W dopiero-co-minioną sobotę miałem przyjemność poprowadzić sesję na konferencji/targach “Kariera IT“. Temat: “Świadome wykorzystanie kontroli wersji”. Było trochę i o Gicie i o TfuFSie, ale większość czasu mówiłem o kontroli wersji ogólnie, w oderwaniu od jednego konkretnego rozwiązania, prezentując swoje uzbierane przez ostatnie lata refleksje w tym obszarze.
Targi te organizowane są przez CareerCon. W necie można poczytać na ich temat niezbyt pochlebne opinie, ale póki co moje wrażenia są bardzo pozytywne. Organizatorki, z którymi miałem kontakt, są miłe, przyjacielskie, pomocne, i złego słowa powiedzieć o nich nie mogę. Więc nie powiem.
Sobotni występ to moja druga obecność na takiej imprezie – poprzednio mówiłem o testach jednostkowych na “Kariera Programisty” w maju 2013. Po tamtym evencie, mimo że mi się podobało, byłem przekonany, że to ostatni raz. A to dlatego, że organizatorzy nie zwracają za podróż i nie dają noclegu. Nie to żeby się jakiś wydumany celebryta ze mnie robił – po prostu jak zacząłem jeździć w różne miejsca po to, żeby gadać, to za dużo mnie to zaczęło kosztować. Ale tym razem się zgodziłem ze względu na lokalizację: naszą dumę, nasz rodzynek, nasz Stadion Narodowy. Warto zobaczyć. Okazało się, że w sumie stadion jak stadion, tylko większy, ale teraz mogę powiedzieć: “byłem” :).
Wiele osób pomyślało jak ja. Zwykle wydarzenia z cyklu “Kariera…” skupiają, z tego co wiem, 300-500 osób. Tym razem było inaczej. Jeszcze w drodze do Warszawy (siedząc sobie w Polskim Busie, podłączony do prądu i darmowego internetu, płacąc za przejazd 25zł!) dostałem info: “Panie Macieju, będzie tłoczno, mamy 1000 rejestracji!”. Wtedy pojawił się zalążek stresu. Przecież to 1/3 MTSa, a równolegle do mnie odbywa się tylko jedna konkurencyjna prelekcja! Czyżbym miał mówić do 500 osób? Sumasumarum do 500 osób nie mówiłem (chyba nawet setki nie było), ale taki komunikat wystarczył do zastanawiania się “czy aby na pewno zostawienie klecenia slajdów na podróż w busie w przeddzień prezentacji to dobry pomysł?”. Trochę poniewczasie, skoro już w tym busie byłem i właśnie slajdy kończyłem klepać. “Najwyżej dopieszczę je przed snem”, postanowiłem.
Oczywiście sam siebie oszukiwałem, bo nocowałem u Gutka i jego przemiłej żonki. A to mogło oznaczać wyłącznie popijanie browarów, a nie muskanie slajdów. I w sumie dobrze, bo, wbrew opinii wielu, moim zdaniem slajdy są najmniej istotnym elementem wystąpienia i wątpię aby kiedykolwiek udało mi się wyprodukować coś “lepszego” niż parę suchych podpunktów.
Gutek również tego dnia występował, więc z rana razem pojechaliśmy na Stadion, gdzie spotkaliśmy się z Basią (co to własną sesję także miała) i pozostałymi naszymi ziomalami. Może to jednak nasze trio spowodowało taką lawinę rejestracji, a nie lokalizacja?:). Byłoby git, gdyż całkiem niedługo odbędzie się kolejny event z naszą trójką w roli prelegentów.
Konferencję rozpoczął właśnie Gutek z tematem “Debuggowanie JavaScript”. Bardzo ciekawe wystąpienie, dowiedziałem się masę rzeczy i wniosek jest jeden: naprawdę warto poznać możliwości Chrome (i nie tylko) Dev Tools, bo w razie problemów z kodem JS niosą one całe wory pomocy w diagnozowaniu problemów. 30 minut to trochę z mało na tyle materiału, ale i tak – czad.
