Na początek tak na lekko…
Przychodzi do mnie Arab. Poważny gość, okularki, broda… Mój były wykładowca z uczelni.
“Chcę zamówić u ciebie system!” – mówi zdecydowanym głosem.
“OK!” – odpowiadam nie mniej zdecydowanie.
Dogadujemy się, prace ruszają.
Niedługo nadchodzi termin pierwszego demo. Spotykamy się i na pierwszy ogień idzie pokazanie jak działa moduł zarządzania użytkownikami. Odpalam efekt swojej pracy w przeglądarce i trochę bezwiednie wstukuję adres “http://localhost/users/all/warzywa“. Hę?
Wygląda to głupio, coś tu nie gra, ale brniemy dalej.
Nie mija kilka chwil, a z klikania po stronie wyrywa mnie wrzask.
“Warzywa? Jak to warzywa! URL ma się kończyć na ‘jarzyny’! Ja nie jestem warzywem, jestem jarzyną! I właśnie to chcę widzieć w adresie!”
WTF??
Podnoszę głowę, olaboga! Przede mną stoi brukselka. Normalna brukselka, tyle że ludzkich rozmiarów. W okularkach, z brodą… i z takim śmiesznym zielonym szczypiorem wyrastającym ze środka głowy.
Aż się z wrażenia obudziłem.
Sensu to co napisałem nie ma za grosz, ale pokazuje jak tworzony system może wgryźć się w psychikę programisty. Przyśniło mi się to dzień po zakończeniu prac nad, nomen-omen, modułem zarządzania użytkownikami właśnie. Bynajmniej systemu do obsługi warzywniaka nie piszę:).
Miewacie takie durne sny, co to projekt w słodkie objęcia Morfeusza przenoszą? I dowodem są na to, że w chwili obecnej życie wokół tej jednej rzeczy się kręci, w głowie pozostając nawet długie godziny po odejściu od komputera?
A tak zupełnie “bajdełej”… Jak można zobaczyć nawet wzrokiem sokolim nie dysponując, na blogu z różnych względów posucha ostatnio wystąpiła jak u emerytowanej burdelmamy. Mimo to licznik “lajków na fejsie” rośnie, a statystyki feedburnera niekiedy nawet 1000 pingów pokazują. Dodatkowo przez te miesiące dostałem różnymi kanałami dobre kilkanaście ponagleń do generowania kolejnych blogowych treści, co też niniejszym staram się zainicjować. Dzięki za to!
:) raz miałem taką sytuację:
W pracy robiliśmy system który miał pokazywać czy wszystkie serwery działają tak jak należy – jeżeli któryś z nich nie działał stronka robiła się czerwona. Długo pracowałem wtedy i zapomniałem zasłonić okno – po drugiej stronie drogi na ścianie budynku był umieszczony panel na diodach led, który pokazywał informacje z jakiejś chyba gazety – diody oczywiście czerwone…… Obudziłem się w takim szoku jak się włączył około 5 rano, że najpierw nie ogarniałem co się dzieje. Dopiero po kilku minutach zobaczyłem że zapala się cały na czerwono i przygasa na minute i tak kilka razy. Zacząłem się tak śmiać, że obudziłem kilka osób :D
Jak miło wiedzieć, że nie jest się jedynym, człowiek chciałby odpocząć, a pracuje nawet podczas snu, miałem tak wiele razy niestety. Zauważyłem, że najczęściej mnie to spotyka jak się nad czymś “zatnę” i w końcu dochodzę do wniosku – “nic już dziś nie wmyślę” i ZzzZzz. Pzdr.
Ale coś Ci się pokręciło w tym śnie, bo prof. Saeed ma wąsy a nie brodę :)
Maciek, może opisałbyś co u Ciebie po zmianie pracy? :)
M3m: no to widzisz, tak go wyciskają, że się zamienia w warzywo ;)
Łukasz,
Może to i dobrze że tak dokładnie po tylu latach wykładowców nie pamiętam:)
M3m,
Bardziej “na temat” i technicznie będzie później, dzisiaj było na rozgrzewkę po 3 miesiącach przerwy:)
Dobrze, że wróciłeś. Już myślałem że mi się RssDemon popsuł, bo tak długo nic od ciebie nie meldował ;). Co do snów, to do dzisiaj pamiętam doła, jakiego złapałem po zapaleniu papierosa po 6-cio miesięcznej przerwie. Myślę sobie: co mnie podkusiło na tej imprezie? Przecież tak dobrze mi szło. Po chwili dopiero, jak się szara masa rozruszała pod kopułą, zacząłem kombinować: zaraz, zaraz, po jakiej imprezie? Kiedy to właściwie było?
Potem się dowiedziałem, że nie byłem pierwszym, który wymiękał we śnie, podczas rzucania fajek ;)
A co do rozwiązywania problemów podczas snu, to powiedzenie “muszę się z tym przespać” stało się już jedną z moich głównych dev-zasad.
I na koniec ciekawostka w temacie (naprawdę warto): http://youtu.be/51e2NEmuI7I
zabanet,
Dzięki:)
Z fajkami miałem podobnie, i chyba każdy kogo znam też tak miał, że wkrada się ten syf w sny…
A video sobie zakolejkowałem na “kiedyś”, temat wygląda ciekawie.