… temu żonka daje, chciałoby się powiedzieć. Ale żonka wtedy jeszcze śpi. I o to właśnie po części chodzi.
“O czym ty, kurde, cycu, prawisz?” cisnąć się może na usta pytanie.
Wat?
W relacji z We Actually Build Stuff wspomniałem, że @rafek podzielił się ze mną tipem “jak zrobić coś hobbystycznie-produktywnego pracując zawodowo i mają małe dziecko w domu“. Właściwie to było chyba pierwsze pytanie jakie mu zadałem, mimo że wcześniej nie znaliśmy się w “realu”.
Wydawało mi się to niemożliwe do osiągnięcia, ale odpowiedź była na tyle banalna, że się zdziwiłem swojej niedomyślności. Wprowadziłem tą poradę od razu w życie i dwa miesiące później mogę powiedzieć – to się sprawdza. Co można zresztą zauważyć nowym tchnieniem życia, jakie udało się wpompować w blog.
Jednak zanim napiszę OCB – najpierw małe wprowadzenie w kontekst…
Kontekst
Mój zwyczajny dzień wyglądał mniej więcej tak: pobudka o godzinie pozwalającej rozpocząć pracę o wyznaczonej godzinie. Potem praca. Potem jakiś siakiś obiad i “quality time” z rodziną czy załatwianie “spraw codziennych”. Przychodzi co do czego i mamy wieczór. Czas na serial czy film, ew. browara, książkę, muzykę… bo ani na programowanie dla przyjemności ani na pisanie bloga nie ma po prostu siły.
Kiedyś było inaczej – jeszcze 2-3 lata temu mogłem spokojnie sobie posiedzieć nad czymś do północy czy dłużej… ale teraz już nie bardzo. Słowem – dziadzieję.
Tip
I gdzie tu miejsce na cokolwiek “zawodowego” poza pracą? Ano właśnie… Trzeba wydłużyć sobie dzień! Wystarczy wstać wcześniej! Na tyle wcześniej, żeby mieć 1-2 godzinki dziennie, codziennie, tylko dla siebie. Ja wstaję o 5:15. Zacząłem od 5:30 a planuję to przesunąć jeszcze trochę, żeby wstawać regularnie o 5:00.
I wiecie co? To jest super. Wszystkie moje dwie kobietki śpią – mam święty spokój. Włączam muzyczkę i mogę odpłynąć. Umysł mam, po pierwszym łyku kawy, gotowy do wrzucenia na najwyższe obroty. Przez tyle czasu nie zmęczę go zbytnio, więc w pracy jestem tak produktywny jak byłem wcześniej. Z kolei na późniejsze aktywności to nie wpływa – w końcu nie wymagają one nie wiadomo jakiej formy psychiczno-umysłowej. Zabawa z dzieckiem, wypad do sklepu, lekarza, czytanie książki czy oglądanie filmu to nie rocket science i spokojnie nawet taki 1,5-2h wcześniej przebudzony mózg sobie z nimi poradzi.
To prawda, wstać jest czasami ciężko – średnio raz w tygodniu mi się to nie udaje. To prawda, raz na kilkanaście dni odpłynę o 18 po to aby obudzić się dopiero rano. Ale póki co – zdecydowanie mi się to opłaca i podoba. Na razie ten czas poświęcam na pisanie postów, eksplorowanie jakichś ciekawych narzędzi napotkanych w ciągu dnia oraz organizację pozostałości po moim romansie z GTD. W przyszłości (jak zbuduję wystarczający duży bufor postów, co pewnie uda mi się osiągnąć w ciągu max 2 tygodni) planuję posiedzieć nad jakimś hobbystycznym projektem, popoznawać nowe biblioteki/technologie, przygotowywać prezentacje itd.
Prawie za darmo mam dodatkowo ~15% dnia pracy – tylko dla siebie. A być może będzie więcej, jeśli uda mi się tą praktykę wprowadzić również w weekend.
Polecam przetestowanie.
Kima
A, i jeszcze odpowiedź na pytanie które na pewno się pojawi: zwykle chodzę spać między 22 a północą.
Jako bonus: ciekawy artykuł “jak zacząć w tym temacie”, też od @rafka: “The Most Successful Techniques for Rising Early“.
A jak Tobie udaje się zająć czymś interesującym poza pracą? Głównie zwracam się do osób z “rodzinnymi obowiązkami”, bo wcześniejszy etap życia mam już za sobą i to doskonale znam:).
