Niedawno na łamach natematu pojawił się artykuł o jakże wdzięcznym tytule: “IT-arystokracja. Najbardziej zepsuta pensjami i przywilejami grupa zawodowa“. Widziałem linki do niego w bardzo wielu miejscach, więc pewnie każdy z Was go już czytał. A teraz się do niego ustosunkuję (po raz wtóry, gdyż raz już to, trochę po łebkach, uczyniłem na grupie polskich programistów .NET na FB).
Odnośnie artykułu
Sam artykuł jest jaki jest – taki sobie. Średnio profesjonalny: ot, parę akapitów i kilka cytatów. Bardzo jednostronny, bo gdzie miejsce na perspektywę “arystokratów”?
Dla mnie to bardziej post blogowy niż faktyczny artykuł.
Przytoczę dwa cytaty, z którymi zdecydowanie się nie zgadzam.
“Nawet, gdy zarabiają 10 tys. miesięcznie, bez mrugnięcia zmienią pracę za 500 zł podwyżki”
Ciekawe skąd autor owego zdania takie dane wyciągnął. Rzucanie takich “oskarżeń” (z braku lepszego słowa, bo jeśli ktoś tak robi to jest to tylko i wyłącznie jego sprawa) stawia nas – “profesjonalistów IT” – w złym świetle. Bo chcemy się jak najwięcej nachapać. Bo i tak mamy lepiej niż inni, a ciągle nam mało. Bo tylko kasa się liczy.
Widać bardzo jasno, że ktoś wypowiadający te słowa nie ma zielonego pojęcia o realiach pracy programisty. Nie wie jak wiele czynników wpływa na (nie)zadowolenie z codziennych obowiązków. Każda zdroworozsądkowo rozumująca jednostka powinna zdawać sobie sprawę z tego, że po przekroczeniu pewnej granicy te kilka stów w jedną bądź drugą stronę nie robi tak naprawdę wielkiej różnicy. Spłacam jeden kredyt, spłacam drugi kredyt, opłacam czynsze i rachunki, kupuję żarcie, wychodzę na miasto, urządzam mieszkanie, utrzymuję samochód, daję etat niani, otaczam się gadżetami i jeszcze mi zostaje… czy naprawdę 500zł może mnie skusić do zmiany minimum 1/3 mojego życia jeśli i tak jest ono komfortowe? Sorry, ale nie. Chyba że zarabiam 1000zł, ale to by zaprzeczało wszystkiemu co napisałem wcześniej. Mam styczność z bardzo wieloma programistami, a przypadkiem zmiany pracy z powodu jednocyfrowej (procentowo) podwyżki jeszcze się nie spotkałem.
“(…) rekrutacji zespołów IT z Indii (…) wbrew stereotypom są tam bardzo dobrze wykształceni ludzie”
Ten kawałek tekstu rozśmieszył mnie jeszcze bardziej. Nie ma co się zbytnio rozwodzić: ktoś zachwalający Hindusów najwidoczniej z nimi nie pracował. Nie płacił im groszowych stawek po to, żeby później wydać 10x więcej na poprawianie wytworzonego przez nich bagna. Nie chcę generalizować – na pewno w Indiach znajdzie się dobrych specjalistów. Ale jeśli chodzi o outsourcing – takie programistyczne fermy udostępniające ręce do pracy za garść chili – to nie spotkałem jeszcze osoby usatysfakcjonowanej jakością ich usług. Miałem nieprzyjemność pracowania z Hindusami przez ponad rok. Bo byli tani. Bardzo tani. Ale efekt ich pracy (jeśli w ogóle można tak to nazwać) wołał o pomstę do nieba. I każda jedna osoba, z którą rozmawiałem, a która również z podobnych usług korzystała, miała dokładnie takie same odczucia. Więc, człowieku, najpierw faktycznie weź sobie wynajmij tych wykształconych ludzi a dopiero potem pleć farmazony “wbrew stereotypom”.
Wiele osób rzucało w autora inwektywami. A że pisać nie umie, a że sfrustrowany, a że nieobiektywny, a że zawistny i zazdrosny… Cóż, nie znam się na tym fachu więc nie mnie oceniać. Chociaż chyba wyżej mimo to i tak oceniłem ;).
