Pierwszy pracujący dzień Nowego Roku. Czyli: pierwszy dzień świadomego bezrobocia. Pierwszy dzień… nowego życia. Miało być słodko i super. Miałem odprowadzić Córkę do przedszkola, a po powrocie wziąć książkę i nie wychodzić z wyra przez kolejne 6 godzin. Wiecie, relaks i regeneracja, tak jak sobie obiecałem.
Tymczasem zestresowany siedzę i nie wiem w co ręce wsadzić. Muszę się z tego jakoś wyleczyć. Ale nie zepsuję sam sobie tej zmiany. Skoro jeszcze nie jestem w stanie się wyluzować i w pełni docenić nowych okoliczności przyrody, zamiast zamulać zrobię coś fajnego: skrobnę podsumowanie. Jak co roku. Już po raz… ósmy!
2015
Chciałem, aby było spokojnie. I początkowo na to się zapowiadało. A wyszło: trzęsienie ziemi.
Sporo przez ostatni rok dumałem. W poszukiwaniu sensu życia, pracy i… szczęścia. Z tych dumań urodzi się może nawet kiedyś kompletnie nieprogramistyczny tekst, bo do jakichś wniosków doszedłem. A potem je zweryfikowałem i zacząłem stosować. Zawoalowane efekty można było zobaczyć na niektórych prezentacjach i w niektórych postach (w tym też). Ot, taka subtelna zmiana w osobowości, która nie każdemu się będzie podobała, ale trudno. Duchowo/refleksyjnie/wewnętrznie ten rok dał mi dużo, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało. Chyba za młody jestem na takie dylematy, ale z drugiej strony: może wcale nie?
Chyba nigdy o tym nie pisałem, ale gdzieś w 2008 czy 2009 roku pomyślałem sobie: fajnie by było kiedyś przygotować i poprowadzić swoje własne, autorskie, szkolenie programistyczne. I przez tyle lat siedziało to z tyłu głowy. Wreszcie mogę ten punkt odhaczyć. Done: jestem szkoleniowcem. Poprowadziłem sporo szkoleń w tym roku, odwiedziłem różne firmy, poznałem ciekawe zespoły i ich problemy. I, co mnie najbardziej cieszy: wszyscy do tej pory są zadowoleni. Przez cały rok dostałem jedną (słownie: jedną) negatywną ocenę. Bo ktoś nie do końca pomyślał i wrzucił początkującego db-admina na zaawansowane szkolenie dla programistów. Zdarza się i tak. Tak czy siak: nie mogę w tym momencie nie zaprosić Was do przejrzenia oferty moich kilku tematów ;) http://devstyle/szkolenia/ . Patrząc na dotychczasowy feedback od uczestników szkoleń, robię to z całkowicie czystym sumieniem.
Moja kariera prelegencka również rozwijała się w najlepsze. W 2015 wystąpiłem aż 19 razy. To średnio raz na dwa tygodnie, wyłączając wakacje. I tu także z ocen jestem bardzo, bardzo zadowolony. Cieszę się, że Publiczności się moje prezentacje podobają. Bo mi podoba się występowanie. I mam nadzieję, że nic się w tym zakresie nie zmieni (chociaż… nie miałbym nic przeciwko zmniejszeniu częstotliwości, bo to jednak sporo zachodu).
Poza stąpaniem po konferencyjnej scenie udało się również po raz pierwszy nałożyć plakietkę “Organizator”. Programistok był super, o czym zresztą pisałem (“Relacja z Programistok 2015“). Mimo, że było mnie tam o wiele mniej niż powinno, to satysfakcję i tak odczuwałem nieziemską.
I tradycyjnie już, jak pisałem na fejsiku, Microsoft dał mi tytuł MVP. Po raz dziewiąty z kolei. I teraz wreszcie może mi się do czegoś przyda :). Ale o tym zaraz.
To wszystko spowodowało zmiany, z których wyspowiadałem się w bardzo ciepło odebranym (dzięki!) ostatnim poście “Pasja zabija. Spowiedź.” Odejście z pracy, dłuuuugie godziny rozmyślań o tym “co dalej”. I powolne, bardzo powolne krystalizowanie się wizji przyszłości. O której za chwilę.
