Ileż razy słyszy się: “to zrzucimy na praktykanta albo juniora”. Zwykle w kontekście jakiegoś nudnego CSSa, wygenerowania PDFa, poukładania tabelek w raporcie, czy nawet… dopisania testów do jakiegoś systemu po to aby zwiększyć wskaźnik pokrycia kodu (sic!).
I… o ile czasem takie rzeczy owszem, trzeba zrobić, i owszem, nie posadzimy do tego super-duper-uber-architekta, to jednak ktoś kiedyś tych super-duper-uber-kogoś będzie musiał zastąpić. A kto? No oczywiście ten junior czy praktykant. Dlatego poniższe spostrzeżenie mądrym jest:
“It’s our job as the more experienced party to educate and teach junior developers, not treat them like idiots.”
Źródło: Hadi Hariri na Twitterze.
Aaaaaaamen! :)
Problemem jest czesto EGO ludzi z sektora IT oraz brak sympatii. Czesto widzialem przypadku programistow ktorzy kontakt z kims mlodszym / z mniejsza wiedza wykorzystywali do budowania swojego poczucia wlasnej wartosci poprzez udowadnianie komus jak malo wie i pokazywanie swojej wyzszosci.
Szczerze? Ani razu nie słyszałem zrzucimy to ma praktykanta/juniora.
A jak słyszałem to bylo ponad 10 lat temu i sie przedawnilo.
Co do Hadi to tak, zgadzam się.
Ja to się generalnie boję takich sentencji, bo sprawa sprowadza się do takiego scenariusza: Ty, Gospodarz systemu dajesz młodziakowi nudny/kijowy kawałek kodu do obrobienia. I to teraz jest wina gospodarza, że w systemie kod pisze się w sposób nudny/kijowy. Jak młodziak jest przeciętny, to po prostu zwiększy ilość kijowego kodu. Jak nie, to wypada żeby pojechał gospodarza tak aż mu w portki pójdzie. No bo sorry, jak u mnie w systemie testy pisałoby się fajnie, to sam bym sobie je pisał i podniecał się w głebi duszy.
Metoda na praktykanta jest taka, żeby iść z nim łeb w łeb rozwiązująć nowy problem, weryfikować design i ewentualnie błyszczeć wiedzą, odpowiadając na pytania “czemu to jest robione tak a nie inaczej”. Nowych kolegów nie prosi się o czyszczenie klopa :):)