Do prezesa
Najbardziej z całego artykułu zdziwiły mnie chyba narzekania “wielkich prezesów” na tych złych programistów. Mierzi mnie to niesamowicie. Że ktoś chce coś dla siebie wywalczyć – to już zły? Że szuka miejsca gdzie mu będzie lepiej – to zdrajca? Prezesie: powinno się dbać o każdego pracownika! A że akurat o nas dbać MUSISZ, bo inaczej obudzisz się z ręką w pełnym nocniku, to inna sprawa. Oczekujesz taniej siły roboczej żeby samemu kupić sobie kolejną wyspę? A gdy okazuje się, że ta siła robocza ma jakieś wymagania, które musisz spełnić, to lecisz z płaczem do gazety? Ogarnij się i spojrzyj na to z innej strony: czy ty, gdybyś brał mniej, mogąc brać więcej, albo dawał więcej, mogąc dawać mniej, byłbyś teraz w miejscu, w którym jesteś? Pewnie nie. Więc nie broń tego innym! Negocjuj, rozmawiaj, obetrzyj swoje smutne smarki z polików i po ludzku zmierz się z wyzwaniem jakie rzuca przed tobą rynek pracy zamiast jęczeć “jacy to oni źli bo chcą więcej niż chcę im dać”. Albo zrzuć gajer, nałóż dżinsy i tshirta, odpalaj kompa i sam klep swoje CRMy, CMSy, sklepy, aplikacje mobilne czy co tam jeszcze jest ci potrzebne. Albo jeszcze lepiej: faktycznie wywal cały swój dev-zespół i wynajmij stado Hindusów jak radzi ktośtam w artykule. Zobaczymy gdzie wylądujesz, którąkolwiek drogą byś nie poszedł.
Historia z życia wzięta: prezes bardzo dużej firmy, obsługującej codziennie miliony Polaków, chciał w publicznie dostępnym systemie informatycznym mieć pewną funkcję. A ot tak, bo mniejsze – konkurencyjne – firmy to wprowadziły jako pierwsze i wypadało je dogonić. Idzie do działu IT i pyta: “ile zajmie dodanie tego do naszego systemu?”. Odpowiedź: “cztery miesiące”. Pytanie kolejne: “co muszę zrobić, aby mieć to za dwa miesiące?”. Narada w zespole i odpowiedź: “zapłać za cztery”. Co robi prezes? Mówi: “deal”. Programiści na dwa miesiące praktycznie przeprowadzają się do biura i dwa miesiące później startuje nowy system. Wniosek? Żyj z ludźmi dobrze i traktuj ich jak partnerów. Pod rozwagę.
To na dzisiaj tyle, a wkrótce część druga, więc do następnego razu,
Procent The Emperor, The Lord, The Holy Knight, The Croesus… The Behemoth
O arystokracji, część 1 | Maciej Aniserowicz o programowaniu…
Dziękujemy za dodanie artykułu – Trackback z dotnetomaniak.pl…
Cały artykuł jest jak dla mnie ucieleśnieniem naszej sceny dziennikarskiej – i pomyśleć że taką papkę podają nam na talerzu codziennie media i teraz spróbuj dowiedzieć się jakie jest drugie dno.
Szkoda tylko, że ktoś kto nie ma zupełnie pojęcia o tym jak nasza praca wygląda i przeczyta taki kawałek bzdur wyciągnie wnioski i zrówna nas mniej więcej z ludźmi którzy ciagle siedzą na zasiłkach, która bierze niewiadomo jaką kasę za nic…
Trochę to przykre, ale na szczęście artykuł przeczytali przede wszystkim ludzie z branży po czym popukali się w głowę jednocześnie zamykając kartę przeglądarki.
Poza tym jeśli Pan Prezes myśli że za 500pln ktoś zmienił pracę – jest to całkiem możliwe ale obstawiam, że zmiana była nie tylko dla kasy ale i dla szefa (Pana Prezesa?).
yaceq,
Heh no właśnie, gdybym był pracownikiem jednej z firm której prezes tak na mnie psioczy w mediach to bym zmienił pracę nawet za 500 mniej, a nie więcej :)
Co do jakości pracy hindusów w pełni się zgadzam. Właśnie przechodzimy małą gehennę starając się dokończyć i wyprostować coś co zespół “specjalistów” przez rok tam produkował. Stwierdzamy, że chyba lepiej byłoby wyrzucić to do kosza i zacząć od początku. No ale… po paromiesięcznym oraniu jesteśmy na prostej a klient zamiast oszczędzić musiał dopłacić.