A tak bez związku z programowaniem, blogiem etc: dorosłem i zdziecinniałem jednocześnie. Nieźle, nie? Dorosłem, bo wreszcie porządnie poznałem i doceniłem Pink Floyd! A zdziecinniałem, bo z niezrozumiałych do końca powodów otoczyłem się polskim hip-hopem i szukam w nim czegoś fajnego;). O dziwo – znajduję (i cytaty Wam rzucam, czasem nawet nieświadomie).
2015 – blog | devstyle
Osobny paragraf blogowi poświęcam, bo jest on teraz bardzo ważny. I będzie coraz ważniejszy, jeśli wszystko ułoży się tak jak powinno. W trakcie wakacji udało się odświeżyć jego wygląd i teraz – po raz pierwszy od zarania dziejów – bardzo mi się moje własne gniazdo podoba. Wymagało to sporo zachodu, ale zdecydowanie było warto. Kilka dni temu zmieniłem też nazwę: “Maciej Aniserowicz o programowaniu” było bardzo słabe. Ten dylemat po głowie kołatał się miesiącami. W końcu pojawiła się nazwa idealna: devstyle. Na fejsie wywołało to trochę dyskusji, ale niech tam. Sam fakt pojawienia tylu komentarzy utwierdził mnie w przekonaniu, że decyzja była słuszna.
W ciągu kilku następnych dni fejsik może Was poinformować o zmianie nazwy tego fanpage. Bo z Nowym Rokiem idzie… nowe….
Posted by Maciej Aniserowicz – devstyle on Wednesday, December 30, 2015
I numerki, jak co roku, co mi samemu pozwala na zastanowienie się raz w roku czy zmierzam do przodu czy może jakoś pokrętnie w bok.
- postów: 29
- odwiedziny: 158,296 (~bez zmian)
- unikalni użytkownicy: 102,586 (wzrost o ~15%)
- odsłony: 338,375 (wzrost o ~20%)
- subskrypcje Twitter: 1 333 (wzrost o 373)
- “lajki na fejsie“: 1 655 (wzrost o 100%)
- do tego: 21 odcinków DevTalk
Co tu dużo gadać: jest super. Pisałem mniej, a Was jest ciągle coraz to więcej. Dzięki za Waszą obecność.
2016
Przez wiele ubiegłych lat patrzyłem na nadchodzące kilkaset dni i myślałem: niech się dzieje co chce, byle jak najmniej. I, na szczęście, nigdy nie było tego najmniej. Prawdopodobnie podświadomie coś takiego sobie do głowy wciskałem wiedząc, że i tak nie znajdę czasu na realizację ogromnej większości pomysłów czy postanowień. Koniec z tym. Teraz czas mam. A zatem…
Rozpoczyna się mój dziewiąty rok blogowania. To więcej niż podstawówka miała za moich czasów. To tyle ile łącznie spędziłem w liceum i na studiach. To praktycznie całe moje “dorosłe” życie. Szok! Czas to wreszcie jakoś uczcić, jakoś podsumować, “uświęcić” i wbić się na kolejny level. Nadchodzący rok będzie podporządkowany blogowi właśnie, i wszystkiemu co z niego wynikło.
Wróżbę mam. W końcu jestem Maciej, choć nie do końca wróżbita. A mianowicie: dzięki Wam i dzięki mi: “devstyle” jeszcze bardziej rozwinie i tak już całkiem rozwinięte skrzydła i wlezie w wiele miejsc, w których go jeszcze nie ma. Trochę wyjdzie z .NETowej, czysto developerskiej niszy. Dużo się będzie działo. Będzie i wesoło, i refleksyjnie, i technicznie i inspirująco. Tutaj będzie można przyjść gdy w pracy zacznie być nudno. I gdy się nie będzie kompilowało. A także: gdy wszystko jak z płatka pięknym zerojedynkowym nurtem będzie płynąć.
Samej kwestii nazwy “devstyle” należy się szersze wyjaśnienie, chociaż kogo to tak naprawdę interesuje? Póki co zatem w trzech krótkich zdaniach: jak doskonale wiecie, to co uprawiam nie jest zbiorem suchych technicznych tekstów, jak MSDN. Jest to miejsce, gdzie spotykamy się: Wy poznajecie mnie, ja poznaję Was, Wy poznajecie siebie nawzajem. Czyli to “prawie” jak lifestyle, ale tym określeniem się brzydzę niesamowicie, a devstyle jest… taki nasz, swojski, programistyczny, … fajny, metaliczny, pluszowy i interesujący.
