Coraz to kolejne kroki w internetowym świecie stawiam. Kiedyś wielkim halo było dla mnie założenie konta na GoldenLine. “A bo to taki niepotrzebny ekshibicjonizm“.
Coś bardziej “online’owego” i “wyflaczającego w wirtualną rzeczywistość” niż założenie bloga trudno sobie wymyślić, więc wszystko co działo się później to raczej malutkie kroczki naprzód. A to rozpoczęcie romansu z Twitterem. A to założenie prywatnego konta “na fejsie” (początkowo tylko po to żeby promować Daj Się Poznać!, ale tak już zostało… i w sumie jest cool)…
Wczoraj nastąpił kolejny etap mojej integracji z siecią. Po małych problemach (i zastanawianiu się od marca “czy warto?“) uruchomiłem fanpage niniejszego bloga na facebooku (fanpage się to zwie na pewno?): http://devstyle.pl/facebook. A więc każdy może się teraz do mnie wirtualnie przytulić klikając “Lubię to”.
Przyznam, że nie do końca wiem “po co to się robi” i jakiego efektu oczekuję i co ma wnieść ten post. Chyba po nic, i chyba żadnego i chyba nic. Ale (tak jak wcześniej z reklamami) – mały eksperyment nie powinien nikomu/niczemu zaszkodzić, nawet jak nie zmieni w żaden sposób obecnego stanu rzeczy.
Facebook przyda się na pewno jako dodatkowy kanał promocji i kontaktu z czytelnikiem;) Osobiście mam dużo mniejszy blog i rzadziej piszę, ale w chwili obecnej liczba fanów na FB jest równa mniej więcej liczbie czytelników RSS, czyli zakładam, że jest to całkiem niezła promocja:)
Jerzy,
Liczba subskrybentów RSS była dla mnie do tej pory miernikiem wzrostu popularności bloga i trochę się obawiam zachwiania tutaj… bo po co subskrybować RSS skoro i tak po każdym poście leci bomba i na twittera, i na facebooka? No ale zobaczymy, najwyżej będę musiał zrewidować swoje przyzwyczajenia analityczne:)
Jasne, ale social media to jednak szansa na większy ruch. Ktoś polubi fanpage/wpis dowiedzą się o tym jego znajomi i choćby z ciekawości sami zajrzą. Fajnie jest pisać z pasją i z pasji, ale sumarycznie jeszcze fajniej gdy na blogu istnieje spora grupa stałych czytelników. Choć w tym przypadku to akurat nie problem:)
A same dane, można zawsze zsumować, a być może są jakieś sprytne aplikacje, które jakoś to agregują:)
A ja od jakiegoś czasu własnie w ten sposób śledzę interesujące mnie blogi :) Czuj się przytulony ;)
Nie korzystam z RSS bo jakoś nie siadło mi żadne narzędzie… a 80% twoich postów na blogu miałem okazję przeczytać.
Mimo, że posiadam konto na FB to coraz bardziej uważam, że to jakiś obłęd jest… i jeszcze te aplikacje, które powodują że powstaje kolejny gigant kontrolujący miliony ludzkich mózgów. Niestety, Internet coraz bardziej zaczyna przypominać telewizję – niby okno na świat ale coraz więcej rzeczy zasłania widok.
dziwne, nie da sie Ciebie odlubic za pomoca pluginu na stronce ;)
Imho robisz coś bez sensu:
blogged: Moja implementacja GTD http://goo.gl/fb/4z9Z5
Maciej Aniserowicz Moja implementacja GTD via NetworkedBlogs
Maciej Aniserowicz o programowaniu Moja implementacja GTD
mi to na spam wygląda.
Bartłomiej,
Twitter, RSS i FB… wydaje mi się że to standard.
Tylko dlaczego te wszystkie kanały lądują na Twoich profilach FB? 1 post, a 3 wpisy na FB, moim zdaniem bez sensu.
Bartłomiej,,
Hmm, masz rację, ale:
1) nie przywiązuję do tego zbytniej wagi
2) siłą rzeczy wszystko ląduje na FB
* twittera mam tam podpiętego także do innych celów niż info o nowych postach (a z puszczania tego na twitterze nie chcę rezygnować)
* networkedblogs generuje całkiem niemało odwiedzin więc z tego także rezygnować nie chcę
* RSS zaciągany przez FB ma kilkudniowe opóźnienie
Tak naprawdę nie mam żadnych argumentów, ale też nie bardzo widzę jak to można rozwiązać.