Co za pytanie, prawda? Jak to jest wg. naszego Trio z szacowaniem i obietnicami?
To jedno z kilkudziesięciu pytań zadanych podczas sesji DevTalk Trio Live Q&A.
Andrzej: Ja uważam, że w tę grę w ogóle nie powinno się grać. Nie robi się projektów, które mają być na czas.
Sławek: Nie dajmy się wkręcić. Ostatnio mieliśmy przykład: „Słuchajcie, chłopaki, mamy zaplanowaną datę ślubu, tylko jeszcze nie zapytałem jej o zgodę”.
Maciej: Chociaż z drugiej strony istnieją różne metodyki wyliczania, ile czasu zajmie dany projekt – jeśli nie jest duży i jeśli znasz swoje umiejętności. Kiedyś przyszedł do mnie klient ze specyfikacją oraz pytaniem o termin jej wykonania. Poświęciłem więc jeden wieczór i wyliczyłem sobie, ile dni będę musiał przeznaczyć na każdy moduł. Odpowiedziałem klientowi, że zrobię to po godzinach w trzy miesiące. Stwierdził, że to jest niemożliwe, ponieważ w wielu firmach powiedziano mu, że potrwa to minimum rok. Jednak ostatecznie mi zaufał. Dostarczyłem projekt, co prawda nie w trzy miesiące, a w cztery, ale pracując po godzinach, w tak krótkim czasie udało mi się osiągnąć to, na co inne firmy potrzebowałyby całego roku. Da się przewidzieć czas realizacji projektu, nawet bez jakichś specjalnych wyliczeń, tylko trzeba być świadomym własnych umiejętności i braków.
Sławek: Jak mówiłem, nie gramy w tę grę. Wystarczy spojrzeć na publikowane co roku statystyki przedstawiające, ile projektów przekracza budżet i czas – jest to chyba 80-90%, nie pamiętam dokładnie.
Andrzej: Można iść tą drogą, gdy mamy do czynienia z typowym blogiem, jakąś stronką, portalem, CMS-em – bo dana firma robi to już regularnie, szablonowo.
Sławek: Ale pytanie: po co robić rzeczy szablonowo, skoro to nie jest intratne zajęcie?
Maciej: Trzeba też spojrzeć na odpowiedzialność – co się stanie, jeśli się nie uda. Czy tak bardzo sobie ufam? Akurat ja wtedy nie miałem do siebie dużego zaufania, ale wiedziałem, że jeśli nie zrobię projektu na czas, to nikt mi w mordę nie da, do więzienia za to nie pójdę, wielkich kar w umowie też nie było.
Andrzej: Skoro już się danej rzeczy podjęliśmy, kontrakt został podpisany, odpowiedzialność jest znana, to po prostu trzeba zasuwać po nocach. Trzeba być też fair. Dałeś obietnicę, to jej dotrzymaj.
Całość rozmowy w formie video do obejrzenia na YouTube, zapraszam!
Bardzo ciekawy temat. Zapisuję sobie do odsłuchania na wieczór ;)
“wielkich kar w umowie też nie było”
Ja miałem nieprzyjemności z umową, w której w ogóle nie było mowy o karach ani o terminach. Były za to słowne zapewnienia, że się nie śpieszy. W trakcie pracy okazało się, że źle oszacowałem swoje możliwości i będzie potrzeba kilkukrotnie więcej czasu niż planowałem.
W polskim prawie (na którym się nie znam) jest możliwość sądzenia się z wykonawcą dzieła niezależnie od kary umownej jeśli zamawiający poniósł stratę związaną z niewykonaniem umowy w terminie (a jeśli nie ustalono terminu to zamawiający gdy uzna to za stosowne może listownie taką datę ustalić, data musi być oczywiście rozsądna).
W moim przypadku zamawiający oszacował swoją stratę na poziomie ok. 30x razy wyższą niż moja niedoszła zapłata zapisana w umowie. Straszył mnie tak przez 2.5 roku aż sprawa miesiąc temu została przedawniona (dwa lata od ustalonego terminu).
Ustne ustalenia są do niczego, też się na tym kiedyś przejechałem. Temat mocno rozwijam w książce :).
Dobrze, że finalnie do żadnych konsekwencji u Ciebie nie doszło. U mnie opóźnienie wynikało m.in. z tego że nie dostałem na czas grafiki.
Obejrzałem całą rozmowę i z większością rzeczy mogę się zgodzić, czekam na więcej produkcji takiego trio.
Każdy chciałby skończyć projekt na czas ale zazwyczaj niestety wygląda to inaczej :)