Już dość dawno temu dało się zauważyć, że teksty czysto programistyczne, z kodem, dev-mięchem, pojawiają się rzadziej. Taką treść wyniosłem trochę do podcasta, a trochę to prezentacji konferencyjnych, tutaj zostawiając głównie swoje refleksje, luźne przemyślenia. I to było dobre posunięcie. W nadchodzącym roku zamierzam eksplorować kolejne “medium” komunikacyjne, gdzie znajdzie się miejsce na kodzik i technikalia. Chodzi oczywiście o Youtube! Kanał już jest i się grzeje: http://devstyle.pl/youtube. Treść: w przygotowaniu. Póki co zapraszam do rozejrzenia się i rozgoszczenia, zobaczymy się tam całkiem niedługo. A jeśli ktoś na zapas, na zachętę, kliknie “subskrybuj”: tym lepiej. Ale na pewno poinformuję również tutaj, na blogu, gdy coś nowego zacznie się tam pojawiać.
DevTalk także będzie dalej żył i wesoło nadawał. Czeka go odświeżenie wyglądu, zastanowienie nad formułą… W planach wiele bardzo ciekawych odcinków, Gości mam potwierdzonych na dobre pół roku. Trwająca właśnie przerwa “techniczna” powinna się wkrótce zakończyć, więc nie zapominajcie o nim.
Od wielu miesięcy chodzi mi głowie pomysł napisania… książki. A właściwie dwóch: jednej programistyczno-technicznej i jednej “luźnej”, takiej trochę blogowej. Obie dorobiły się już pomysłów na okładki i częściowych spisów treści. Teraz zostało usiąść i dodać treść ;). To najmniej pewny z moich planów na 2016, ale niezależnie od finalnego efektu: przygoda zapowiada się bardzo ciekawie.
Budujące jest to, że coraz więcej świetnych inicjatyw prosi mnie o pomoc. W nadchodzącym roku nastąpi “konferencyjna kumulacja”: będę pomagał przy organizacji trzech albo czterech dużych konferencji programistycznych, mając realny wpływ na to co na nich usłyszycie/zobaczycie. Więcej szczegółów: w odpowiednim czasie.
Właściwie wszystkie moje dotychczasowe społecznościowe projekty spotykały się z bardzo pozytywnym odzewem, ale szczególnie jeden z nich wspominam z niezmiernym sentymentem. Przez długi czas odpychałem od siebie wizję wielkiej powtórki tej niesamowicie motywującej dev-inicjatywy. A teraz nadchodzi czas na jej realizację. Jeśli ktoś jest “ze mną” dłużej niż 3 lata to może domyślić się o co chodzi. Poki co: cicho sza, ale to mój pierwszy w kolejności projekt na rok 2016, więc już w ciągu miesiąca będzie o tym głośno. Nie mogę się doczekać.
Mam też ciekawą koncepcję “kruszenia dev-lodów”, scalenia introwertycznej grupy konferencyjnych widzów, którzy nie są w stanie zintegrować się z bandą najgłośniejszych eventowych krzykaczy. Masz dość snucia się w samotności po konferencyjnych korytarzach, podczas gdy “wszyscy inni” wydają się świetnie bawić? Stay tuned. O tym: również niedługo.
Po cichu liczę też na to, że wreszcie się przełamię i wystąpię gdzieś – za granicą? – z prezentacją po angielsku. A może nawet szkolenie w taki sposób poprowadzę? A może szkolenie otwarte – na początek jednodniowe, w Warszawie – mi wyjdzie?
I tak dalej, i tak dalej… Wszystkiego zdradzać nie mogę, ale w głowie narodziło mi się bardzo wiele ciekawych pomysłów. Jeśli uda się zrealizować choćby część z nich to satysfakcja moja niebios sięgnie.
