Rozpoczyna się właśnie piąty rok życia niniejszego bloga i mojego online’owego, porządnego, kulturalnego i podobno bardzo sztucznego;) wcielenia. Przy tej okazji, jak zwykle (2009, 2010, 2011) – pora na rzut jednym okiem w przeszłość, a drugim w przyszłość. Efekty takiego makabrycznego zeza co rok sobie czytam i jest to lektura zwykle dość miła, więc i tym razem nie będzie inaczej.
GO!
2011
Prywatnie: zdecydowanie najważniejszym faktem minionego roku było żonywzięcie, które to wydarzenie zostało zorganizowane dość spontanicznie, choć niespodziewanego głośnego i fajdającego ku temu powodu nie było. Ot, ułańska fantazja wzięła na chwilę górę nad kompletnym zdziadzieniem i codzienną rutyną. I to tyle.
Blogowo: 87 postów, czyli chyba najmniej w mojej dotychczasowej działalności, chociaż też nieźle. Udało mi się sporo popisać m.in. o logowaniu oraz testach jednostkowych. Część notek o testach dało się nawet zgrupować w całkiem składny cykl na ten temat. Wydaje mi się, że taki pomysł spotkał się z ciepłym przyjęciem z Waszej strony (tak?), co być może oznacza, że warto czasem zagłębić się w jakiś obszar programowania i poświęcić mu kilka/naście powiązanych ze sobą postów ryzykując potencjalne zanudzenie Czytelników nim niezainteresowanych (chociaż czy kogoś mogą zanudzić testy jednostkowe?;) ).
Podczas patrzenia na wszelakie statystyki na twarzy kwitnie mi piękny uśmiech. Liczba subskrybentów RSS przekracza momentami wg feedburnera (w środku tygodnia) 650 osób! Stanowi to wzrost o ponad 50% w stosunku do roku poprzedniego. Blog zanotował też (wg google analytics) 106 tys. wizyt wygenerowanych przez 40 tys unikalnych użytkowników dających końcowy wynik ponad 231 tys odsłon. Porównując te dane ze statystykami innych polskich blogów o .NET mogę napisać jedno: wypas. Dzięki!
Społecznościowo: oblałem egzamin na redaktora portalu CodeGuru.pl. Z wielką satysfakcją zaakceptowałem rok temu zaproszenie do grona Redaktorów, jednak po kilku miesiącach okazało się, że (głównie z powodu świadomego spychania obowiązków z tego wynikających na dalszy plan) najzwyczajniej w świecie się do tego nie nadaję. Kilka tygodni temu podjąłem więc męską decyzję i zrezygnowałem z tej funkcji.
Oprócz tego mimo swojej niechęci do występowania w roli prelegenta dałem się dwukrotnie namówić do poopowiadania o testach jednostkowych – na Politechnice Białostockiej i na spotkaniu Białostockiej Grupy .NET. Nie było źle. Może jednak kiedyś coś ze mnie jeszcze będzie?
No i MVP… Już po raz piąty z rzędu dostałem ten tytuł. Z jednej strony – oczywiście się cieszę. Może znowu dzięki temu uda się zorganizować jakąś fajną akcję, jak chociażby konkurs Daj Się Poznać? Ale z drugiej – mam o programie MVP trochę mniej radosnych refleksji, którymi być może kiedyś się tutaj na blogu podzielę.
Zawodowo: tu działo się najwięcej. Pierwszym wartym uwagi wydarzeniem była premiera implementowanego przeze mnie portalu BenefitClub.pl. Później niestety życie rzuciło we mnie bardziej powodami do zasromania niż zadowolenia, skutkiem czego portfel schudł, z nerwów prawie pojawiły się wrzody, a z dotychczasowym podejściem do freelancingu przyszło mi się pożegnać. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło – niedługo potem rozpocząłem bardzo udaną współpracę z Tomkiem Onyszko / Connected Dots.
Co z kolei prowadzi do…
2012
Bardzo wybiegających w przyszłość planów nie ma co snuć – w końcu nie od dziś wiadomo, że pod koniec 2012 czeka nas armagiedon. Co prawda podobno naukowcy go niedawno anulowali, ale kto tam wie…
Rok temu postanowiłem, że w 2011 odpowiem sobie na pytanie: “czy za 10 lat chcę nadal siedzieć sam w swoim pokoju i klepać w pojedynkę kod?“. Odpowiedziałem: nie! I na tym poprzestałem.
Chwilę później jednak los przejął inicjatywę i dość niespodziewanie od tego tygodnia rozpoczynam… pracę! Obejmę stanowisko DevLeada w białostockim oddziale firmy Predica Business Solutions. Z jednej strony: ciężko jest mi pozbyć się obaw, ponieważ mój dotychczasowy tryb życia wydawał mi się po prostu idealny jak na obecną sytuację życiową. Ale z drugiej strony: nie mogę się doczekać. Czuję, że pracując w domu osiągnąłem już wszystko co było w ten sposób do osiągnięcia. Dalszy rozwój zawodowy nie obejdzie się bez kontaktu z ludźmi, bez wychodzenia z domu, bez liźnięcia “mikromenedżmentu”. Oczekiwania firmy względem mnie są spore, moje względem firmy – również. Wyzwanie zapowiada się więc bardzo ciekawie i mam wielką nadzieję, że jakoś się to wszystko pozytywnie ułoży, mimo mojego lekkiego “zdziczenia” przez ostatnie 3 lata pracy w domu. Kto wie, być może taki zwrot zaowocuje nowymi interesującymi tematami do poruszenia na blogu?