Artykuł jest słabszy niż średni. Kompromituje się choćby skrytykowaną już przez Procenta zmianą pracy za parę stów, o programistach z Korei Północnej nie wspominając. Jak dla mnie trochę szkoda, bo może i przydałaby się trochę merytorycznej, publicznej dyskusji między pracodawcami i programistami dla lepszego wzajemnego zrozumienia. Tego typu teksty są jednak kontrproduktywne jedyne co prowokują to mało konstruktywne flame’y.
Warto zauważyć jednak pozytywy. Dwóch na trzech prezesów naszych rodzimych firm, którzy wystąpili pod własnym nazwiskiem w artykule nie powiedziałego złego słowa o programistach jako takich. Mówili właśnie o pracowniku i jego wiedzy jako o wartościach o które należy dbać nawet jeśli to nie jest tanie. IMO hejt na prezesów na podstawie tego artykułu jest nieco bezpodstawny, to raczej zazdrość ludzi z innych branży przez niego przemawia.
Z tego artykulu bardziej wylania sie skandaliczy poziom ‘dziennikarstwa’ ktore dazy do poziomu pudelka, daily mail … lepiej by bylo rozpoczac dyskusje jak dziennikarstwo slabych lotow buduje napiecia spoleczne i oglupia narod w imie lapania zebro lajkow i wejsc na strone portalu.
Co do naszej branzy to pewnie zdarzaja sie przypadki osob ktore leca za kasa za wszelka cene … Branza IT w Polsce ma powazny problem z korupcja ktora nie jest tepiona i krytykowana. Najwieksze spolki ciagle zamieszane sa w milionowe przetargi korupcyjne. Moze zamiast atakowac programistow zajmijmy sie tym problemem i zastanowmy sie skad tylu Zlodziei w branzy IT ? Tego problemu nikt nie rusza a szkoda bo w Polsce przez takie IT jest w glebokiej dupie i bedzie w glebokiej dupie.
Artykuł jest bardzo nierztelny. Ukazauje zgraje hultai którzy lecą tylko na kase i mają w 4 literach, swój zepsół czy stanowisko. Faltycznie często nie opłac się zmieniać stanowiska pracy nawet jeśli jest oferowana znacznie większa stawka. Po drugie wątpie żeby “specjaliści” z Indii dorównywali rodzimym programistom. Sposób pracy, a przede wszystkim wykonanie daje wiele do życzenia. Swojego czasu czytałem, że ma wejść ustawa pozwalająca i nakłaniająca do tego aby zatrudniać programistów zza wschodniej granicy, dlatego że są o wiele tańsi. Przesłanką jest to, że zdaniem niektórych: ‘specjalistów w Polsce już dawno nie ma, bo wyjechali ….’, jasne … Ja się pytam dlaczego wyjechali i czy tylko oni ? Przecież pielęgniarki, lakarze, inżynierowie z branży motoryzacyjnej, energetyczniej, itd. również. Koleją sprawa jest to, że żeby okreslić sie mianem specjalisty wypadałoby mieć wiedze i umiejętności, a tego nie zdobywa się w jeden dzień, tydzień, miesiąc … łatwe to, to też nie jest.
“Tomasz Molga został zwolniony z redakcji tygodnika “Wprost” (AWR “Wprost”)”
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/tygodnik-wprost-bez-tomasza-molgi
Nie dziwota… jak takie głupoty bez żadnego oparcia w rzeczywistości opisuje pisze.
Najpiękniejsze jest to, że płacze tam prezes Comarchu, który, często, wyznaje zasadę, że każdego inżyniera da się zastąpić skończoną liczbą studentów… najczęściej ta liczba wynosi 1 :P.
A jak zdolny student do zastąpi 2. Mimo wszystko to też człowiek.
procent,
IT Niewolnik – be
IT Arystokrata – be
ziom – zdecyduj się ;)
coffeina,
zgadza się ale nie mów tego głośno bo my Pro lubimy się masturbować nad swoją zajebistością i nie lubimy studentów i skośnych co kodzą za miske ryżu :)
Jesteśmy zepsutą grupą jak każda która posiada przywileje lub bogate uposażenie. Jednak nie sądzę żebyśmy byli gorsi od prawników, lekarzy, nauczycieli o politykach nie mówiąc.
Dodatkowo w przeciwieństwie do innych grup nasze przywileje i uposażenia wynikają tylko i wyłącznie z naszych umiejętności oraz potrzeb innych ludzi, a każdy kto takie umiejętności posiądzie do tej grupy dołączy, a wraz z dołączaniem nowych ludzi i przepełniania się rynku nasze przywileje mogą spadać. Nie bronią nas ustawy, cechy ani kartele, dlatego też ustawiłbym nas raczej w połowie stawki najbardziej zepsutych pracowników niż na jej czele.
