Żaliłem się ostatnio jak to mnie melankolija dopadła i ze wszech sił oraz dev-zamiarów wycisnęła. Powodem takiego stanu rzeczy było zmęczenie materiału mięsno-kostnego, który to – do granic wytrzymałości eksploatowany – odmówił posłuszeństwa i na spojrzenia w stronę komputera konwulsjami reagować zaczął w geście samo-obrony.
Tata bloguje
Jakoś na wiosnę postanowiłem zobaczyć co dzieje się w blogosferach innych niż programistyczna. Nigdy mnie to jakoś specjalnie nie interesowało, aż w końcu zaczęło. Po półtora roku “bycia tatą” w mojej głowie nazbierało się tyle myśli, spostrzeżeń i refleksji na temat dzieci właśnie, że narodziło się moje drugie blogowe wcielenie:
Nieźle, nie? :) Zapraszam tam, baj de łej, chociaż ten kawałek internetu dość mocno podupadł i prawdopodobnie stanu świetności nigdy nie osiągnie. Okazało się bowiem, że podobnych blogów są dziesiątki. Ba – setki nawet! I ciężko jest zrobić coś, co będzie… oryginalne, wyróżniające się, zauważone.
A ja lubię być oryginalny, wyróżniający się, zauważony, taka już jestem: nieco ekscentryczna i nieprzewidywalna ;).
Pojawił się więc pomysł: zmienię ten parentingowy światek w inny sposób, a co mi tam!
Blitz startup
Pomysłów na projekty miałem w ciągu ostatnich lat dziesiątki. Wy raczej też, prawda? Pewnie każdy dokładnie zna cykl życia pomysłu na projekt, czyż nie? Najpierw pomysł rodzi się w głowie, a głowa mówi: fajne! Potem pomysł w głowie siedzi i się przetwarza, tworząc coraz to nowe odnogi, możliwości i potencjalne generatory dev-satysfakcji. Etap przedostatni to uporządkowanie całej idei, spisanie jej gdzieś (u mnie: w OneNote) i zadowolenie z siebie: “ale fajnie wymyśliłem”! Etap ostatni to mocne postanowienie: “kiedyś to zrealizuję!”. I koniec bajki.
Tym razem jednak było inaczej. Zauważyłem, że takich blogów jest naprawdę dużo. I nie sposób jest je wszystkie znaleźć, zobaczyć co oferują, być na bieżąco (gdyby ktoś chciał). Przypomniało mi się, że kiedyś Gutek stworzył dotnetblogs, które nieustannie kieruje do mnie jakiś tam percentaż Czytelników. Wymyśliłem jak można podobną stronę poczynić w kontekście blogów parentingowych, optymalizując ją pod większą liczbę subskrypcji, z przetwarzaniem server-side i… spisałem wszystko w OneNote:). Jednak zamiast postanowić że “kiedyś to zrobię”, po prostu… to zrobiłem! Tego samego DNIA miałem gotowy, działający prototyp. Przez kolejne dwa dni wymyślałem co można dodać i konsultowałem ideę z najfajniejszymi blogerami z tej dziedziny (tymi, którzy zechcieli ze mną pogadać, bo część – nie chciała:) ). Dnia czwartego przepisałem od zera to co miałem i wypuściłem betę na zdalny serwer. Kolejne dwa dni to poszukiwanie logo oraz szablonu, aby strona fajnie wyglądała, i dostosowywanie tego do moich potrzeb. Siódmego Dnia odpoczął, bo nastąpił oficjalny start tego tworu:
Tydzień od pierwszego zalążka pomysłu do produkcyjnego wdrożenia! I to bez żadnego urlopu, po prostu ślęcząc wieczorami i nocami. I dodatkowo oglądając mecze, bo Mundial akurat był. A mogłem po prostu rzucić wszystko w cholerę i nawet nie próbować…
Satysfakcja była nieziemska. Startowałem z ok 30 blogami dodanymi do systemu, a teraz jest ich tam ponad 300. W ciągu dosłownie paru dni wzmianka o moim portalu pojawiła się na większości polskich blogów parentingowych: czy to w postaci posta czy też wiadomości na fanpage. Prawie wszyscy chcieli tam być, prawie wszyscy są i ciągle dochodzą nowi. Od tygodni nie jestem już tak aktywny w tym temacie jak byłem na początku, ale całość nadal się kręci, działa i notuje ileś-tam odwiedzin.
