Nachodzi Cię czasem myśl: “A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady“? No, może niekoniecznie “wszystko”. I niekoniecznie “w Bieszczady”, ale… COŚ zmienić? A może chcesz wiedzieć co kierowało znakomitymi polskimi programistami, gdy podejmowali decyzję o wyjeździe? Zapraszam do lektury!
Programiści mają o tyle fajnie, że niejednokrotnie mogą pracować zdalnie. Sam przez wiele lat w taki sposób działałem. Wtedy i we wspomnianych Bieszczadach można sobie siedzieć, owiec doglądając jednym okiem, a drugie w IDE wlepiając. Jednak uporczywie twierdzę, że praca zdalna nie jest dla każdego (a więcej o pracy zdalnej posłuchasz w DevTalk na ten temat).
Co wtedy zostaje?
Dev-rajch
Wielu Czytelników pamięta pewnie czasy (a wielu – nie ;) ) masowych emigracji “na zachód”. A to do rajchu, a to do hameryki – jeździli ludzie. Lego było, pomarańcze, dżinsy, i życie lepsze. Ależ sentymentalnie, c’nie?
A dziś? Też jeździmy, ale już inaczej. Bo chcemy. Bo możemy. Zbieramy doświadczenie, przygody. Poszerzamy horyzonty, budujemy perspektywy. “Przytul programistę” działa – prawie wszędzie znajdziemy dla siebie miejsce.
Jednych taka perspektywa kusi, innych odrzuca. Przyznam, że nawet ja – domator-amator, białostoczanin z flaków i kości – miałem epizod podobnych rozterek z 3 lata temu. “A co by było, gdybyśmy gdzieś na dłużej wyjechali? Ale w jakieś miejsce… nietypowe, a nie tak jak ‘wszyscy’.” – zapytałem Joannę.
Nic by nie było. Byłoby git.
Przygoda!
A czemu “miejsce nietypowe“? Bo lubimy… nietypowość. Na Sokratesa wybraliśmy Danię, a nie “ciepłe kraje”. Na jedyne “zagraniczne wakacje” pojechaliśmy do Brugii zamiast do jakiegoś kurortu. Samochód wybrałem taki, jakich w całym województwie są cztery. Jak już coś robić, to… niekoniecznie tak jak wszyscy.
Do UK, IRL czy DE bym nie jechał, bo “wszyscy tam pojechali”. W Danii z kolei mieszkałem przez rok i było świetnie, ale to… za mała zmiana. I nie dość oryginalna. Maksimum doświadczeń wydają się dawać właśnie te oryginalne rejony.
Gdybym ja miał wyjeżdżać (choć nie zamierzam) to stawiałbym właśnie na… przygodę. Prawdziwy skok na głęboką wodę. Z jakichś względów jest to dla mnie istotne.
Ale cóż ja mogę powiedzieć, skoro tego nie robiłem? A w życiu odwiedziłem może raptem z 10 krajów. Dlatego też zapytałem znanych i lubianych ekspertów w tej dziedzinie. Ekspertów, którzy na własnej skórze doświadczają na co dzień przyjemności i przykrości związanych z programistyczną emigracją. Zapytałem ich: “Dlaczego mieszkasz w innym kraju i dlaczego akurat TYM?“. Niżej znajdziesz ich odpowiedzi. Mogą dać do myślenia z przynajmniej jednego powodu.
Ale zanim przejdziemy do cudzych doświadczeń: wiesz co? Nie przyszło mi do głowy, że “nietypowo” nie musi wcale oznaczać “na drugim końcu świata“! Do czasu.
Malta
Niniejszy tekst leżał sobie w “szkicach” i leżał, jak setki innych. Aż tu raptem odezwała się do mnie firma KONNEKT z… Malty. A że może bym coś na ten temat napisał? Nie ma problemu!
Konnekt to agencja pomagająca w poszukiwaniu pracy na Malcie właśnie. Dowiedziałem się, że wyróżnia ich nietypowe w tej branży podejście do rekrutacji: ich pracownicy nie dostają prowizji od każdego zatrudnionego. Nie idą więc “na ilość”.