Świetny pomysł. Od dłuższego czasu rozważam przełączenie się na podobny tryb, bo wieczorami odnoszę porażkę za porażką. Zdarzyło mi się raz przypadkiem obudzić o 5 i siadłem do pet projektu na dwie godziny, po czym byłem niesamowicie zaskoczony ile fajnego kodu udało mi się napisać :)
Problem jest taki, że ta młodsza kobitka potrafi się parę razy w nocy obudzić. Potrafi zachorować. Wtedy zaczynają się poważne schody, bo noce masz nieprzespane i ciężko się po prostu zerwać i zacząć pracować :( A wiem coś o tym, bo jestem przeszczęśliwym ojcem 1,5 rocznej kobitki :) Co więcej, często to ja się zajmuję małą w nocy więc tym bardziej muzyka od rana wskazana nie jest :)
KC,
Ja myślałem kiedyś że jestem nocnym markiem i że takie fajne jest garbienie się po nocach, ale to by mnie teraz bardziej męczyło niż robienie czegoś pożytecznego z rana. A tak mam zakodowane: wieczorem relaks, jeśli na wyro nie padnę. A rano: też relaks, tyle że zawodowy:).
yaceq,
Najlepsze jest to że nikt nie każe mi tego robić. Jeśli nagle młoda w nocy zdecyduje, że ona jednak woli teraz wyć do księżyca a spać w dzień to po prostu rano nic nie porobię i nic się nie stanie:). To nadprogramowy czas którego wcześniej nie miałem, a teraz nagle przez większość tygodnia go mam.
hmm … może warto spróbować Twojego podejścia. Póki co siedzę wieczorami – do 1, 2 – a wstaję o 6 coby w pracy być o 7. U mnie syn (dzisiaj kończy 13 miesiąc :) ) często się budził wieczorami a od komputera prościej mi się wstawało niż z łóżka więc to było połączone z nocnym dyżurem :) Zawsze mi się wydawało, że właśnie około północy pracuje mi się najlepiej ale zobaczę czy będę wstanie rozpoznać komputer o 5 rano ;)
Ino gorzej jak sobie coś zaplanujesz na ten poranny czas, co po prostu trzeba zrobić :)
Swego czasu jak w poprzedniej firmie pracowałem miałem naprawdę ruchome godziny pracy i to było ekstra. Chodziłem (z resztą z rafkiem:) na 7 do pracy, wychodziłem o 15 i wiesz ile wtedy miałem czasu dla siebie? :) Teraz niestety już tak nie mam i jest 9-17 :(
Pomysł ogólnie niezły, ale… jak ktoś już normalnie wstaje o 4.50 do pracy, to ma już małe pole manewru do wcześniejszego wstawania ;-)
Ale faktem jest, że po zmianie czasu pracy na wcześniejszy ze zdziwieniem zauważyłem, że jakoś dziwnie dużo czasu mi się na inne sprawy zrobiło.
Łukasz,
U mnie póki co o tyle prościej że aby zacząć pracę o 7:00 muszę wstać o 6:45:). A to całe pracowanie po północy jest przereklamowane. Dzięki temu że wiem co będę robił z samego rana – i że mi się to będzie podobać, bo inaczej po co bym miał wstawać – naprawdę łatwo jest zerwać się z wyra żeby się za to jak najszybciej zabrać.
yaceq,
Dlatego też to nie jest i nigdy nie będzie czas na coś co “muszę” zrobić – to tylko umowa moja ze mną, a nie dodatkowo z kimś kto polega na moim porannym wstawaniu. W przeciwnym wypadku prysłby urok.
A co do pracy 7-15 to jak najbardziej wiem ile wtedy ma się czasu dla siebie, bo sam tak pracuję:).
Feagorn,
Heh jakbym miał wstawać o 4:50 do pracy to najprawdopodobniej jedyne o czym bym myślał to jej zmiana:).
Pomysł jak najbardziej przedni i stosuję go już od około 3 lat z tą tylko różnicą, że ja o 6:30 muszę wyjść z domu, aby być o 8:00 w pracy. W tym czasie ogarnę siebie, pozbieram dzieciaki i popędzę żonę, bo się grzebie ;) . Spać zwykle chodzę między 23 a 1:00, ale zdarza mi się posiedzieć do 2 (z trzy razy w miesiącu). Taka pora chodzenia spać wynika głównie z poczucia braku czasu na samorozwój na który tak na prawdę mam czas tylko w domu. W pracy jakiś irytują mnie ciągłe pytania “kiedy będzie gotowe, kiedy będzie gotowe” i wolę nie wkurzać szefa tym, że akurat robię coś innego.