Wnioski
W kilka wieczorów naprawdę zmieniłem ten kawałek polskiego internetu. I poczucie takiej władzy jest świetne: jako programista mogę wpłynąć na to, jak setki/tysiące ludzi korzystają z internetu na co dzień! Może to zabrzmieć nieco patetycznie i zbyt górnolotnie, ale otrzymałem dziesiątki wiadomości potwierdzające to stwierdzenie. Na części polskich komputerów wykopałem Pudelka z pozycji strony startowej;).
Ważne jest, aby po prostu coś ROBIĆ zamiast tylko myśleć o tym. Skorzystać z tego, że my… możemy.
Aha, i: zadbać o wygląd tworzonego tworu.
Mam nadzieję, że przy następnym pomyśle uda mi się zastosować tą samą taktykę, czyli po prostu go zrealizować. Licząc po cichu na to, że w końcu trafi się taki, który spłaci nasz kredyt mieszkaniowy ;).
Cześć!
Przede wszystkim gratuluję inicjatywy. Lepiej pójść na żywił i nie odkładać projektów do szuflady cały czas. Tak trzymać. Nawet niewielkie własne projekty pomagają spojrzeć z nowej perspektywy na wiele tematów.
Ze szczegółów, to brak mi fotek. Wiele blogerów i blogerek przywiązuje do nich dużą wagę, nie powinno ich zabraknąć na Twojej stronie.
Trochę bym popracował nad czytelnością, bo opisy pod tytułami moim zdaniem są nieczytelne. Najbardziej rzucają się w oczy nie tytuły artykułów, a nazwy blogów (mniej ważne moim zdaniem). Elementów na stronie jest mało, ale mogłoby być jeszcze mniej, a im mniej tym lepiej (np bez nazw blogów, bez opisów, w szczególności bez tej ikony linka, a za to z fotką).
Fajnie by było dostać “na żywo” najfajniejsze posty z tego światka (najbardziej szerowane na fb, najbardziej komentowane), etc. Jakaś ocena popularności by się przydała.
Fajne są na górze kategorie – #tata, #fresh – fajnie, że jest ich mało ,bo wtedy są czytelne.
Czekam na wersję 2.0 serwisu:)
Świetnie, że udało Ci się przejść z fazy pomysłu do skutecznego wdrożenia :)
Czy możesz uchylić rąbka tajemnicy, co siedzi w środku? Nancy, Entity Framework, MS SQL?
No fajnie to wygląda… Super sprawa no i podziwiam twój zapał, że po godzinach Ci się chciało … Jedna sprawa – wiem że jest google itd … ale może dodałbyś opcję szukania – bo chciałem zobaczyć czy ktoś dodał swojego bloga i nie wiedziałem jak .
Marcin,
Dzięki za gratz & uwagi ;).
Fotek nie ma specjalnie. Najpierw sam tak zdecydowałem, potem skonsultowałem z blogerami, potem z Czytelnikami: pojawił się tylko jeden głos, że ich brakuje. Teraz Twój jest drugi. Więc fotek nie będzie :). Moim zdaniem zepsułyby one wygląd. Sa na przykład na zblogowani.pl , nie podoba mi się, taki misz masz jak z kalendarza Pani Domu.
Za pozostałe sugestie dzięki, zapiszę je sobie na listę “todo/to review” powiązaną z tym portalem. Do zrobienia jest jeszcze sporo (tak usprawnień jak i nowych mechanizmów – jak np wspomniana przez Ciebie integracja z Facebookiem), ale na razie… się nie chce. Może gdyby TVN Style przyszło o powiedziało “masz bańkę, daj nasze logo i zrób to i to” to bym się jakoś sprężył :) póki co pojawiają się inne ciekawe tematy :).