Wśród moich bliższych i dalszych znajomych nie ma nikogo, kto by pojechał na Maltę. Szczerze mówiąc, to… niewiele o Malcie wiedziałem.
ALE! Poczytałem, poszperałem, pooglądałem i… WOW!
Nie wiedziałem, jak tam ładnie. Że to tanie, jedno z najbezpieczniejszych na świecie, niewielkie (liczba mieszkańców całego kraju to raptem 1,5 mojego Białegostoku!) państewko z piękną pogodą. Nie ma też żadnego problemu z powrotem do “normalnego świata”, bo fruwa tam masa samolotów. Okazało się też, że to bardzo rozrywkowe miejsce!
Ale, co ważniejsze w naszym kontekście: nie wiedziałem, jak bardzo rozwija się tam IT! Przyczyn jest kilka i jedna z nich – o czym u nas ostatnio było głośno – to nowoczesny system podatkowy, zachęcający do inwestycji. Otwierają się mniejsze i większe firmy. Szukają i .NETowców, i Javowców, i frontendów, i pehapów, i C++, i mobilnych… prawie wszystkich! Zresztą przekonaj się (tutaj).
I jeszcze jedno: angielski jest tam jednym z dwóch oficjalnych języków. A wśród programistów – nie ma co się oszukiwać – to właśnie on króluje.
Poprzeglądałem stanowiska, na jakie potrzeba ludzi. Jest w czym wybierać.
A zalety Malty w kontekście IT zostały ładnie zebrane na poniższej stronie. Kliknij by dowiedzieć się więcej:
Co najważniejsze, dotarło do mnie: nie trzeba frunąć aż na kompletnie drugi koniec świata, żeby przeżyć oryginalną przygodę.
Programista za granicą. Nasi Guliwerzy.
I czas na obiecane wypowiedzi gościnne. Sam byłem bardzo ciekaw.
Zaczniemy od najpopularniejszego kierunku, czyli UK:
Po 12 latach spędzonych w Krakowie zdecydowałam się na coś, co wydawało mi się wtedy szalonym pomysłem. Postanowiłam nie tylko zmienić pracę, ale także miasto i kraj.
Londyn wydawał się być innym światem, a ja chciałam spróbować czegoś zupełnie nowego.
Basia Fusińska (UK)
Wyjechałem ze względu na ciekawe projekty i biznesy, których nie ma na co dzień w Polsce. Dodatkowo aby załapać doświadczenie w międzynarodowym środowisku.
Główny powód to chęć wyjścia ze swojej strefy komfortu i udowodnienia sobie, że ja – chłopak z małej miejscowości na Dolnym Śląsku – dam sobie radę w Londynie. Liczyłem oczywiście na wymierne korzyści finansowe, ale to akurat okazało się trochę przereklamowane.
Jednym z powodów był też ciekawy projekt i firma, którą akurat udało mi się znaleźć i była mną zainteresowana.
Co mi dał wyjazd? Zacząłem doceniać to, co mamy w Polsce i to, jaka jest Polska. Ten mityczny Zachód z zieleńszą trawą traci sporo ze swojej magii, jak już się go zakosztuje. Oprócz tego dojrzałem, nabyłem ogromnej pewności siebie. No i podszkoliłem angielski.
Polecam wyjazd za granicę na jakiś czas każdemu. To zmienia człowieka i bardzo przyspiesza rozwój.
Michał Franc (UK)
A inne kierunki? Zobaczmy:
Chciałem wykorzystać swoje umiejętności językowe. Drugi powód to praca w firmie, która tworzy własny, ciekawy produkt.
I wreszcie: pociągało mnie wyzwanie, aby sprawdzić się w życiu z dala od rodziny i znajomych.
Mateusz Kupilas / javadevmatt.pl (ex-Niemcy)
W przypadku moim i męża była to raczej akceptacja przypadku niż faktyczny wybór. Szukaliśmy fajnych firm i ciekawych możliwości rozwoju.
Akurat wtedy Kuba dostał dobrą ofertę w Dublinie.
