście do rozwiązywania
problemu: od specyfikacji problemu (określenie danych i wyników, a ogólniej – celów
rozwiązania problemu), przez znalezienie i opracowanie rozwiązania, do zaprogramowania” od najmłodszych lat?
“: logiczne myślenie, precyzyjne prezentowanie
myśli i pomysłów, sprzyja dobrej organizacji pracy, buduje kompetencje potrzebne do pracy
zespołowej i efektywnej realizacji projektów.” kolejny bullshit, to można realizować np. na ZPT, teraz mamy sieroty co nie potrafią gwoździa wbić.
Wiesz co z tego wyjdzie? Wielkie G, zobaczysz. Jak na razie kolejny przedmiot do gnębienia młodych.
Tomasz,
Narzekanie na zapas nie sprawi, że świat będzie lepszy :). Jesli jest źle to trzeba zmieniać. Zmiany na początku niekoniecznie będą szły w dobrym kierunku, ale lepsze to niż tkwić w złym punkcie.
Ależ ja nie narzekam :-D tylko nauczony doświadczeniem (od podstawówki do studiów) już wiem jak to się skończy i tylko jestem oburzony samą ideą (no bo dlaczego nie uczyć np. 4 języków – też się przyda, albo muzyki :-) – dobry muzyka w sensie gwiazda zarabia dosłownie miliony i jeździ po świecie, nie to co klepanie linijek).
Fakt, tamto skończyłem trochę czasu temu, ale z tego co można wyczytać w internecie to z poziomem jest coraz gorzej.
Naprawdę uważasz, że wizja urzędników to ta właściwa?
Ten projekt się na pewno nie powiedzie, bo nie będzie właściwych ludzi i tyle, a w ludziach tkwi sedno. Ja po prostu uważam, ze nie można wykonywać inżynierii na ludziach, jestem za wspomaganiem zainteresowań młodych i programowanie to na pewno nie jest tym najważniejszym. Szkoła powinna być miejsce wspomagania rozwoju w wielu kierunkach a nie tylko w takim, który ładnie brzmi czy na który ‘nakręcili’ się urzędnicy oderwani od świata.
Narzekać to będę mógł jak to wdrożą.
R2D2,
Nie, nie czytałem oczywiście. Dzięki za linki.
Media mainstreamowe – to chyba komplement ;). Ale doszukiwanie się wszędzie polityki nie służy zdrowiu, nie ma tutaj NICZEGO związanego z żadną opcją polityczną.
Media mainstreamowe to niestety obecnie nie jest komplement. Generalnie chodziło mi o to, że większość informacji tam serwowanych jest negatywnych i narzucających nam co mamy myśleć. W tym wypadku reforma/zmiany = źle i bez podania konkretów, bo “barany wezmą pilota i przełączą”, przecież nie będą słuchać/czytać lub oglądać merytorycznej analizy ponad 300 stronicowego rozporządzenia, które dotyczy przecież nie tylko informatyki, ale również innych przedmiotów.
Autor tego bloga niedawno w swoim youtubowym vlogu poruszył bardzo ciekawy temat szkół programowania, który poniekąd jest powiązany powyższym artykułem. Dlatego też wysłałem linki do rozporządzenia, bo jeśli Autor kiedyś znajdzie czas, to bardzo byłbym ciekaw jego zdania jak edukacja szkolna mogłaby wyglądać w oparciu o istniejący program i czy w ogóle w oparciu o ten program można coś sensownego zrealizować.
Może kiedyś w mainstreamie zamiast „hakera” Goriona zobaczymy Macieja z merytorycznym komentarzem ;)
R2D2,
Jeśli mój tekst jest tak odebrany to zmuła, znaczy że źle go napisałem.
Za linki dziękuję, ale jak zobaczyłem że to 300 stron to wyłączyłem. Przywilej blogiera a nie “prasy”, że mogę zadawać pytania bez wnikania w ustawy.
…chociaż w sumie prasa też tak robi.
Gdybym miał się gdzieś “oficjalnie” wypowiadać to pewnie musiałbym to przeczytać, ale na szczęście nie muszę. Przyznaję że planowałem, ale wolę Ogniem I Mieczem po raz dziewiąty machnąć w tym czasie.
A haker Gorion nie znam, poszukam :).
Twój tekst nie został przeze mnie w ten sposób odebrany! Czytam Twojego bloga od dość dawna i bardzo szanuję to co wnosisz do świata. To była moja uszczypliwość w kierunku „profesjonalnych” dziennikarzy z tvnów, agor i innych neewswek-ów, którzy z okazji politycznych przepychanek prowadzą miałkie dyskusje na temat nowej podstawy programowej (temat jest teraz na świeczniku) i nie odnoszą się w ogóle do meritum. Ty naprawdę nie musisz czytać rozporządzeń, ustaw i możesz wygłaszać swoje opinie, bo to jest Twój blog, za Twoje pieniądze i nic nikomu do tego. Natomiast Oni, czyli mainstream działa na podstawie wydanej koncesji i generalnie jest to dość regulowany rynek, więc przynajmniej w teorii powinni być bardziej przygotowani.
Natomiast przyznam się, że chciałem wziąć Cię trochę pod włos abyś może kiedyś wypowiedział się szerzej w kwestii nauki programowania dla najmłodszych. Uważam, że prowadząc bloga, vloga, prelekcje i duży konkurs programistyczny na pewno docierasz też do nauczycieli informatyki w szkołach. Często nauczycielami zostają osoby które nie mają doświadczenia od strony biznesowej (rynku/pracodawców) i na pewno chętnie usłyszałyby Twoją opinię co wg. Ciebie jest najważniejsze, aby zrealizować program, nie zniechęcić i przy okazji przygotować przyszłych profesjonalistów.
Wiesz co, temat jest super interesujący. Jako że sam nie mam kwalifikacji żeby profesjonalnie o tym mówić, chciałem zrobić DevTalk z psychologiem o tym. Moim zdaniem to jest bardzo ważna perspektywa. Termin był już nawet umówiony, ale finalnie nie wyszło z jakiegoś powodu. Będę jeszcze kiedyś próbował.
[…] W nowej reformie duży nacisk kładzie się na naukę programowania. Co w różnych środowiskach wywołuje spore emocje. Maciej Aniserowicz na swoim blogu również popełnił felieton. […]
Chodzi tylko o produkcję tanich programistów na takiej samej zasadzie jak za komuny produkcja robotników na taśmę i specjalne zawodówki przyzakładowe.
[…] Nauka programowania w szkołach? Dokąd zmierzamy? […]
[…] […]