Już we wrześniu napisałem:
I tak właśnie będzie. Zapowiada się najważniejszy rok w mojej dotychczasowej karierze. To teraz los zdecyduje, czy “da się” żyć tak jak sobie wymarzyłem, czy jednak za kilka miesięcy będę musiał wracać do pracy. Jeśli przed jakąś konferencją zobaczycie czerwone Subaru BRZ z rejestracją B0 DEV to będzie znaczyło, że mi się udało.
Standardowo już zapraszam do subskrypcji newslettera, gdzie prawdopodobnie pojawi się coś więcej niż tylko zrzut RSSa. “Zaganiam” też na fejsika, gdzie, oprócz informacji o postach, przynajmniej raz na dwa dni coś ciekawego/zabawnego/inspirującego staram się umieścić. Wasze kciuki, jakkolwiek smutno by to nie zabrzmiało, są potrzebne ;).
No to do ponownego przeczytania wkrótce. A tak w ogóle to…
“patrzcie jak zdzieram podeszwy w drodze od słów do czynów”
tajest, hiphop;) – a dokładniej Włodi T&T
. I trzymajcie kciuki: jeśli mi się uda to będzie oznaczało, że nadszedł nasz – programistów – czas. Jeśli nie – to będzie trzeba jeszcze trochę poczekać.
Tak czy siak – będzie dobrze. Na koniec zawsze jest.
A co by miało być źle? Pracowałeś na to, więc powodzenia! BRZ – ta jest -> fajne auto, ale ostatnio jednak jakoś bardziej mi się BMW widzi :)
PAWELEK,
Dzięki, a co do auta – jak przyjdzie pora to się będę jeszcze raz zastanawiał :).
Trzymam kciuki i kibicuję!
KONRAD KOKOSA,
Dzięki i, mogę powiedzieć, wzajemnie ;).
Czas się przywitać :-)
Śledzę blog od paru lat ale jeszcze nic nie napisałem.
Wracając do posta :
SUPER !
Trzymam kciuki, 2016 to będzie cudowny rok ! Nie tylko dla mnie :-)
KRZYSIEK ZAWISTOWSKI,
Ano pora najwyższa, dzień dobry :). Pierwsze koty za płoty, czekam na uwagi pod kolejnymi postami!
“społecznościowe projekty spotykały się z bardzo pozytywnym odzewem, ale szczególnie jeden z nich wspominam z niezmiernym sentymentem. Przez długi czas odpychałem od siebie wizję wielkiej powtórki tej niesamowicie motywującej dev-inicjatywy. A teraz nadchodzi czas na jej realizację. Jeśli ktoś jest “ze mną” dłużej niż 3 lata to może domyślić się o co chodzi. Poki co: cicho sza, ”
Cicho sza, ale to jest pomysł, który mi się podoba najbardziej ;)
PIOTRB,
No to super, mi też się podoba, chociaż nie wiem czy najbardziej bo wszystko z powyższej listy mi się podoba :).
Trzymam kciuki – Twój sukces będzie też naszym :) I mówię to oczywiście bez żadnej kokieterii – taka prawda.
PAWEŁ SZCZYGIELSKI,
Dzięki :). Po długich rozmyślaniach też myślę, że taka prawda, chociaż trochę to niewygodne. Ale tym większą mam motywację.
Sytuacja typu Win-Win, jak najbardziej wygodna, cocojambo i do przodu!
Wszystko brzmi obiecująco. Pozostaje nam czekać, bo jest szansa na duży powiew świeżości w naszej społeczności. Powodzenia!
TOMEK,
Dzięki, świeżość – jak najbardziej. Chociaż i tak jest dość świeżo jak spojrzymy na całe nasze community, nieprawdaż?
Maćku, na moje kciuki też możesz liczyć :)
Jeśli będziesz szukał pomysłów albo inspiracji w temacie pisania książek, to warto zajrzeć tutaj: http://jamesclear.com/. Od czasu do czasu pojawiają się tam ciekawe sposoby na to jak rozwijać się w tej dziedzinie.
KUBA,
Dzięki! A link sobie zapisałem, będę inwestygował jak przyjdzie na to czas :).
Powodzenia pro% ;)
Macieju, jeśli poszukujesz sensu to może odnajdziesz go w Bogu?
Macieju jeśli słuchasz czasem rapu to może poszperaj trochę o gościu, który nazywa się Tau