Sytuacja ta tak zaprząta moją głowę, że nawet nie za bardzo potrafię wymyślić co jeszcze chciałbym w przyszłym roku zrobić. Chociaż… może wreszcie prawko na motor i jakąś fajną maszynę do kompletu?:)
Jak zwykle staram się dość ostrożnie podchodzić do planów na nadchodzący rok, coby nie generować niepotrzebnych wyrzutów sumienia podczas lektury tego posta za 36x dni. Więc bez dalszego przedłużania życzę i sobie, i Wam w miarę bezbolesnego końca świata (bo awans z grupy na Euro2012 wydaje mi się nawet mniej prawdopodobny niż ten cały koniec, więc nawet go nie życzę). A jeśli okaże się, że to jednak ściema: to obyśmy wszyscy mogli za rok zerknąć wstecz na nadchodzące 12 miesięcy i powiedzieć: było git!
Howgh!
(…) Chociaż… może wreszcie prawko na motor i jakąś fajną maszynę do kompletu?:) (…) – chyba nawet nie wiesz jak do kompletu w kontekście firmy nowej ;) – LOL
Nie ukrywam, że liczę na dużo postów o "mikromenedżmencie" :)! Mam nadzieję, że firma nie zamknie Ci ust w tych sprawach. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Zapomniałeś dodać, ze w 2012 zostałeś znów renominowany. Gratulacje!:)
BTW, jakie masz wątpliwości co do tego programu?
tomaszon,
A to bardzo ciekawe:)
Łukasz,
W sumie to właśnie miałem na myśli pisząc o nowych tematach, to dla mnie zupełnie obcy obszar… zobaczymy co się urodzi. Co do zamykania ust – bardzo wątpię aby podobna sytuacja miała miejsce.
Piotr,
Napisałem że zostałem:) chociaż wrzuciłem to do 2011 – bo w momencie pisania posta to już "było".
A refleksje… tak jak wspomniałem: może kiedyś to zbiorę w logiczną kupę tekstu, nie ma sensu tego tak w komentarzach szczypać.
No nie chciałbym wtrącać się do Twoich spraw osobistych, ale skoro żonka to i czas na klonowanie ;-)
Dam dobrą radę wuja sama: łatwiej wcześniej niż później, bo im później tym ciężej.
Ale od tego momentu kończy się kodowanie w słuchawkach – trzeba być zawsze w gotowości, ale ile radości :)
Fajnie, że spróbowałeś mimo wszystko zabawy z Redakcją CodeGuru i fajnie było współpracować z Tobą – zwłaszcza za bezpośredniość i naprawdę trafne uwagi. I ja na pewno nie nazwałbym tego oblaniem egzaminu na Redaktora :)
Fajnie, że nadal jesteś MVP i nadal będziesz pisał na blogu – zwłaszcza posta o MVP doczekac się nie mogę ;)
I jeszcze całkiem fajne statystyki – gratuluję! Mój blog dosyć nietypowo wygląda w stosunku do Twojego. W liczbie wizyt dajesz mi nieźle po głowie. Za to w liczbie ludzi jednak trochę Ci uciekam. I mamy totalnie (180 st) odwrotne statystyki nowi vs. powracający. Chyba tą całkiem fajną liczbę generują Ci bardzo stali czytelnicy i potrafisz ich utrzymać (nie dziwię się). U mnie za to dużo nowych osób się pojawia – ja muszę na 2012 pomyśleć jak pokazać im te ciekawe rzeczy, które stali czytelnicy lubią… A Ty pewnie możesz pomyśleć jak znaleźć nowe osoby :)
twk,
Klonowanie jest niezbędne do tego, aby kiedyś mogło nastapić dziedziczenie:). Takich rzeczy w evernote/kalendarzu nie zapiszę, co będzie to będzie.
Mariusz,
No pewnie że fajnie i bynajmniej nie żałuję:).
Co do posta o MVP – nie wiem czy uda mi się ubrać w odpowiednie słowa to co mam w głowie, więc na razie sobie luźno spisuję punkty "na przyszłość".
A co do bloga i czytelników… programistów .net czytających regularnie blogi jest w Polsce ograniczona liczba i, będąc świadom liczb charakteryzujących "portale z prawdziwego zdarzenia" o podobnej tematyce, nie spodziewam się już wielkiego wzrostu. Być może całkowicie nowy temat, jak właśnie wspomniany "mikromenedżment", byłby w stanie przyciągnąć nowe osoby, jednak one z kolei mogłyby zostać zniechęcone postami czysto technicznymi.
powo maćku!
więcej luźnych postów proszę
Odrobina prywaty ;) Czy mógłbyś polecić jakąś aplikację opensource ASP.NET MVC, jak "wzór"? Chciałbym przeglądnąć, jakiś sensowny kod, aby trochę sobie poukładać w głowie na temat organizacji i mechanizmów. Po pracy z książką moja pierwsza aplikacja wygląda jak poligon doświadczalny – niby działa, ale trochę razi w oczy (nawet autora ;))
Tomek, to się bardziej na maila nadaje:) ( http://www.maciejaniserowicz.com/contact.aspx ). Możesz popatrzeć np na Orcharda, to chyba jako wzór można traktować. Z tego co widziałem (chociaż bardzo mocno się nie wczytywałem) to sporo tam jest przekombinowane, ale poczytać na pewno warto.
Maciek, fajne podsumowanie roku!
Powodzenia w dalszym rozwoju, choć mikromanagementu Ci nie życzę, a nawet odradzam.
Za to z całego serca trzymam kciuki byś był dobrym liderem, za którym zespół będzie stał murem.
Marcin,
Dzięki – zobaczymy jak to będzie.
A pod "mikromenedżment" rozumiem management w małej skali, 2-4 osoby, a nie babranie się w drobiazgach i tracenie na to połowy życia:).