Zmagając się z problemem przez dłuższy czas można sobie życzyć: “niech to wreszcie zacznie działać!“. Przypuśćmy, że zaczyna… i co? Hip? Hip? Hurra?
Niekoniecznie. Jeżeli coś zaczęło działać ot tak, nagle, samo z siebie, równie dobrze może ot tak, nagle, samo z siebie przestać działać. Wiadomo, że nie ma czasu, że gonią kolejne zadania, że priorytety, że terminy… ale mimo wszystko dobrze jest w takiej sytuacji wygospodarować jeszcze kilka chwil na dojście do przyczyny tego cudu niepokalanego zadziałania. Po prostu: założyć, że to jeszcze nie jest stuprocentowe rozwiązanie problemu. Bo:
Lepiej wiedzieć czemu nie działa niż nie wiedzieć czemu działa
Można by się pokusić o stwierdzenie, że z drugiej strony lepiej nie wiedzieć czemu działa niż nie wiedzieć czemu nie działa. Ale to już śmierdzi zagrożeniem mentalnej pętli nieskończonej, więc na tym poprzestanę:).
Źródło: refluksje własne
"cudu niepokalanego zadziałania" i "Lepiej wiedzieć czemu nie działa niż nie wiedzieć czemu działa" dobre :)
Z pamięci – "Jeśli nie wszystko działa, nie przejmuj się. Gdyby było inaczej, straciłbyś pracę" :)
dokładnie tak mi sie czasami dzieje…nie dziala, nie dziala, nie dziala i, nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach – zaczyna działać! Tylko po to, by następnie powrócić do stanu niedziałania… bu