Ostatnimi czasy na blogu cichosza, bynajmniej nie dlatego że piekło pochłonęło Miłosza. Czy kogokolwiek tam innego. Po prostu dążenia do Wielkiego Spełnienia nabrały prędkości, aby tydzień temu osiągnąć kulminację. A jako że na całe zdarzenie składały się lata marzeń, miesiące pracy, tygodnie poszukiwań i dnie różnorakich spraw załatwiania – napisać gdzieś o tym muszę. No i piszę tu, w swoim sekretnym wilgotnym cichym kącie, którego już nikt nie czyta (mam nadzieję że jak najwięcej osób przeniosło sie na zine:) ). Wiocha wiochą, ale wielokrotnie różni ludzie na różnych blogach chwalą się swoimi dzidziami. W nurt ten się włączę.
OC w ogóle B (o co w ogóle biega)? Okazuje się, że do szczęścia wcale tak dużo mi nie potrzeba. Bez zbędnego dalszego wody lania przedstawiam nowego mojego i mojej J najlepszego, krwistoczerwonego, niepokornego przyjaciela. W dwóch, nieco przez nasze osoby splugawionych, odsłonach.
Oł jea. Tym samym grono zainteresowanych spodziewać się może stopniowego powrotu do dość wysokiej częstotliwości rodzenia przez mój ukontentowany umysł coraz to nowych postów z tematyki, dla której powstał ów blog. Howgh!
hehe :) i to jakie zdjecie w jakij okolicy :) sliczne :)
Gutek
No… tutaj wiecej zdjec bestii :)
http://picasaweb.google.pl/jakub.gutkowski/NewCar
Dzieki za foty. Ale żeby mnie zaraz bestią tytułować… ;)
Ehhh, Juz oczy zaczely mi lzawic, ze w takich pieknych okolicach mieszkasz, a tu nagle nowe zdjecia samochodu… w betonowych okolicach :-(
Pozdrawiam
Mariusz