Ania Pietras / kobietydokodu.pl (Irlandia)
Dostałem propozycję pracy w Google i do wyboru biuro w Mountain View albo w Zurychu. Szwajcaria była bliżej (dwie godziny lotu zamiast dwunastu).
Okazała się bardzo urokliwym krajem z pięknymi górami, lasami i jeziorami, w którym dodatkowo wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku.
Gynvael Coldwind (Szwajcaria)
No i totalna egzotyka:
Na moją przeprowadzkę do Australii wpłynęła kombinacja dwóch głównych czynników. Zawodowo chciałem pracować jako konsultant, gdyż uważałem, że pozwoli mi to nauczyć się wielu różnych technologii pracując dla różnych biznesów w różnych branżach. Paru moich online-owych znajomych z różnych stron świata dołączyło wtedy do małej australijskiej firmy tym się zajmującej.
To zainteresowało mnie rzeczoną firmą, a długa mroźna polska zima ostatecznie zmotywowała do przeprowadzki do podzwrotnikowego Brisbane w tzw. “sunshine state”.
Krzysztof Koźmic (Australia)
Wnioski
Nawet średnio wymyte oko wychwyci od razu jeden dziwny czynnik: nikt nie napisał o kasie. To są poważni, odnoszący sukcesy, ludzie. Kto ma zarabiać krocie, jak nie oni? A jednak… nikt nie wyjechał po to, żeby się nachapać.
Najważniejsza jest zmiana. Sprawdzenie się. Zdobycie nowych doświadczeń.
Rozwój! Zarówno zawodowy, jak i osobisty. Chcesz się rozwinąć, a nie stać Cię na kołcza (LOL)? Wyjedź za granicę! Zawsze zachęcam studentów do skorzystania z niesamowitej możliwości, jaką jest wymiana studencka (tutaj opisałem jak to wyglądało u mnie).
A… TY!?
Gdzie jesteś, byłeś, byłaś, będziesz? Jakie masz doświadczenia? Dokąd się wybierasz?
Podziel się w komentarzu!
Dania, doświadczenia podobnie. Bardziej, żeby zobaczyć jak to jest niż po kasę.
Paweł,
W sumie z moich doświadczeń wynika, że jak ktoś wyjeżdża po kasę, to i tak na miejscu się okazuje że wcale nie tak prosto więcej odłożyć.
Może choć mnie się trochę udało odłożyć.
Jestem w dziwnym czasie studiów – na rok przed pracą inżynierską. Ale już teraz oferty pracy, nawet z zagranicy pojawiają się na moim LinkedIn. Najciekawsza chyba była oferta pracy właśnie z Malty. Nie powiem lubię słońce i perspektywa wydała się urocza.
Kornelia,
No, ciekawa opcja. Tak jak napisałem – nawet nie rozważam, ale gdybym myślał o wyjeździe to bym się zastanowił.
Ja wyjechałem do UK na zmywak. Ale wstyd mi było przed matką, że rzuciłem polibudę i… zrobiłem inżyniera na wyspach.
Po pięciu latach wróciłem do kraju. Od siedmiu w Polsce.
Mack,
No i git :)
dlaczego wyjedzaja?
dlatego!
reszta to mily nieodzowny dodatek
http://www.wykop.pl/wpis/22136591/praca-z-polskim-klientem-kierowniku-co-tak-drogo-t/
Wito,
A co ma polski/zagraniczny klient do miejsca zamieszkania?
:) Mniejsza szansa spotkac polaka prowadzacego softwarehouse na malcie w stylu tzw. janusza
Pozatym jesli moge, to ze nikt nie napisal o “kasie” nic nie oznacza, ja na randce z kobieta nie komplementuje jej piersi a jednak o nich intensywnie mysle. Nie robmy jakiejs dziwnej korporacyjnej nowomody ani tez nie wstydzmy sie tych pieniedzy.
“Pozatym jesli moge, to ze nikt nie napisal o “kasie” nic nie oznacza, ja na randce z kobieta nie komplementuje jej piersi a jednak o nich intensywnie mysle.”
made my day :)
Michał Francji napisał o kasie. I jak zwykle (mógłby już sobie z tym dać spokoj) o dojrzewaniu.
