Jeśli to czytacie, to znaczy, że pomysł na intrygujący tytuł zadziałał. Ale jeśli myślicie, że będzie to pean na część właściciela tego bloga, to niestety – nie tym razem (jeśli nie kojarzysz – Maciej jest znany także jako Procent).
Niniejszy post jest częścią cyklu "Wasze Historie".
Autor: Paweł 'PaSkol'
Niemniej Maciejowi jak najbardziej należą się z mojej strony duże podziękowania, że zgodził się użyczyć swego, cieszącego się popularnością miejsca w sieci, na przybliżenie, mam nadzieję jak największej rzeszy Was, spraw, które raczej nie leżą w ścisłym kręgu zainteresowań większości osób (liczę, że dotrwacie do końca tekstu).
(Uwaga od Aniserowicza, właściciela bloga: niniejszy tekst jest politycznie neutralny! Nie zawiera nazwisk, a opis działania niektórych urzędów pasuje niezależnie od tego, kto aktualnie dane stanowisko zajmuje. Poruszone kwestie są istotne, stąd publikacja.)
Idea
O jakie sprawy chodzi? To może zacznę od początku. W swojej programistycznej karierze, która trwa już 26 lat, miałem do czynienia z przeróżnymi zagadnieniami. To powoduje (chyba sami też to znacie), że człowiek siłą rzeczy wyrabia sobie dość otwarty umysł i zaczyna go interesować nie tylko programowanie, ale także tematy, które oprogramowywał. I jakoś tak trochę mimochodem zaczyna dostrzegać pewne asocjacje pomiędzy programowaniem, a innymi dziedzinami życia.
Przypomina wam to coś? Tak, właśnie na bazie podobnych asocjacji powstały wzorce projektowe – coś co nie sprawdziło się w architekturze, wspaniale dało się zaadaptować w naszej dziedzinie. Kamień odrzucony przez budowniczych stał się kamieniem węgielnym (by zacytować klasyka). Co ciekawe to działa także w drugą stronę, ot choćby metodyki zwinne daje się wykorzystać nie tylko w projektach programistycznych.
Mając tego typu wiedzę oraz dokonując na przestrzeni lat własnych obserwacji, zacząłem się zastanawiać na ile nasze metodyki, narzędzia i rozwiązania, dałoby się zastosować gdzie indziej. Czy np. przy tworzeniu prawa można by wprowadzić coś na podobieństwo testów jednostkowych? Prawo to wszak zbiór reguł, które się proceduje, zatem powinno się też dać je testować. A może dałoby się wykorzystać jakoś doświadczenie z naszego poletka do poprawienia sprawowania władzy? O to byłoby coś wartego zachodu!
Oczywiście nie w tak trywialny sposób, jak implementacja systemu do głosowania w Sejmie lub wspomagania liczenia głosów w wyborach powszechnych (czy pamiętacie niegdysiejsze problemy Państwowej Komisji Wyborczej?). Chodziło bardziej o to, aby można było uniknąć znanego już w starożytnym Rzymie problemu wyrażonego sentencją “quis custodiet ipsos custodes“, co znaczy mniej więcej “któż będzie pilnował pilnujących“, a w kontekście władzy sprowadza się do rozwiązania problemu “kto będzie sprawował władzę nad władzą“.
Rozwiązanie: checked!
Oczywiście tuż po tym, jak wpadłem na powyższy pomysł, naszła mnie całkiem sensowna refleksja: “wszystko już wymyślono“. Pewnie każdy z was ją zna i dlatego przegląda chociażby serwisy OpenSource. Postanowiłem więc i w tym przypadku zabezpieczyć się przed wyważaniem otwartych drzwi i zajrzałem do sieci. Miałem rację – już wymyślono.
Okazało się, że istnieje coś takiego jak ustawa o dostępie do informacji publicznej, na podstawie której każda wiadomość wytworzona przez szeroko rozumiane władze publiczne, a także inne podmioty, które tę władzę realizują lub gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa ma być udostępniana obywatelom. Okazało się także, że ta ustawa wynika bezpośrednio z Konstytucji (którą – nota bene – powinien znać każdy obywatel – to taki SOLID dla obywatela, tylko bardziej rozbudowany, przeczytałem, polecam, naprawdę warto). Koniec końców okazało się, że z tej ustawy korzysta sporo osób, które zrzeszyły się w stowarzyszeniach i bardzo skrupulatnie, już od bardzo wielu lat patrzą władzy na ręce. To tzw. organizacje strażnicze, u nas novum, ale w ogólności byt nienowy, bo znany od dawna na (a jakże) zachodzie, gdzie określa się je mianem watchdogów.