Lech,
Ze dwa techniczne posty związane z tą stronką mam już zaplanowane (np: nie zdawałem sobie sprawy ile problemów może przysporzyć coś tak banalnego jak RSS!).
Pod spodem siedzi Nancy (w sumie może z 20 linijek) i sqlite (początkowo było sql CE, ale CE nie da się używac na Azure).
Krzysztof,
Szukanie byłoby sprzeczne z założeniami portalu. To nie jest i nie będzie archiwum blogów/postów, a stan polskiej blogosfery parentingowej na “chwilę obecną”. Na przykład blog wylatuje ze strony głównej jeśli w ciągu tygodnia nie pojawi się na nim nowy post.
Dodatkowo już tak od strony technicznej:
* nie trzymam “postów” jako takich nigdzie w bazie; trzymam aktualną zawartość kanału RSS
* nie ma za bardzo po czym wyszukać bloga, bo:
+ nazwa w RSS może być inna niż na blogu (a u mnie w konfiguracji – jeszcze inna)
+ URL nie na wiele się zda, bo trzymam URLe RSSów, więc np proxy przez feedburner uniemożliwia wyszukwanie po URL
Z niecierpliwością czekam na część techniczną :) Jak sprawdza się baza sqlite w przypadku jednoczesnych requestów od wielu userów?
P.S. Jeśli chodzi o sugestie, to dodałbym datę postu po najechaniu na kafelek. Gwiazdki bez przeczytania FAQ niewiele mówią :)
Lech,
Tej treści technicznej aż tak wiele nie będzie bo i rozwiązanie dość proste:)
SQLite się sprawdza w tym przypadku, ale nie ma wielu requestów od wielu userów. Jak można zauważyć, treść jest “niemodyfikowalna”, każdy widzi to samo, więc całość jest w 100% serwowana z cache. Baza przechowuje tylko zawartość RSS kilkuset blogów – ją aktualizują wątki w tle, user bezpośrednio nigdy nie generuje zapytania do bazy. Co się pewnie zmieni w miarę ewenualnego rozwoju portalu, ale na razie jest własnie tak, więc równie dobrze działałby plik tekstowy :).
Co do daty i gwiazdek – wystarczy najechać na gwiazdkę a nie na tytuł i pojawi się tooltip mówiący co dana gwiazdka znaczy :). Eksperymentalnie dodałem datę jako tooltip do tytułu posta i bardzo źle to wyglądało.
Nic tylko pogratulować pomysłu i szybkości :-) Z mojej strony uwaga jest taka, że w zakładce kontakt przydałby się jakiś formularz chociaż. Wejście tam i przeczytanie, żeby odezwać sie na fejsie mnie zdziwiło. A po za tym może ktoś nie mieć konta na fb i fanpejcza nie prowadzić :-)
emmetsa,
Thx:)
Z kontaktem wyłącznie przez fejsa to zabieg mający na celu “wygenerowanie” lajków na start bez kupowania reklam. Dodatkowo niektóre takie kontakty przerodziły się w dłuższe rozmowy co pozwoliło mi lepiej poznać parę osób/blogerek – tak łatwiej się “rozgadać” niż przez maila.
Teraz już spokojnie mógłbym dodać taki formularz, ale szczerze mówiąc – po prostu się nie chce :). No i dodatkowo do tej pory bardzo dobrze sprawdzał się FB jako jedyny kanał też.
A to powiem Ci ciekawy zabieg. Nie spodziewałbym się, że taka akcja przyniesie oczekiwany skutek. Nic tylko zapamiętać i przy najbliższej okazji wykorzystać :)
Nasłałem na Ciebie żonę wczoraj ze swoim blogiem. Bardzo fajny pomysł i inspirujące że można zrobić coś fajnego, w krótkim czasie :)
Marcin,
Żona dodana :)