Sam artykuł jest taki sobie i zgadzam się z Oskarem (http://oskar-at-net.blogspot.com/2014/06/na-temat-branzy.html) że wywołał większą burzę niż powinien. Moim zdaniem Tomasz Mołga osiągnął nim sukces(zasada show biznesu mówi “Nie ważne jak ważne żeby o tobie mówili”). I całkiem możliwe że dajemy się wciągnąć w walkę z dziennikarzami na ich terenie.
coffeina,
Masz rację że nie jest łatwo być “dobrym” w IT, ale chyba nigdzie nie jest łatwo być dobrym. A w IT nawet słaby dostanie nieźle płatną robotę.
jbielicki,
Ja jestem zdecydowany, po prostu bardzo dużo elementów świata jest be :)
szogun,
Z tymi innymi zawodami to święta racja – nas nie chronią jakieś dziwne “korporacyjne” mury, nie ma palestry programistycznej która decyduje o tym kto na rynek wchodzi a kto nie. Więc wara od nas ;).
Twój tekst o “Hindusach” to jakieś ogromne nieporozumienie. Przeczytaj go proszę raz jeszcze i zastanów się co jest nie tak w pisaniu o “Hindusach”, “Polakach”, “itd.”. Tekst o chili – błagam. Wstawianie stereotypów w miejsce innych nie zmieni nic w tej dyskusji.
Tekst o kolejnej wyspie prezesa – szczerze współczuję takich prezesów w Twoim doświadczeniu zawodowym. Ja takich osobiście nie widziałem.
Uwertura,
Heh, zadanie domowe? “Zastanów się co jest nie tak…”? Nic nie jest nie tak, bo chodzi mi właśnie konkretnie o programistów z Indii, czyli Hindusów. Mam napisać “ufoludki”? Nie wstawiam stereotypów w miejsce innych tylko na podstawie własnych doświadczeń (i jak widać w komentarzach nie tylko ja takie mam) potwierdzam stereotyp podważany w artykule.
A co do prezesów – to nie widziałeś jakich? Bogatych czy mających wyspę? Ja o mających wyspę też co prawda tylko słyszałem, ale chyba dość naturalne jest że można w to miejsce w tekście wstawić samochód, dom czy cokolwiek innego.
Nie wiem czego tu współczuć, z natury prezes jest bardziej zamożny niż pracownik i nic złego w tym nie widzę.
Nie rozumiem dlaczego mielibysmy kogokolwiek przepraszac za to, ze zarabiamy duzo. Jest taki rynek jaki jest i powinnismy to wykorzystac. Nie mowie, ze doic kase dla samego dojenia, bo sam pracuje w swojej firmie 4 rok i dla mnie najwazniejszy w pracy jest rozwoj. Podobno rownie dobra sytuacje mieli tlumaczenie angielskiego na poczatku lat 90. A teraz? Musza pracowac po 12 godzin dziennie by miec z tego odpowiednia kase. Chodzi mi o to, ze jak zarabiam x i przychodzi pracodawca ktory chce mi dac 0.5x i oferuje swietnie mozliwosci rozwoju to dlaczego mialbym tego nie przyjac? Poza tym znam bardzo duzo osob, ktore mowia ze jak zmieniac prace ze wzgledu na kase to nie o ‘parę stówek’. Artykuł z dupy, mimo ze artystokracja na tle reszty spoleczenstwa jestesmy, ale przepraszac za to nie bede.
[…] absurdalnych i bezsensownych tez z artykułu źródłowego, jednak uprzedził mnie Procent ze swoim tekstem, pisząc właściwie to samo, co chciałem przekazać.Zadanie domowe: zastanów się, dlaczego tak […]
[…] komentarz, praca, refleksje, zawód-programista procent pro Ostatnio odniosłem się (“O arystokracji, część 1“) do artykułu “IT-arystokracja. Najbardziej zepsuta pensjami i przywilejami grupa […]
“Masz rację że nie jest łatwo być “dobrym” w IT, ale chyba nigdzie nie jest łatwo być dobrym. A w IT nawet słaby dostanie nieźle płatną robotę.”
No nie wiem… czy minimalna krajowa albo mniej to dobrze płatna praca? A takich duuużo.