Po tym odkryciu moje pierwszą konstatacją było: to pozamiatane, ale super – tylko stosować rzeczoną ustawę, wreszcie władza w rękach obywateli (zgodnie z art.4. pkt. 2. Konstytucji tj. “Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.“). Niemniej coś mi tu zgrzytało, bo skoro ustawa funkcjonuje tyle lat (od 2001) i korzystają z niej jakieś organizacje, to dlaczego władza dowolnego szczebla nadal robi co chce i zdarzają się przekręty? Tego dowiedziałem się po kolejnej sesji poszukiwań. Otóż ustawa jest, ale organizacje strażnicze muszą informację publiczną władzom dosłownie wydzierać. Choć na mocy ustawy muszą istnieć tzw. Biuletyny Informacji Publicznej (to po prostu serwisy internetowe z informacją publiczną), nie zawierają one wszystkich informacji, albo jest to informacja nieistotna, przestarzała, itd.
Te najbardziej istotne informacje nadal są ściśle strzeżone, z nadzieją, że nikt się o nie nie upomni. A jak się upomni, to urzędnik wykorzysta wszystkie możliwe kruczki, aby jej nie udostępnić.
Dlaczego?
Bo organizacje pytają o konkrety, nie ma to tamto, nie ma zmiłuj. Ot choćby pytają władze samorządowe o wysokość nagród przyznawanych urzędnikom, o umowy wraz z kwotami, jakie urząd podpisuje z wykonawcami (dzięki temu daje się wytropić przypadki nepotyzmu). Są nawet w stanie zapytać samą Kancelarię Prezydenta o rejestr zawieranych przez nią umów. Jeśli takiej informacji nie otrzymują (a z Kancelarii Prezydenta nie otrzymały), to idą do sądu. I sąd przyznaje im rację, zapadają wyroki korzystne dla organizacji strażniczych. Informacja musi zostać udostępniona (niestety Kancelaria Prezydenta, pomimo wyroków, które zapadły nadal odmawia dostępu do umów).
Ta walka jest niestety nierówna. Z tego względu, że po jednej stronie mamy aparat państwa, potężną machinę dysponującą kolosalnymi środkami, a z drugiej strony małą, niezbyt zasobną organizację. To tak jakbyście chcieli jako programiści konkurować z Google, Microsoftem czy Apple. A jednak, mimo wszytko, udaje im się wygrać. Najłatwiej jest na poziome lokalnym, z władzami samorządowymi (ale też różnie tu bywa). Najtrudniej ze szczytami władzy.
Skąd ta trudność? Aby pozywać władzę trzeba zatrudniać prawników. A te sprawy nie są takimi, które prawnik może prowadzić pro bono, bo zajmują one praktycznie cały jego czas (a z czegoś żyć musi). Krótko mówiąc potrzeba na to pieniędzy.
Jeden procent
I tu pojawia się ów tytułowy jeden procent. Bowiem wystarczy jeden procent z waszych podatków, aby takie organizacje wesprzeć. Jeśli zatem nie bardzo wiecie komu przekazać ów jeden procent (bo to że macie zamiar przekazać go jakiejś organizacji , w przypadku tak światłych ludzi, jak programiści nie ulega wątpliwości), to chciałbym was zachęcić do przekazania go na wybraną (bo można tylko na jedną) organizację z zamieszczonej na końcu listy. A jeśli ktoś też wkręci się w tę tematykę, tak jak ja, to może wspierać organizacje także z prywatnej kieszeni (dowolną kwotą, np. 20zł, 50zł, czy więcej miesięcznie). I ma pewność, że jego pieniądze nie pójdą na marne, bo w przypadku rzeczonych organizacji, nie ma zastosowania przysłowie “szewc bez butów chodzi”. W ich Biuletynach Informacji Publicznej umieszczone są szczegółowe rozliczenia uzyskanych z 1% środków oraz innych darowizn, więc można sprawdzić do czego nasze pieniądze się przyczyniły.