Ciekawy tekst, ciężko się nie zgodzić z perspektywy gościa który od miesiąca mieszka w Londynie :-)
Czego chciałem? Na pewno nie kasy. Wyjścia że strefy komfortu i sprawdzenia na własnej skórze jak to jest “za granico”. Dobrze czy źle?
Moment idealny – rzuciłem poprzednia pracę spokojnie się rozglądając i nie mam rodziny. Za 5 lat mocno by być ciężko na taką przygodę się zdecydować.
Co dalej? Wracam czy zostaje? Nie wiem, zdecyduje za 10 miesięcy :-) Póki co… Jest fajnie :-) bo inaczej. Jedno lepiej, tamto gorzej ale inaczej.
O to chodziło.
Pozdrowienia z Londynu ;-)
Arek,
Tak jest, im dalej tym ciężej. I na pewno wszystko ma i wady i zalety.
Pozdro również! :)
Malta faktyczne jest prześliczna… byliśmy z żoną. Genialnie byłoby tam mieszkać i pracować ale na razie brak zdecydowania a minęły już 2 lata, ale ta myśl wciąż powraca … wyjechać, coś zmienić, spróbować żyć w innym miejscu, a przedewszystkim siebie .. tylko tyle, albo aż tyle .. nigdy nie myślałem w kategoriach kasy
Marek,
Just fckn do it! ;) Póki można.
Ja chciałbym pracować rok zdalnie, ale z założeniem że nie siedzę w danym państwie dłużej niż jeden miesiac.
Planowane kraje które chciałbym zwiedzić, zobaczyć i poprawcować.
1) Czechy
2) Węgry
3) Szwajcaria,
4) Francja
5) Hiszpania
6) Malta
7) USA
8) Singapur
9) Hong kong
10) Japonia
11) Turcja
12) Jak macie jakieś ciekawe pomysły to dopiszcie się? może filipiny tylko jak tam z internetem :D
Plan bardzo ambitny i raczej nie zacznie się spełniać w ciągu 2-3 najbliższych lat.
Przez miesiąc to chyba nie sposób się zaznajomić i poznać nowe miejsce. Pierwsze tygodnie człowiek się oswaja i dopiero za jakiś czas może w pełni poznać obce kraje. Tak czy inaczej powodzenia. Brzmi ciekawie.
Tak podróżuje autorka bloga duzepodroze.pl, chociaz ona sobie nie zakłada, że miesiąc tu a miesiąc tam, raczej spokojniej podchodzi do tematu, ale mieszka gdzie chce :) i każdym miejscu pisze i robi piękne reportaże.
Mamy z żoną podobny pomysł. Tyle tylko, że chcielibyśmy zacząć od tych tańszych krajów Europy, jak np. kraje bałkańskie i zobaczyć jak będzie szło. Podróżowalibyśmy samochodem a mieszkali w lokalach znajdowanych przez Airbnb lub w hotelach. Ja już pracę zdalną mam (dla firmy z UK), teraz kolej na nią – jakieś zlecenia internetowe lub własny e-biznes. Chcielibyśmy wyruszyć na wiosnę przyszłego roku.
Nie będą to pierwsze doświadczenia zagraniczne, bo swoją karierę w IT zacząłem na ostatnim roku studiów od dziewięciomiesięcznego stażu w Hiszpanii. Była to jak dotąd najlepsza decyzja w życiu, która nadała kierunek wszystkiemu, co się do tej pory wydarzyło. Studentom politechnik z całego serca polecam zainteresowanie się organizacją IAESTE.
Dla mnie dotychczas największym wyzwaniem były Chiny, to bylo całkowite rzucenie sie na głęboką wodę i to w dodatku zawiązanym w worku i skutym kajdankami. Tak bylo przez 14 miesięcy. Teraz odbieram to jako niezwykłą lekcje i niezapomniana przygodę. Chciałbym pozdrowić moja ukochana żonę i córkę dzieki ktorym bylo to możliwe.