Jak na razie wytrzymuję tylko co jakiś czas muszę sobie zrobić reset i wyspać się z 12 godzin. tak z raz w miesiącu.
Ja muszę przyznać że zanotowałem spadek produktywności wraz z tym jak przestałem wstawać o 4:00 i kłaść się po dobranocce (jeszcze 3-4lata temu na studiach było to dla mnie normą). Chyba pora powrócić do starych nawyków.
Ależ to nie praca mnie zmusza do tak wczesnego wstawania, a samodzielny wybór. Z pracy wychodzę o 14.00, nie muszę się przedzierać przez korki, nawet w najgłębszej zimie mogę jeszcze wybrać się “za dnia” na spacer z psem. Jak dla mnie to same plusy. Choć może to się też wiązać z tym, że mi więcej jak 6 godzin snu w tygodniu nie trzeba. Co innego w weekend ;-)
Feagorn,
AA no to rozumiem jak tak:). Żonka moja w Wawie jeszcze musiała z Woli do Sękocina dojeżdżać, też o takiej chorej porze lepiej było z domu wyjść żeby pół życia w korku nie spędzać.
Myślałem już o tym, ale mój maluch ma dopiero 2 miesiące i raczej się nie wysypiamy ;) Ale dzięki za przypomnienie – skądinąd wiem że mój umysł ma hiperwysokie obroty właśnie rano (szczyt około 7:30) – warto wykorzystać. :)
Piotrek,
Moja ma 3 miesiące teraz:)
Ja po 3 miesiącach wstawania o 5.30 doszedłem do wniosku, że jestem bardziej produktywny w nocy. Kładę się spać około 3.00 a wstaję koło 9-10. Co do rozwijania swoich projektów stosuję troszkę inną takykę: codziennie przeznaczam około 2 godzin na sprawy ze swoimi projektami, dodatkowo calutki piątek jest przeznaczony na rozwój swoich projektów – pomijając nagłe przypadki stałych klientów.
Macieju,
życzę powodzenia… ;) … to tak w skrócie…
Przerabiałem ten wątek u siebie, dość konsekwentnie i metodycznie. Na początku jest zajebiście i mniej więcej tek jak to opowiadasz. Potem zauważasz że nawet jak nie musisz to wstajesz i to bez budzika, niby nic wielkiego ale w którymś momencie delikatnie mówiąc irytuje że nawet w weekend nie możesz się powylegiwać (jak za starych dobrych czasów)…
Nie wiem w jakim wieku jest Twoja Młoda, ale zakładam że to Młoda Bestia. Piszę bestia bo skubańce cholernie szybko się uczą (chciałbym mieć ich tempo przyswajania). Młoda zauważy że jak wstanie trochę wcześniej to już ktoś jest na czuwaniu i reguarnie zacznie wstawać tak jak Ty. Poranek przesunie się więc rodzinie na piątą… Jeśli Twoja Żona nie podziela Twojej pasji do rannego wstawania to zdecydowanie pobłogosławi Cię w tym momencie…
Suma rumarum zostaniesz postawiony przez mega wyborem – cała trójka wstaje o 5 rano i nikt (pomijając Młodą) nie będzie zadowolony, albo mozolna walka o przywrócenie 7 jako sensownej pory do wstania.
Oczywiście puenty Ci nie życzę, ale miej na uwadze do kalkulacji plusów i minusów :-))
pozdrawiam,
Edit:
doczytałem ile Twoja Młoda ma :-) Gratulacje z okazji ojcostwa i powodzenia – ma świeży nośnik pamięci i jeszcze niewiele nawyków… Opisany scenariusz jest tym bardziej prawdopodobny…
migro,
Dzięki za ostrzeżenie, będę miał na uwadze:). Najwyżej z problemem zawalczę jak już się pojawi. A co do “autobudzenia” nawet w weekend – mało co mnie tak uraduje, nie znoszę spania i jeśli organizm sam z jakiejś części snu zrezygnuje to tym lepiej.
zobacz na to: http://www.businessinsider.com/why-programmers-work-at-night-2013-1
pawelek,
Widziałem, czytałem, u mnie kiedyś tak to działało – teraz już nie.
@migro
Ale z drugiej strony jak pójdzie do przedszkola, to przestanie rano wstawać ;)
O 5:00 – 5:30 wstawałem, jak nie miałem dzieci. Teraz mi to nie wychodzi. Dla mnie najlepiej było, jak wstawałem codziennie o tej samej porze (czyli w weekendy też). Nie nauczyłem organizmu przechodzenia w tryb weekendowy.