Potem mówiłem ja. Sala była spora (tak naprawdę były to dwie połączone sale), ale wypełniona tylko w połowie. Czułem się bardzo dobrze, swobodnie, udało się rzucić parę rozluźniających atmosferę żartów. Mimo wpadek organizacyjnych (nie włączyłem stopera, nie włączyłem widoku “podpowiadania” w PowerPoincie) udało mi się przekazać wszystko co miałem do przekazania. Przeczucie we flakach mówi mi, że było dobrze. Otrzymałem sporo pytań, na przykład:
- “jak bym porównał Mercuriala i Gita?” odpowiedź tutaj: Git i Mercurial: zalety jednego i drugiego
- “jak przekonać team leada do porzucenia TfuFSa?” odpowiedź: nie da się, używajcie Git-TFS
- “jak radzić sobie z utrzymywaniem długo żyjących gałęzi żeby uniknąć piekła z mergowaniem jej do mastera po kilku miesiącach?” odpowiedź: częsty rebase
- “czy konfrontowałem swoje poglądy z poglądami innych?” odpowiedź: nie, bo wszelkie materiały i “best practices” na jakie się natknąłem były powiązane z jednym wybranym narzędziem, a ja chciałem mówić ogólnie
- …
Tym samym przy okazji, jeśli czyta to ktoś obecny w sobotę na sali, jeszcze raz proszę o feedback. Co było dobrze a co źle? Co poprawić a czego nie zmieniać? Czy temat jest interesujący czy nudny? I tak dalej, eccecera, cokolwiek. Na razie jeden ziomek, lata temu namawiający mnie do występów offline, powiedział że “jest ze mnie dumny” (haha). Inny, że powinienem prowadzić prezentacje na temat “Jak prowadzić prezentację” (ha-ha-HA! gdybym go nie znał to bym pomyślał że czegoś ode mnie chce). Okazało się też, że za szybko mówię. Oraz że wypada powtarzać zadane przez ludzi pytania tak aby cała sala wiedziała czego dotyczy moja odpowiedź.
Po prezentacji spotkała mnie miła niespodzianka – zostałem poproszony o poprowadzenie szkolenia z Gita w jednej z warszawskich firm. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale fajnie że to wystąpienie mogło sprowokować podobne zainteresowanie. Jeśli ktoś jeszcze jest chętny to zapraszam do kontaktu;).
Między wystąpieniem moim a Basi mieliśmy do zabicia dwie godziny, które miło spędziliśmy w stadionowej kawiarni sącząc piwo i zachowując się niekulturalnie. W tym czasie odbywały się “prezentacje wystawców”, więc bez wyrzutów sumienia je sobie odpuściliśmy.
Parę minut po 13 za mikrofon chwyciła Basia i zaczęła nawijać o architekturze oprogramowania widzianej z perspektywy różnych członków zespołu. Bardzo przyjemna, lekka i uniwersalna prezentacja, którą oglądałem już po raz trzeci. Nadziwić się nie mogę jej umiejętności wywoływania dyskusji na sali – wątpię, abym kiedyś posiadł taki talent. A szkoda, bo dzięki temu za każdym razem sesja wygląda trochę inaczej.
I to był koniec. Zdaję sobie sprawę z tego, że w takich inicjatywach tak zwane “sesje merytoryczne” są tylko tłem dla procesu rekrutacji nowych pracowników. Że pełniliśmy rolę wabików w rwącej rzece. Albo rozwłóczonych po sawannie broczących zebr, mających za zadanie przyciągnąć potencjalne lwy (programistów) dla czających się w krzakach myśliwych (headhunterów). Ale i tak było spoko, i mam nadzieję że ludziom się podobało.
Do zobaczenia gdzieś/kiedyś indziej.
Kurka, miałem wpaść, ale rodzinka mi się zwaliła na weekend. Szkoda, jak widzę było bardzo fajnie.
PS
Kiedy zainstalujesz layout na urządzenia mobilne? ;)
Ano było zdecydowanie fajniej niż się spodziewałem.
A mobilny layout mam na liście “todo kiedyś” wg mojej metodyki GSD (Getting Shit Done) więc zainstaluję dokładnie wtedy – kiedyś;) . To będzie więcej niż parę minut prawdopodobnie bo będę szukał sposobu na zachowanie choć w części oryginalnego wyglądu, a na razie mam sporo innych rzeczy o wyższym prio.
No to czekam zatem z utęsknieniem na “kiedyś” :)
Osobiście nie będę ukrywał, pomimo tego, że czasem mówiłeś dla mnie po klingońsku, to bardzo fajny występ, wiele humoru i zabawnych reakcji…and utwierdziłem się, że będę chciał pójść w stronę prelekcji…na jaki temat? to się jeszcze okaże…Basi szkolenia mnie bardzo zaintrygowały :-)
Orzeł prelegentem… Chciałbym to zobaczyć