Wyjechałem do Londynu niecałe 6 lat temu. Początkowo chodziło o sprawdzenie jak wygląda życie w dobrze zorganizowanym kraju. Bardzo szybko odkryłem jak wiele więcej drzwi do nowych możliwości rozwoju stoi otworem, a najbardziej zaimponowało mi to jak się docenia pracownika, etyka pracy i tolerancja. W ciągu pierwszych 12 miesięcy dostałem 4 solidne podwyżki…
Po takim czasie na miejscu uważam, że nie jest ważne to dlaczego się przyjechało, ale dlaczego się zostaje. Londyn jest tak drogi, że nie ważne ile “kroci” kasujesz, każdy kto nie ma miliona na koncie jest biedakiem. Ja zostałem, ponieważ zakochałem się w tym mieście. Ludzie są uprzejmi i otwarci, kuchnia z każdego zakątka świata, niesamowite “eventy” i prężne środowisko startupowe, w którym działam już od 3 lat.
Chciałbym jeszcze poruszyć temat powrotu do Polski. Zawsze był gdzieś z tyłu głowy, bo finansowo da się to ogarnąć, ale boje się o to czy mógłbym się znowu odnaleźć w tak specyficznym środowisku kulturowym i politycznym.
My wyjechaliśmy do Kanady, bo mąż chciał popracować przy większych projektach (narzędzia do efektów specjalnych w filmach). Miało być na rok, przygoda życia, a zanosi się na dłużej. W tej chwili mnóstwo programistów z Polski ściągnął do siebie Amazon oferując bardzo dobre warunki i pomoc przy emigracji. Chcesz do Zachodniej Kanady? Vancouver to jedno z najpiękniejszych (ale i najdroższych) miast świata. Góry i ocean na jednym obrazku. Mąż programista ma tutaj sporo ofert pracy, a ja się właśnie przekwalifikowuję pozdrawiam i zapraszam do nas na kanadasienada.pl
Monachium. Moja pierwsza praca za granicą na stanowisku developera. Wyjechałem dlatego że trafiła się okazja podszkolenia angielskiego + nauczyć się czegoś nowego a co najważniejsze zdobyć ciekawe doświadczenie w międzynarodowym zespole. Bałem się przed wyjazdem ale nie żałuje. Mało tego, nie wiedziałem tak naprawdę na jakie pieniądze mogę liczyć. Jeśli ktoś chce wyjeżdżać do Monachium dla pieniędzy to z różnych źródeł wiem i sam to zauważyłem że się nie opłaca, wcale nie odłoży się dużo więcej niż w PL. Także podpisuje się rekoma i nogami pod tym co napisałeś.
Ps. Z egzotycznych kierunków to parę dni temu dostałem ofertę na roczny bądź dwuletni kontrakt do Bangkoku . Póki co odpuściłem, ale jakby ktoś był zainteresowany to mogę dać namiary :).
Bo zagranico lepiej, czyściej, normalniej.
Próbowałem odpisać, ale nawet nie wiem gdzie zacząć.
Dalej w PL robię rzeczy (np GeeCONa), ale nie rozważam powrotu.
Czy tylko ja przeczytałem “rajchu” jako “rajczu”? ;) Dziwię się, że nikt nie pomyślał o Estonii. To niesamowicie rozwijający się kraj i to nie tylko w sektorze IT. Myślę, że fajnie było by przekonać się na własne oczy. Chociaż z pewnością byłoby ciężej z językiem. ;)
Na pewno chcę wyjechać za jakiś czas (jak skończę studia i będę miał kilka lat doświadczenia w Polsce). Lubię podróżować, a lepiej wyjdzie pojechać w jakieś nowe miejsce i zobaczyć jak się tam żyje. Chciałbym sprawdzić Szwajcarię, może Stany. Australia / Nowa Zelandia to też świetny kierunek, ale jednak na końcu świata. W Europie jeszcze bardzo chciałbym pomieszkać w Hiszpanii, bo ciepło, morze i góry to dla mnie najlepsze połączenie, ale z IT tam trochę słabiej.
Mieszkam od ponad roku na Malcie i uważam, że warto było się przenieść.
