Przejdź do treści

DevStyle - Strona Główna
Co powinieneś/powinnaś zrobić po konferencji?

Co powinieneś/powinnaś zrobić po konferencji?

Maciej Aniserowicz

19 marca 2015

Na miękko

Byłeś na konferencji – super. Darmo czy płatna – nie ma znaczenia. Fajna czy nie – nie ma znaczenia. Jest kilka rzeczy, do uczynienia których powinieneś czuć się zobligowany. Dla innych, dla siebie i dla swoich wnuków – żeby świat stał się lepszym miejscem.

Wypełnij ankietę

Każdy event udostępnia ankietę – czy to w formie papierowej czy elektronicznej. Składa się na nią ogólna ocena wydarzenia jak i sekcje dedykowane poszczególnym punktom programu. Wypełnienie takiej ankiety jest po prostu twoim obowiązkiem jako uczestnika. To absolutne minimum, które możesz zrobić. Kilkanaście sekund zastanowienia, max minuta czasu poświęconego na to, aby jakoś się odwdzięczyć organizatorom. Nigdy tego nie robiłeś? Zacznij!

Napisz posta

Masz bloga? I nie napisałeś relacji z eventu? To po co masz tego bloga?

Dziw bierze jak mało pisze się na blogach o konferencjach. Przecież blogów jest tak dużo, konferencji też, a relacji… jak kot napłakał. Przyznaję, ostatnio jest coraz lepiej (brawo!), ale często bardzo ciężko jest znaleźć coś na takie tematy. Blogerzy niejednokrotnie dostają specjalne zaproszenia od organizatorów konferencji, żeby mogli przyjechać nie bijąc się o wejściówki. Przyjęcie takiego zaproszenia zobowiązuje.

Ja od lat traktuję relację jako część uczestnictwa w konferencji. Napisałem ich już całkiem niemało (tag: relacje). Staram się robić to dość obszernie, więc czasami napisanie relacji to godzinka, a czasami: kilka godzin (ostatni post po WROC# zajął mi 3 godziny, niektóre relacje z MTSów nawet po 7-8 godzin). Czy warto? Tak! Wiem, że te teksty są czytane: zarówno przez organizatorów, jak i uczestników, jak również tych, których na konferencji zabrakło. Ba, sam czasami wracam do tych tekstów przypominając sobie jak to było “gdzieś, kiedyś”. Dodatkowo: nie musisz tyle z siebie wylewać, wystarczy nawet kilka akapitów.

Twittuj

Masz Twittera? Nie twittujesz na temat konferencji? To zacznij. Pisz co się dzieje w trakcie. Co jest fajne a co nie. Cyknij fotkę. Ludzie, którzy nie mogą uczestniczyć w danym evencie (a także ci, którzy tam są), naprawdę na to czekają. Do tego między innymi służy Twitter!

Nie masz Twittera ani bloga?

To załóż (zobacz dlaczego warto: “Nie izoluj się“) i patrz punkt poprzedni :).

Ale jeśli nie chcesz to i tak jest wyjście! Na przykład po gdańskiej edycji GET.NET świetną rzecz zrobił Paweł Szczygielski: opisał swoje wrażenia na naszej dotnetowej grupie fejsbukowej! Nie masz fejsbuka? No kaman, skąd ty jesteś? :) A tak serio: jest masa innych miejsc, gdzie możesz wrzucić kawałek tekstu i podlinkować go na przykładna dotnetomaniaku.

Mailuj

Jeżeli nie chcesz dzielić się swoimi uwagami publicznie to jest jeszcze przecież stary, dobry e-mail. Napisz bezpośrednio do organizatorów choć kilka słów. Uwierz mi, oni tego pragną jak kania dżdżu :). Nawet zwykłe “dzięki” to już dużo, a im więcej… znowu: tym lepiej.

Dostarcz uwagi do prelegentów

Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale teraz wiem: większość prelegentów bardzo liczy na twój feedback. Ja przy każdym wystąpieniu staram się wielokrotnie to podkreślać i prosić o wszelkie uwagi, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Podejdź do prelegenta po jego wystąpieniu i powiedz jak było. A jeśli nie podchodzisz (czy to z braku czasu, czy ze… skrępowania) to napisz mu maila. Po ostatnim wystąpieniu na grupie wrocławskiej dostałem sporo maili i ciągle przychodzą kolejne, za wszystkie bardzo dziękuję i proszę o więcej! Naprawdę, to niesamowicie motywuje. I nie chodzi tylko o gładzenie po tłustych kudłach i pianie z zachwytu, chodzi o WSZYSTKO! Dostając maile wiem, że kogoś to obchodzi. I aż nie mogę się już doczekać kolejnych wyjazdów. Pozytywne uwagi nakręcają i dowartościowują. Ale negatywne też są bardzo wartościowe. Gdy w listopadzie po raz pierwszy mówiłem o CQRS (na WG.NET) to wyraźnie zaznaczyłem, że interesują mnie głównie opinie wytykające moje błędy. I sam się zdziwiłem, ile się ich pojawiło :). Dzięki temu teraz ta prezentacja jest lepsza niż była. A przecież o to chodzi w życiu: żeby ciągle je usprawniać pod każdym względem, prawda?

Czasami można się natknąć na buca, który przyzwyczajony do ciągłego zachwytu z każdej strony obrazi się za negatywny feedback, ale takiego należy wówczas olać i dalej robić swoje.

Po prostu: feedback…

Jak widać, całość sprowadza się do jednego słowa: feedback. To niezmiernie ważne. Dostając feedback czuję, że to co robię ma sens. Że kogoś to obchodzi. Że ktoś na tym skorzystał. I że komuś zależy abym zrobił to znowu – tylko lepiej. Nie trzeba wiele – wystarczy kilka słów. Im więcej tym lepiej oczywiście :).

Swoją drogą zachęcam do poczytania posta Gutka na ten temat: “Feedback, to jest to“.

Do roboty! Chociaż w tym przypadku większość roboty to dosłownie chwila. Więc tym bardziej: do roboty! Kiedy następny event, podczas którego chociaż w minimalnym stopniu dasz coś z siebie?

Zobacz również