Ponieważ domyślam się, że część z Was rozliczana jest przez pracodawcę, a wówczas nie ma możliwości wskazania Organizacji Pożytku Publicznego, której chce się przekazać swój 1%, to spieszę poinformować, że to nic straconego. Otóż do końca lutego powinniście byli otrzymać PIT-11, czyli zestawienie zarobków i naliczonego podatku. Wystarczy teraz przepisać z tego PIT-11 zawartość rubryk do odpowiadających im rubryk zeznania podatkowego (PIT-36, PIT-36L lub PIT-37) i wysłać je do swojego Urzędu Skarbowego. Można też skorzystać z formularza on-line lub jakiegoś programu do wypełniania PIT (bywa, że owe organizacje przygotowują własne). Zostanie ono potraktowane przez Urząd jako korekta zeznania złożonego przez pracodawcę (która korygować będzie jedynie przekazanie 1%). Więcej na ten temat można uzyskać pod adresem http://www.pit.pl/1procent/.
Spis
Na końcu tekstu zamieszczam spis organizacji. Znajdują się na niej nie tylko te strażnicze, ale i takie które działają na rzecz pożytku publicznego w inny sposób. Ja sam zamierzam w tym roku wesprzeć swoim 1% Sieć Obywatelską Watchdog Polska (pierwsza na liście i to ona de facto dostarczyła mi listę pozostałych organizacji). Oczywiście nie czujcie się w żaden sposób zobowiązani, ja Was jedynie zachęcam, bo uważam, że warto wspierać te organizacje, aby nie musiały szukać pieniędzy u filantropów lub rządu (który przeznacza jakieś środki na OPP, choć obecny jest mniej skłonny do tego) i narażać się na zarzut utraty niezależności (być może obiły się wam o uszy takie zarzuty). Organizacje Pożytku Publicznego warto też wspierać z tego powodu, że w ten sposób stajecie się świadomymi obywatelami, takimi, którzy mają wpływ na kraj, w którym żyją – stajecie się częścią społeczeństwa obywatelskiego.
Aha. Gdyby ktoś się obawiał o swoje dane osobowe, to jesteście całkowicie anonimowi jako darczyńcy dla OPP. Nie wiedzą, kto dokonał wpłaty, chyba że wyraźnie sobie tego zażyczycie.
Nazwa organizacji | Strona WWW | nr KRS (wpisywany na PIT)
Sieć Obywatelska Watchdog Polska | https://siecobywatelska.pl/ | 0000181348
Fundacja Panoptykon | https://panoptykon.org/ | 0000327613
Stowarzyszenie Interwencji Prawnej | http://interwencjaprawna.pl/ | 0000240024
Fundacji Nowoczesna Polska | https://nowoczesnapolska.org.pl/ | 0000070056
Fundacja Court Watch Polska | https://courtwatch.pl/ | 0000353330
Fundacja Feminoteka | http://feminoteka.pl/ | 0000242 885
Fundacja Rodzić po Ludzku | http://www.rodzicpoludzku.pl/ | 0000150773
Homo Faber | http://www.hf.org.pl/ao/index.php | 0000222437
Fundacja Wolności | http://fundacjawolnosci.org/ | 0000428743
Hej, dzięki za artykuł.
Ważna sprawa została poruszona, wszak “władza deprawuje”. Widać to nie tylko na najwyższym szczeblu, ale czasami zdarza się to na poziomie zarządzania projektem informatycznym.
Byłem ciekaw i sprawdziłem, czy rzeczywiście w świecie tak spolaryzowanych mediów, fundacji, i organizacji pozarządowych jest miejsce na obiektywość wśród organizacji z listy.
Wziąłem po lupę tylko pierwszą z nich. Na inne nie starczyło czasu. Okazuje się, że jeżeli chodzi o “Sieć Obywatelska Watchdog Polska” to jechali w poprzednich okresach tak po obecnej, jak i po poprzedniej władzy w zakresie nieupowrzechniania informacji. Także jestem pozytywnie zaskoczony. W tym przypadku jest zachowany pluralizm.