Zaraz po studiach wyjechalem na roczny kontrakt do Niemiec. Z tego roku zrobilo juz sie … 15 lat. Dzieci juz w szkole, nie zanosi sie na powrot. Dojazd samochodem do rodziny zajmuje mi tyle, jakbym wyjechal np. do Warszawy lub Poznania.
Trochę zdziwiło mnie to, że nie ma w tych relacjach nic o pieniądzach. Nie do końca jestem w stanie uwierzyć, że żadna z tych osób nie chciała po prostu zarabiać lepiej. Przygoda, zmiana otoczenia, nowi ludzie, sprawdzenie siebie – to wszystko okej, ale proszę, nie udawajmy, że emigracja do takich np. Stanów, gdzie Senior Java Developer może zarobić ponad 100k USD rocznie, wiąże się tylko z chęcią przygody.
Martyna, nie tylko chodzi o przygodę. Myślę, że z pieniędzmi podejście jest mniej więcej takie: „Wszędzie mogę zarabiać konkretne pieniądze — niejednokrotnie większe niż w obecnym miejscu — więc niech zdecydują inne czynniki”; inne, ale na fundamencie takich a nie innych zarobków. Ale sam dobór miejsc też o czymś świadczy, bo masz rację, jeżeli ktoś jedzie do miejsca, gdzie zarabia się więcej, to raczej nie jest to przypadek.
Tylko co to są pieniądze? Mogę wybrać miejsce o niższych zarobkach, ale np. czystszym powietrzu, zdrowszym jedzeniu czy większej ilości słońca w ciągu roku, co przełoży się na moje zdrowie, a to przełoży się na wydatki, więc niejako niższą pensją kupuję sobie coś cenniejszego. Jak byś to umiejscowiła na skali pieniędzy?
Poziom bezpieczeństwa na ulicy, poziom służby zdrowia, poziom szkolnictwa w danym kraju też mają znaczenie, bo co z tego, że pojadę do kraju, gdzie się dużo zarabia, skoro sporą część wydatków wydam np. na dowożenie codziennie dzieci do szkoły przez ochroniarza? Kwestia zarobków w postaci surowej liczby kontra kosztów życia czy właśnie różnych ekstra rzeczy, które „kupujesz”, wybierając takie a nie inne miejsce, trochę rozmywa tu sprawę.
Tak więc za „nie chodzi o pieniądze” może również kryć się „nie chodzi o samą kwotę na payslipie”.
Tak, miejsce docelowe jest bardzo ważne – jednak trudno mówić o lepszym jedzeniu i zdrowszym powietrzu w przypadku wielu miejsc np. we wspomnianych wcześniej Stanach, a jednak dochodzą mnie historie developerów, którzy tam właśnie wyemigrowali, bądź już teraz mają stamtąd klientów i myślą o tym poważnie. Zakładam więc, że dla nich ważnym czynnikiem jest również kasa. Choć słońce tam również znajdą, jeśli odpowiednio ustawią kompas :)
Jak czytam raporty, w których jest mowa o zarobkach programistów pracujących za oceanem w tym samym języku programowania, w którym ja na co dzień pracuję, to mnie trochę skręca, nie powiem.
Jakie np. raporty? Nie przesadzacie z tym, że gdzieś tam w świecie się zarabia lepiej niż u nas w dobrych firmach przy dobrych projektach?
Jasne, że w Polsce wysokiej klasy specjalista może zarobić dużo. Osobiście jednak znam wielu takich programistów, którzy zarabiają ta sobie, czyli średnio. Bo nie wiem, czy pensja developera rzędu 3500 zł netto w firmie dostarczającej skomplikowane systemy do rezerwacji miejsc, gdzie zatrudnionych jest ich pewnie z 15, to powód do radości.
A raporty miałam na myśli np. takie, fajnie pokazany przekrój zarobków z uwzględnieniem różnych języków programowania: https://challengerocket.com/blog/top-10-of-programming-languages-with-the-highest-salaries-in-2017.html
[…] Po co świetni programiści wyjeżdżają za granicę? […]
[…] Maciej Aniserowicz na swoim blogu DevStyle.pl wspomniał o paru programistach, którzy spróbowali swoich sił z pracą na emigracji. Jedna rzecz jest ciekawa: nikt nie […]