Od LAT jęczałem tutaj, że “buuu, ja chce robic wideło ale nie umiem i mi nie wychodzi i nie wiem jak i nie mam czym i śfiat mnie nienawidzi“. Co za kurde żałosna kreatura. No ale DOŚĆ!
Jeśli nie jesteś ani na fejsiku, ani na twitterku, ani na snapku, ani na newsletterze, to mam dla Ciebie newsa:
Kilkanaście dni temu na jutubowe salony wkroczył nowy gość: devstyle VLOG! Codzienny! (no, w dni robocze) I powiem tak: zatrzęsło się, aż mnie w podgardle pogilgotało. Feedback jest tak mega pozytywny, że to szok. Liczba zapisanych na moim kanale wzrosła z 900 do 3200 w ciągu 2 tygodni!
Spać nie mogłem przez kilka nocy, tak BARDZO chciałem to w końcu zrobić. Nie do końca jeszcze wiedziałem JAK, ani CO, ani PO CO, ani KIEDY. Przecież tyle softu na Daj Się Poznać trzeba napisać, tyle zaplanowanych inicjatyw dopieścić… Ale nie mogłem się powstrzymać. W piątek 3 lutego kupiłem iPhone SE (piekło zamarzło!!! o tym na techcrunch powinni pisać, a nie o SQL Server na Linuxa, ale do tego jeszcze kiedyś wrócę). Jakość jego kamery okazała się tak wspaniała w porównaniu do moich poprzednich telefonów, że od razu w poniedziałek 6 lutego pojawił się pierwszy odcinek VLOGa. I to z efektami specjalnymi jak na koncercie Rammsteina. Serio serio!
Spoiler: w tym odcinku jest śmierć.
W odcinku 5. także ktoś odchodzi w zaświaty:
Pełna playlista dostępna jest pod skrótem http://devstyle.pl/vlog. Poruszam tam tematy… różne. A formuła prezentowania tych treści jest… też różna. Raz wesoło, raz normalnie. Raz dziwnie, raz normalnie. Raz z cmentarzem, raz bez. Jednym się spodoba, innym mniej. Życie.
I nadal sam nie wiem, w jakim kierunku to pójdzie. Wiem, że po ponad 2 tygodniach: bardzo mi się to podoba. Zjada mi to teraz ok 2 godzin dziennie, ale satysfakcja jest prze-og-rom-na!
Tak czy siak, nie ma co się rozwlekać. Zapraszam! Wkręciłem się bardzo. Wkręć się ze mną.
I na koniec: pisałem już gdzieś o tym, ale i tutaj powtórzę… Finalnym kopem motywacyjnym do wystartowania z tym przedsięwzięciem był dla mnie vlog Mirka Burnejko: Miroburn. Za co mu chwała i wieczny referral.
Dziękuję też wszystkim głosom wsparcia na Snapchacie. Tak, TYM Snapchacie! Jest tam cała masa świetnych ludzi, którzy mnie do startu zachęcili. Piona, ziomy!
I, jak to jeden z kontaktów mi na Snapie napisał:
“Nie sądziłem, że tak szybko się Pan za to weźmie. Trzeba przyznać, że nie pierdoli się Pan w tańcu“.
eloel. A jakże! Więc.. let’s dance.
Z jednym okiem w kamerze, a drugim w monterze, pozdrawia
Procent-jutuber-vloger
jest jeden minus tych Twoich jutubów – jakoś mniej teraz na snapchata zaglądam…
Buczu,
Ano ja też :). Ale to chyba taka naturalna ewolucja…
Idąc twoim stylem nazewnictwa seria vlogów powinna się nazywać devlog ;)
Kuba,
Fuck, prawda… Albo devstyle.tv :)
ale tak szczerze. jak tylko ogladam YT, to mam objekcje do tych ujęć z Cmentarzem w tle .
Jeśli to celowy zabiego – to po co one jest? jeśli sprawy osobiste – ok, nic mi do tego.
Bobiko,
Chodzę tamtędy i dobrze mi się tam mówi i nagrywa.
Bo na uświęconej ziemi nie stracisz głowy ;)
Szacun za vloga, rzadko zdarza mi się aby coś mnie wciągnęło na dłużej, a tu proszę… ;)
Robert,
Mnie też wiele rzeczy nie wciąga, a to… proszę bardzo, i to robienie nawet :)
Sława i chwała. Pięknie Ci idzie!
Dzięki! Przyznam że sam jestem zaskoczony jakie to fajne :)
Bardzo mi się podobają (Twoje? Pana? ;D) vlogi. To są rzeczy które każdy świadomy programista/student w tym samym momencie życia co ja chciałby usłyszeć. A co do Iphone’a, będzie jakiś materiał o tym? Sam zastanawiałem się nam przetestowaniem sprzętu od Apple, choć wiadomo, posiadanie MacBooka przez programistę .Net może być kłopotliwe. Pozdrawiam ;)
Krystian,
Dzięki, cieszę się :). Przyznam, że sam bym coś takiego chętnie obejrzał te -naście lat temu.
IPhone: wiem już dlaczego to tyle kosztuje (chociaż akurat mój to ta opcja “dla biednych”, bo głównie zależało mi na jak najmniejszym telefonie). I się nie dziwię, nie żałuję ani złotówki.
Niektóre rozwiązania software’owe są durne jak dla mnie, ale może to kwestia przyzwyczajenia. No i znalezienia lepszych aplikacji niż te domyślne, na co jeszcze nie miałem czasu.
A programista .NET z MacBookiem to już od dawna nie jest dziwny widok.